pultuszczak




Szczególnie zadowoleni z Domu Polonii

2016-07-05 1:01:41

Z Michałem Pawłowem – o pułtuskiej turystyce rozmawia – Grażyna Maria Dzierżanowska

Z Michałem Pawłowem – o pułtuskiej turystyce rozmawia – Grażyna Maria Dzierżanowska
Czy przeniesienie Gminnego Centrum Informacji z placu Teatralnego do tzw. łącznika przy wieży ratuszowej, ma wpływ na większe zainteresowanie turystyczną informacją?

Oczywiście. Na naszym rynku można parkować samochody, a większość turystów przyjeżdża właśnie na rynek, do muzeum. Jeśli na rynek, to od razu widzą, że tu znajduje się centrum informacji. Goście wchodzą więc, aby otrzymać jakieś ulotki i materiały.

Od kiedy, chodzi mi o miesiąc, turyści zaczynają interesować się naszym miastem?

Oczywiście są u nas każdego miesiąca, ale już od kwietniu zauważamy większą ilość turystów. I trwa to nasilenie do końca września – października. W wakacje, wiadomo, turystów jest najwięcej. Liczba turystów zależy wyraźnie od pogody, jeśli jest zła, to praktycznie ich nie ma.

Przyjeżdżają ludzie z kraju i z zagranicy…

Tak. Jeśli chodzi o turystów krajowych, to przyjeżdżają oni na ogół z Warszawy – po prostu siadają do samochodów, jadą niecałą godzinkę i są u nas. Tu ciekawostka… Miałem turystów, którzy potem osiedlili się w Pułtusku…

O!!! A tzw. przelotowi goście?

To ci, którzy jadą na Mazury lub z nich wracają. Mówią na przykład tak, że przejeżdżali przez miasto i zauważyli… korki, więc postanowili się zatrzymać.

Czyli nie ma tego złego…

Dokładnie. A jeśli chodzi o gości zagranicznych… Co roku jest inaczej… W tym roku jest dużo turystów z Niemiec, ale zdarzają się turyści z Francji, Anglii, Ameryki, Finlandii, Rosji oraz z Izraela.

Że z Izraela to rozumiem, to jasne – korzenie! A inne narodowości?

Zdziwiłem się, bo Niemcy również szukali wiadomości o przodkach, którzy urodzili się pod Pułtuskiem, w Chmielewie. Odwiedzili nas niedawno Niemcy, którzy szukali miejsca na postój z kempingiem. Ale w naszej gminie miejsca już były zarezerwowane, więc skierowałem ich do Rybaczówki w gminie Zatory. A turyści z Izraela? Ci są u nas co roku.

To starsi ludzie?

W większości młodzi! Ostatnio miałem wizytę Argentyńczyka pochodzenia żydowskiego. I odnalazł swoich przodków w Pułtusku! To są bardzo ciekawe historie…

A Francuzi? Ci nas odwiedzają ze względu na Napoleona?

Ci, z którymi rozmawiałem, wiedzieli o bytności Napoleona w Pułtusku. Wiedzą, że Pułtusk ma tradycję napoleońskie. Im udzielam informacji o naszym mieście, proponuję broszurki, między innymi “Śladami Napoleona”, zachęcam do zwiedzenie muzeum poświęconego Cesarzowi Francuzów. Francuzi… Zdarzało się, że chcieli informacji o trasach rowerowych. I na naszym terenie i tych, które prowadzą dalej. A trasy biegną przez urokliwe tereny…

Rosjanie?

Przyciąga ich sam Pułtusk, szukają informacji o mieście. Jest ich coraz więcej. Z Rosji… Może oni są też z Ukrainy, po prostu ze Wschodu. Niektórzy mówią, że są z Rosji, niektórzy nie, a posługują się językiem rosyjskim.

Turyści pytają o punkty gastronomiczne?

Tak, a są takie w obrębie rynku, jest wybór, również jeśli chodzi o cenę posiłków.

Powracają ci, którzy już u nas byli?

W przeważającej ilości mam do czynienia z nowymi turystami, nieznajomymi mi, ale bywają tacy, którzy przyjeżdżają co roku. Pytają o nasze publikacje, szukają nowych, nowych tras…

Wypowiadają się o mieście nad Narwią?

Tak i są nim zachwyceni, chociaż stwierdzają, że można by je jeszcze bardziej uatrakcyjnić. Szczególnie są zadowoleni z Domu Polonii, z jego atrakcji. Wielu turystów zna nasze miasto z Internetu, wiedzą np., że w bazylice znajdują się renesansowe freski… Chcą ją zwiedzać, niestety, jest często zamknięta. Wiadomo, chodzi o kradzieże…

Są tacy ludzie, którzy nieznane sobie miasto, jak ja, poznają przez… cmentarz?

Oczywiście! Są tacy. W ogóle polecam do zwiedzania cmentarz Świętokrzyski i tamtejszą świątynię. Ale najbardziej jednak turyści są zainteresowani zabytkami znajdującymi się na Wyspie.

Wiedzą, że mamy Muzeum Małego Kina i jedno z najstarszych kin w Polsce?

Miałem takich zorientowanych turystów, ale niedużo. Dużo wie, że mamy najdłuższy rynek w Europie.

A pułtuskie cykliczne imprezy – dni miasta, jarmark archeologiczny, festiwal Klenczona? One przyciągają ludzi?

Tak. Podczas tych imprez mam dużo dużo więcej zwiedzających. Przyjeżdżają specjalnie na nie.

Przyjeżdżający proszą o przewodników?

Tak. To rodziny, czy wycieczki zbiorowe, a wśród nich przeważnie starsze osoby.

Panie Michale, chciałabym mieć do czynienia, gdzieś w Polsce, z takim informatorem jak Pan!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *