Kto to jest? Skąd się wziął?
2018-10-29 6:17:30
Pasją Bartka Jaworskiego, jedenastolatka, są motocrossy. – Dzięki rodzicom mogłem sprawdzić się w wielu sportach. Teraz wiem, że motocross to moja prawdziwa pasja. Dźwięk silnika i zapach benzyny to właśnie kocham najbardziej – mówi młody sportowiec, uczeń popławskiej DWÓJKI
– Dziadek jeździł na motocyklach, tata jeździł, podobało mi się to bardzo i też chciałem spróbować. Zacząłem jeździć… Dziś nadal mi się to bardzo podoba i w dodatku zacząłem odnosić sukcesy – tak Bartek wprowadza mnie w swoją sportową pasję.
– Pierwszy jednoślad chłopca to był rower – przypomina sobie mama Monika. A motocrossy? Te zaczął w sierpniu zeszłego roku. Pasję do motoryzacji rozbudził w nim tata, to jemu syn towarzyszył w rajdach samochodowych i przejażdżkach motocyklowych. Z motocyklem Bartek był od początku życia. Kiedy nie mógł zasnąć, tata zabierał go na przejażdżkę. Dźwięk silnika wzbudzał w nim spokój, a i pewnie poczucie wolności, ale tego jeszcze nie umiał sformułować. Od zawsze marzył, żeby móc prowadzić motor. Długo o niego prosił, aż ulegliśmy i kupiliśmy jednoślad. Był to KTMSX 50.Jeździł nim po okolicznych łąkach, oczywiście pod nadzorem taty – mówi pani Monika, też usportowiona, trenowała judo pod okiem trenera Kazimierza Dzierżanowskiego, osiągając sukcesy na szczeblu ogólnopolskim.
Gdy Bartek miał osiem lat, jeździł już na podarowanym przez rodziców KTMSX 65. Wówczas to jazda na crossie ograniczała się do pokonywania torów zbudowanych przez tatę, chociaż motocykl większość czasu stał w garażu… Bartek marzył, żeby uczęszczać do klubu motocrossowego i często prowadzić motocykl. Kiedy nie jeździł, jego pasja ograniczała się do oglądania filmów na YOUTUBE, dzięki którym podziwiał umiejętności sportowe Tadeusza Błażusiaka. – I ciągle prosiłem, żeby rodzice zgodzili się na profesjonalna naukę jazdy na jednośladzie – rzuca Barek, który podziwia DENGER BOY-a, chłopca z Ameryki, uprawiającego motocross.
Mówi mama: – Bartuś bardzo chciał trenować, my niekoniecznie chcieliśmy się na to zgodzić. W końcu wysłaliśmy go na 10-dniowy obóz motocrossowy. Prowadzący obóz stwierdził, że syn ma duży potencjał i trzeba rozwijać jego talent. Ale potem znowu rok przespaliśmy. Bartek wymógł na nas udział w drugim obozie, zapisaliśmy go, ale nie doszedł do skutku. Syn płakał, był rozczarowany… W roku 2017 zawieźliśmy go na lekcję do szkółki B-moto w Nowym Dworze. Wiedział już co nie co, ale nigdy nie był na profesjonalnym torze motocrossowym. Tam już po dwóch tygodniach trener zaproponował mu udział w zawodach – CROSS COUNTRY 2017 (jest wicemistrzem PUCHARU POLSKI). Start miał bardzo dobry, ale za bardzo nie wiedział, jak się zachować na torze, chociaż nieźle mu poszło. I tak zaczął jeździć. Wiosną utwierdziliśmy się w przekonaniu, żeby syn uprawiał motocrossy. Poznaliśmy Arkadiusza Mańka, utytułowanego zawodnika i on zaczął trenować Bartusia. Zaczął się prawdziwy motocross, stwierdziliśmy, że będzie startował w MISTRZOSTWACH Polski, zrobił licencję A. I wystartował. Rund było 7, startował w sześciu, przed pierwszą się rozchorował. Startowało 32 zawodników, Bartek był piętnasty, dwunasty, dziesiąty – różnie, to były początki. Kupiliśmy mu nowy motor i z zawodów na zawody robił postępy. Ostatnią rundę MISTRZOSTW POLSKI zaliczył jako czwarty. To było odkrycie roku! Jest na 10 miejscu, ale z czasem uzyskanym mieści się w pierwszej piątce, zabrakło punktów z pierwszej rundy. Dalej więc trenuje pod okiem pana Arkadiusza, jeździ też do innych trenerów. Ponadto biega, pływa… Dodam, że syn już brał udział w jednej rundzie MISTRZOSTW EUROPY w Strykowie, gdzie pojechał tak treningowo, był 16, trzeci z Polaków. Kilka klubów już się nim zainteresowało. Najprawdopodobniej będziemy w KLUBIE CZŁUCHÓW. Bartusia marzeniem jest Akademia Orlen. Jak tak zacznie nowy sezon, jak skończył w tym roku, to dostanie się do Akademii Orlen.
Bartek: – Nauczyłem się już skoków… Trzeba się rozpędzić, najechać na górkę, wybić się i skoczyć. Jest frajda. Cieszę się, że zdobyłem w tym roku tytuł mistrza okręgu centralnego. I odniosłem sukces w Sobieńczycach na Pucharze Polski. Nie spodziewałem się tego, ale się udało. To było przed rundą MISTRZOSTW POLSKI. Słyszałem: “Kto to jest? Skąd się wziął?”.
Coś jeszcze? Tak, dla interesujących się motocrossem… Niestety, to sport wymagający dużych kosztów i wielkiego zaangażowania rodziców.
(Zdjęcia z archiwum rodzinnego państwa Jaworskich).
PS Zachęcając do uprawiania motocrossów, nie chciałem wchodzić w szczegóły tej dyscypliny sportowej oraz w szczegóły techniczne motocykli.