Znowu zalani!
2017-08-23 10:31:01
Czwartkowa burza narobiła szkód w całym powiecie. Niestety po raz kolejny żywioł nie oszczędził też rodziny z małymi dziećmi mieszkającej na parterze kamienicy przy Daszyńskiego 72
Kiedy kilka lat temu nad Pułtuskiem przeszła olbrzymia ulewa, wszystko w mieszkaniu pani Niny po prostu pływało. Woda stała w pokojach dzieci i innych pomieszczeniach, zniszczone były podłogi, meble, mokre ściany. Po remoncie udało się tu zamieszkać ponownie i wszystko było w miarę normalnie do czerwca tego roku. Pani Nina wyjechała z dziećmi nad morze, z najmłodszym została babcia i wtedy woda wdarła się do mieszkania po raz kolejny. Po nocnej burzy. Dobytek rodziny z dużym oddaniem ratowali nasi strażacy, którym kobiety dziękowały na naszych łamach.
Niestety, w miniony czwartek sytuacja powtórzyła się w czasie porannej burzy. Tym razem zadecydowano o tymczasowym ewakuowaniu rodziny do Akademii Humanistycznej. W poniedziałek dowiedzieliśmy się od prezes TBS Ewy Kowalskiej, że tymczasowo zamieszkają w pomieszczeniach po przedszkolu przy ulicy Konopnickiej i tam będą oczekiwać na lokal, który będzie ich docelowym mieszkaniem. Być może przeprowadzą się do budynku, gdzie wcześniej mieścił się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który ma być odremontowany i zaadaptowany na lokale mieszkalne, chyba że jakieś mieszkanie z odzysku zwolni się wcześniej.
Dlaczego zalewana jest kamienica przy Daszyńskiego 72, czy da się coś z tym fantem zrobić? Na dzień dzisiejszy trudno snuć optymistyczne prognozy. Budynek miał być wprawdzie ocieplany, remontowany, bo oprócz pani Niny mieszka tu jeszcze 5 rodzin. Czy jest jednak sens wydawać pieniądze na tak kosztowne prace, skoro anomalie pogodowe zdarzają się coraz częściej i zalewania nie da się skutecznie powstrzymać? Jak stwierdziła Ewa Kowalska, woda która zalewa kamienicę idzie z góry, aż od Lipnik. Dzieje się tak w wyniku tzw. zachwiania stosunków wodnych na tym terenie. Wiadomo, budynek jest usytuowany nisko, w najbliższym sąsiedztwie skarpy. Ludzie, którzy zagospodarowywali działki w okolicy, podnosili teren, mówiąc kolokwialnie kombinowali tak, by woda nie dostawała się na ich podwórko, a gdzieś musi się podziać.
– Zastanawiamy się z burmistrzem, czy jest sens ten budynek remontować, czy też szukać innych mieszkań dla tych rodzin. Zresztą w większości są to osoby samotne – powiedziała Tygodnikowi prezes TBS.