MIŁOŚCI NIE DO TWARZY Z BRZYDOTĄ
2020-07-07 1:21:54
BYSTRYM OKIEM, czyli o nowym miejskim dizajnie
Pułtuszczanką jestem i autentyczna miłość do mojego miasta nie pozwala mi przejść obojętnie nad tym, co się obecnie dzieje wokół miejskiej estetyki. Od razu powiem, że niezmiernie cieszą mnie zmiany, jakie zachodzą w wyglądzie Pułtuska rozpartego nad błękitną Narwią. Bardzo. Czekałam na nie dziesiątki lat. Ale czy akceptuję nowy miejski dizajn od A do Z? Otóż nie. Mając na uwadze łacińską sentencję de gustibus non est disputandum i Nie to piękne, co piękne, ale to, co się komu podoba, powiem tu jedynie o własnych odczuciach estetycznych
Zacznijmy od Świętojańskiej, a jeśli od niej to i od – powiedzmy pieszczotliwie – mostku Świętojańskiego. Przy okazji spójrzmy w prawo, gdzie mostek miłości (brzydki) i w lewo, gdzie święty Nepomucen, za nim Wiktor od niebieskich mundurków, a dalej alejki Gomulickiego (znowu zaniedbane, zachwaszczone, z nieopróżnionymi koszami i nieusuniętymi konarami po ulewie). Dłużej zatrzymajmy się na kanałku (znowu zdrobnienie), gdzie bujne wierzby, trzciny i kaczeńce, czyli po lewej stronie mostku, i gdzie zęby pił nie narobiły tyle szkody w nadkanałkowej przyrodzie, co po prawej.
Żeby mówić o Świętojance, trzeba się odnieść do przecudnej urody pułtuskich kocich łbów i kostki brukowej. Te kocie łby kochamy na równi z kanałkami i wierzbami płaczącymi. Łby to domena rynku, a kostka Świętojańskiej. O jej trwałości i mrozoodporności nie ma co mówić, za to o jej kształtach i kolorach już tak. Dzięki nim można projektować ciekawe nawierzchnie, bez np. malowania pasów rozdzielających. Kostka… Pięknie komponuje się ze starymi murami i obiektami zabytkowymi. W sam raz na główną ulicę ponadtysiącletniego miasta, na trotuary, na mostek.
I tak się pięknie złożyło, że Świętojańską będziemy mieli pięknie wykostkowaną, wybrukowaną (Paweł Goc. Brukarstwo), ale nawierzchnię mostku – chodniki – już nie. Te chodniki to istne poplątanie z pomieszaniem, a żeby sprawę skwitować jednym słowem, powiedzmy BRZYDOTA. Żadnej spójności z tym, co PIĘKNE, czyli jezdnią Świętojańskiej i jej chodnikami.
Do BRZYDOTY i PIĘKNA dodajmy – również rzeczownik – ŻAL. Żal wyciętych drzew, starych, rozłożystych, wycinanych ze Świętojańskiej od dawna, bez zastanowienia i odrobiny szacunku dla przyrody. I tak nasza główna ulica czeka na drzewa, a będzie ich około dwudziestu i oby nie były to zielone kule na drągu. Te bowiem zupełnie nie pasują i do stylizowanych latarni, i do bruku, do miasta z historią.
O usterkach mostowych nie będziemy się tu rozwodzić, dość, że gotują się od nich pułtuskie grupy społecznościowe. Tylko tyle, że mostowe chodniki to łatanka z przewagą przestrzeni (jakby) pomalowanych olejną farbą. Na szaro. I tak na Pułtusk – czas na zmiany czytamy: “Wczoraj wielka feta, dziś z bliska wielki blamaż”, “Wielka LIPA”, “Masakra”, a na to wpis ratuszowego urzędnika: “Pewnie, że mogą być takie czy inne zastrzeżenia, ale od czego są reklamacje?”.
Barierki? Co pułtuszczanin to inna wizja. Przez lata, czekając na renowację mostu, setki ich snuliśmy: a to odwzorowanie przedwojennego obrazu, a to jakoby replika MOSTU KAROLA z postaciami zakonników czy uczniaków w niebieskich mundurkach, a to z kutymi w żelazie elementami, a to w połączeniu metalu z granitem… A dziś? Dziś jest pewne, że jest lepiej niż było, ale czy o TO nam chodziło?
Teraz zatrzymajmy się na skrawku jezdni tuż za mostem, czyli na miejscu, gdzie pod nawierzchnią Świętojańskiej odkryto resztki zabytkowych, szesnastowiecznych murów. Ten skrawek, ciekawy i pobudzający wyobraźnię, absolutnie wymaga LEGENDY i pewnie taka się pojawi, tymczasem pułtuszczanie nie zostawiają suchej nitki na tym przedobrzonym, wymyślnym DZIELE upamiętniającym to historyczne miejsce. Piszą, że to samowolka budowlańców, że jest tam wszystko, czyli kostka, płyta, krawężnik, klinkier, że to po prostu koszmarek. Koszmarek mający rodowód (chyba) w kubizmie. Ten, kto jest na TY ze sztuką, mógłby rzucić, że to geometryczne uproszczenie kompozycji DZIEŁA świadomie niszczy ład, rezygnując z piękna prostoty, że to obiekt rozbity na pryzmatyczne fragmenty. Ot! Ale też drugie OT. Za jakiś czas tak obłaskawimy oczy tym dziwolągiem, że będzie się nam… podobał…
Idźmy dalej, przed ukwiecony RATUSZ, gdzie w oknach skrzynki z kwiatami, gdzie ładna kwietna wieża (takie same przy poczcie) i gdzie na kocich łbach skrzynki kwiatowe. O ile wieża będzie coraz piękniejsza, rozrost kwiatów, o tyle skrzynki nie staną się piękniejsze ani w lipcu, ani we wrześniu. Te, wyjęte z innej bajki, zupełnie nie pasują ani do architektury zabytkowego miasta, ani do brukowanego rynku. Przywodzą na myśl skrzynie, które złożono z przypadkowych materiałów, jakichś tam brązowych części wersalek na wysoki połysk i udawanego, czarnego, marmuru. I kwiaty, a właściwie ich kolor – jakoś nie pamiętamy, że w herbie miasta dominuje niebieski, a jest i biały, i trochę czerwieni! Taki klimat.
“Dlaczego wszystkim wszystko w tym Pułtusku musi przeszkadzać?” – to wpis-pytanie na Pułtusk-czas na zmiany. Odpowiadamy. Nie wszystkim i nie wszystko! Tylko tym, którzy autentycznie kochają miasto, tym, którzy na dobre zmiany czekali dziesięcioleciami, tym, którzy chcieliby z dumą pokazać Pułtusk przyjezdnym i powiedzieć: “Oto nasze piękne, zadbane miasto. Widzicie, jakie wysmakowane”. I tym, którzy uważają, że jeśli już coś się robi, to się robi bez usterek, bez skazy, bez siermiężności, z olbrzymią uwagą, żeby nie powiedzieć – z pomyślunkiem.
(Tu warto przywołać przemyślane, estetyczne zagospodarowanie frontu starego szpitala! Bez udziału firm, wykonawców i podwykonawców, ot, SWOIMI rękami. Piękny dizajn).
A ładnych miejsc u nas coraz więcej – choćby park na Widok, spacerniak przy Trzeciaku, RYNEK, uliczka Marii Panny, okolice poczekalni autobusowej, kilka miejsc przy Mickiewicza… I estetyczne, wpływające na pozytywny obraz miasta są … żeliwne kierunkowskazy, ten w alejkach z nazwami siostrzanych miast i ten w RYNKU. W kolorze czarnym, korespondującym ze stylowymi latarniami.
Brzydki jest mostek miłości, który na szczęście czeka na remont, brzydka jest ławka miłości – naprawdę, na miłość, miłości nie do twarzy z brzydotą. I brzydki jest pasaż Klenczona w jego dolnym odcinku.
Grażyna Maria Dzierżanowska