Zapomniane rozlewisko
2015-09-02 11:19:35
Jeszcze nie tak dawno rozlewisko między Kruczym Borkiem, Gzowem a Strzyżami było pełne życia. Teren wokół rzeki Prut i Narwi stanowił prawdziwą perełkę w okolicy. Miejsce to tętniło życiem
Można było tam znaleźć piękne plaże nad cudowną, czystą wodą i rzadkie gatunki zwierząt… Niestety dziesięć lat zaniedbań doprowadziło do tego, że z tak malowniczego terenu nie pozostało właściwie nic. Stan wody znacznie się obniżył, kanał między rzekami jest nieudrożniony, brzegi obrosły trzciną… Zniknęły też zwierzęta, które kiedyś były wizytówką tego miejsca, między innymi bażanty, karasie, żółwie i czaple.
Pan Stanisław Wasilewski, który wychował się w tej okolicy, z wielkim sentymentem opowiada o rozlewisku. To on dekadę temu zauważył, jak to miejsce powoli traci życie. Niektóre kanały już wtedy wymagały udrożnienia. Co więcej, wędkarze poprzez nieodpowiedzialne odławianie ryb, doprowadzali do wyginięcia niektórych gatunków. Pan Stanisław od 2003 roku składał pisma z prośbą o interwencję w tej sprawie do wszystkich możliwych instytucji, między innymi Polskiego Związku Wędkarskiego, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, a nawet marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika. Wszystko bez rezultatu. Chociaż listy były przyjmowane z entuzjazmem, kończyło się jedynie na obietnicach. Zdaniem Pana Stanisława to właśnie zaniedbania urzędników doprowadziły do takiego stanu rzeczy.
– Na ten cel były przeznaczone środki z Unii Europejskiej, zabrakło jedynie odpowiedniego działania ze strony urzędników.
Lata niepowodzeń nie załamały jednak Pana Wasilewskiego. W listopadzie 2013 roku, wraz z grupą innych wędkarzy, założył Stowarzyszenie “Nasza Narew”, które ma dwa główne cele: doprowadzenie do całkowitego zakazu odłowów sieciowych ryb, a także udrożnienie rzeki Prut do rozlewisk Narwi na wysokości wsi Gzowo. Stowarzyszenie właśnie odniosło pierwszy sukces. W tej chwili trwają prace na rzece Prut. Wkrótce udrożniony zostanie niewielki odcinek wokół mostku w Kruczym Borku.
– To jest nasz pierwszy mały sukces, który daje nam energię do dalszej pracy – mówi założyciel Stowarzyszenia. – W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować Panu Stanisławowi Wóltańskiemu, któremu w ciągu roku udało się znaleźć środki na ten cel.
– Ta sytuacja pokazuje, że czasem wystarczy odrobina dobrej woli, aby pomóc. Jeżeli będzie więcej tak zaangażowanych urzędników, to stowarzyszenia takie jak moje wcale nie musiałyby powstawać i nikt nie musiałby walczyć.
“Nasza Narew” chce być alternatywą dla Lokalnej Grupy Działania “Zielone Mosty Narwi”, która ma swoją siedzibę w Pułtusku.
– Nie mogę zrozumieć, dlaczego Stowarzyszenie “Zielone Mosty Narwi” nie zrobiło nic w naszej sprawie – mówi pan Wasilewski – Dlaczego mojej organizacji w ciągu roku udało się zrobić to, co im nie powiodło się przez lata?
Przywrócenie rozlewisku dawnej świetności powinno być naszym wspólnym celem. Poprawie uległoby bezpieczeństwo w okolicy. Udrożnienie kanałów zapobiegłoby szybkiemu wzrostowi stanu wody podczas nagłych roztopów, co zdecydowanie zmniejszyłoby ryzyko powodzi. Co więcej odzyskalibyśmy wyjątkowe, piękne miejsce, które stałoby się wizytówką powiatu i w przyszłości mogłoby ściągnąć tłumy turystów. Miejmy nadzieję, że Panu Stanisławowi nie zabraknie zapału i razem ze swoim stowarzyszeniem, uda mu się osiągnąć wyczekiwany od lat sukces.