Szafujemy antybiotykami
2019-01-30 6:11:21
Z ordynatorem oddziału pediatrycznego popławskiego szpitala, Szczepanem Więckowskim, rozmawia Grażyna M. Dzierżanowska
Panie doktorze, porozmawiajmy o antybiotykach, o leczeniu nimi i o ich nadużywaniu. Jasne, wszystkiego tu nie powiemy, ale wyjdźmy od definicji: co to jest antybiotyk?
Powiem krótko i prosto. Jest to substancja chemiczna, mająca na celu zabicie bakterii, pierwotniaków, innych drobnoustrojów. Ogólnie to lek przeciwbakteryjny. To szeroki zakres zagadnienia.
Gdy ja – laik w dziedzinie medycyny – słyszę ANTYBIOTYK, zaraz myślę o penicylinie, dobrodziejstwie ludzkości.
Wszystkie antybiotyki obecnej generacji w większości bazują na pochodnych penicyliny. Dzisiaj nie mamy sensu stricto penicyliny, penicylina dziś jest zarezerwowana dla bardzo małego grona jednostek chorobowych, takich jak płonica, gorączka reumatyczna – tam, gdzie jest etiologia o podłożu paciorkowca. W moim dzieciństwie penicylina, streptomycyna były stosowane nagminnie, dziś już ich tak nie stosujemy. Dziś są już nowe linie antybiotykowe, które są pozbawione działań niepożądanych, np. wstrząsu anafilaktycznego, zespołu Hoigne.
Dzisiejsze antybiotyki są więc bezpieczniejsze.
Tak, są bezpieczniejsze. Pod względem spectrum skuteczności działania są efektywniejsze oraz występuje mniej działań niepożądanych po ich stosowaniu.
W jakiej formie występują?
W różnych formach. Najczęściej u dzieci w formie zawiesiny doustnej, u starszych dzieci w postaci kapsułek i tabletek, również u dorosłych. Jeśli chodzi o lecznictwo zamknięte (szpitale) antybiotyki podawane są najczęściej drogą dożylną. Odchodzi się już od iniekcji domięśniowych, są rzadko praktykowane.
Negatywne jest to, że nadużywamy antybiotyków.
Zdecydowanie. Myślę, że to jest dziś taki wiodący temat. Jesteśmy społeczeństwem szafującym antybiotykami. Jest taka moda, że warto jest mieć w domu antybiotyk. Łatwo ten antybiotyk zdobyć i go przyjąć.
Panie doktorze drogi, a skąd my bierzemy te antybiotyki?
Przychodzą pacjenci i czasami proszą, a czasami wymagają od lekarza, wymuszają, żeby im wypisał receptę na antybiotyk.
A znowu lekarze jacy spolegliwi!
Jeśli osoba jest przeziębiona, a niecierpliwa odnośnie leczenia infekcji wirusowej, to sięga od razu po antybiotyk, nie biorąc pod uwagę, że wyrządza sobie krzywdę, bo antybiotyk nie działa na wirusa. Nawet przeciwnie – osłabia układ immunologiczny osoby chorej i wydłuża okres leczenia tej infekcji. Może spowodować również jakby pogorszenie stanu zdrowia – antybiotyk też niszczy nasze bakterie saprofityczne, które odpowiadają za naszą homeostazę odpornościową. Działa negatywnie na nasze obronne bakterie.
Te antybiotyki w domu… My je wymuszamy od lekarza, jak Pan mówi, pożyczamy od sąsiadki, koleżanki, od tych, którzy mówią, że “Mnie pomogły, to i tobie pomogą”…
O! No tak: “Weź go, bo to dobry antybiotyk, a kolejki do lekarzy są długie…”. Albo: “Mam antybiotyk trzydniowy i on cię postawi na nogi”.
Powiedzmy wyraźnie – antybiotyki nie działają na wszystkie choroby.
Nie działają na infekcje wirusowe i jeżeli mamy ewidentne objawy infekcji wirusowej: katar, kaszel, stan podgorączkowy, łzawienie, bóle mięśni i stawów – coś a`la paragrypę – drapanie w gardle i kiedy błony śluzowe noso-gardła mamy blado-różowe (nie ma tej ewidentnej inwazji bakteryjnej w organizmie), to najczęściej mamy do czynienia z infekcją wirusową. I na tego typu infekcję nie działają antybiotyki. Dodam, decyzja o włączeniu antybiotyku powinna należeć do lekarza.
A jeśli już ten antybiotyk podajemy dziecku, to…
… powinniśmy mieć na uwadze, że jeżeli jest wprowadzony antybiotyk, to nie można dziecka tuż po zakończeniu terapii posłać do przedszkola czy żłobka. Nie ma wtedy czasu na zregenerowanie organizmu, żeby on się wzmocnił, żeby miał siłę pokonać kolejne wirusy, na które jest narażony w skupisku dziecięcym. Po kuracji antybiotykowej zawsze jest spadek odporności. Żeby organizm nabrał odporności, musi trochę czasu upłynąć. I może tak być, że dziecko kończy kurację w piątek, w domu jest jeszcze w sobotę i niedzielę, w poniedziałek idzie do przedszkola, a we wtorek znowu jest chore. I takie sytuacje zdarzają się nagminnie.
Która choroba nie obejdzie się bez antybiotyku?
Sztandarową chorobą jest tu angina ropna. Obraz takiej anginy to wysoka gorączka, silny ból gardła, trudności w połykaniu, silny obrzęk w obrębie węzłów chłonnych noso-gardła, migdałki podniebienne są powiększone, węzły chłonne również. Może być słaba reakcja na leki przeciwgorączkowe. Co jeszcze? Pojawia się nalot włóknikowy w kryptach migdałków i to jest ewidentny przypadek do szybkiego włączenia antybiotykoterapii.
Kolejny przypadek?
To zapalenie płuc. Nie mówimy o wirusowym zapaleniu płuc, tego się nie leczy antybiotykiem. Ale… Ale kiedy wykładniki stanu zapalnego są podwyższone – CRP, morfologia, leukocytoza, prokalcytonina – to takie parametry laboratoryjne obligują nas do włączenia antybiotyku.
Nietolerancja organizmu na antybiotyk?
Zdarza się, że mamy z nią do czynienia u dzieci. Dzieci wymiotują lub mają biegunki i wówczas najlepszą drogą podania antybiotyku jest droga dożylna, z ominięciem układu pokarmowego.
Matka musi wiedzieć, jak podawać dziecku antybiotyk. Wiem, że nie można po jogurcie… A na pusty żołądek?
Są antybiotyki, które podajemy na pusty żołądek, ale i takie, które podaje się po jedzeniu. Lekarz powinien o tym mówić, ordynując lek. A ten jogurt… Nie można przyjmować antybiotyku również po soku grejpfrutowym, po produktach dających zakwaszenie. Dlaczego? Antybiotyk nie będzie odpowiednio działał.
Skupmy się jeszcze na negatywnym wpływie antybiotyków na nasz organizm.
O biegunkach i wymiotach już wspomniałem. Dalej to grzybice poantybiotykowe – zmiany na błonach śluzowatych narządach rodnych, upławy, pieczenie w obrębie dróg rodnych. I to są te działania niepożądane, jak spadek odporności związany z osłabieniem mechanizmu obronnego. Tu dodam, że przy antybiotyku zawsze powinna być stosowana osłona-prebiotyk. Prebiotyki, to bakterie z grupy budującej florę jelitową. To kanon od wielu lat.
Pan chętnie zleca antybiotyki?
Osobiście niechętnie, nie jestem zwolennikiem antybiotykoterapii i jeżeli to możliwe, staram się leczyć objawowo, ale – wiadomo – są choroby, które wymagają leczenia antybiotykowego. Infekcja dróg moczowych związana z objawami dyzurycznymi (pieczeniem, parciem, bólem przy oddawaniu moczu, czasami krwiomoczem). Tu podanie antybiotyku jest jak najbardziej celowe, bo wówczas podziałamy antybakteryjnie. U dzieci poważną infekcję dróg moczowych nazywamy urosepsą – to już bardzo zaawansowana infekcja z podwyższonymi wykładnikami, może zakończyć się bardzo bardzo tragicznie. Ale wiedzmy, że przy infekcjach dróg moczowych zawsze wykonujemy badania moczu, ogólne, posiew – żeby wiedzieć, jaka bakteria się hoduje i żeby trafić w antybiotyk. Jeśli bakteria jest oporna na działanie danego antybiotyku, włączamy inny. Równie poważne są infekcje układu oddechowego np. zapalenie płuc. Nie mówiąc już o infekcji uogólnionej nazywanej potocznie sepsą.
Organizm szybko reaguje na antybiotyk…
Szybko reaguje. Owszem, są to sprawy indywidualne, ale zazwyczaj w dwie-trzy doby po podaniu antybiotyku, jeśli jest on celowany, następuje poprawa stanu chorego. My staramy się leczyć krótko, szybko diagnozować dzieci, żeby minimalizować czas przebywania ich w oddziale.
Dzisiaj ma Pan na oddziale dwanaścioro dzieci, ile z nich leczone jest antybiotykiem?
Może dwie/trzecie – infekcje dróg moczowych, zapalenie płuc, zapalenie gardła. To najczęściej spotykane infekcje w tej chwili.
Czas podawania antybiotyku przy tych chorobach?
Infekcje leczone antybiotykami trwają od kilku dni, tygodnia rzadko dłużej, w zależności od stanu klinicznego pacjenta. Część pacjentów wychodzi do domu na doleczeniu doustnym. Rzadko się zdarza podawanie antybiotyku ponad dwa tygodnie.
Mówi się dużo o lekooporności…
Tak. Mówimy o sytuacji, kiedy jest dużo i długo stosowanej antybiotykoterapii… Są więc dzieci, których organizm odrzuca antybiotyki, nie toleruje ich, więc nie osiąga się efektu terapeutycznego. Co wówczas? W takiej sytuacji trzeba wykonać badania, żeby sprawdzić, czy jest w ogóle wskazanie do antybiotykoterapii.
Na koniec… Mamy okres przeziębieniowy… Co robić z dzieckiem kaszlącym, lekko gorączkującym, z katarkiem? Do lekarza czy obserwacja?
Wszystko zależy od danej sytuacji. Najważniejsza jest obserwacja dziecka. Warto spróbować samemu dziecko leczyć w domu 2-3 dni lekami objawowymi – paracetamol, nurofen, leki przeciwgorączkowe i przeciwzapalne, witamina C. Jeżeli po 2-3 dobach nie ma ewidentnej poprawy, wówczas skontaktować się z lekarzem. Najczęściej jednak wirusy się wycofują, infekcja mija. Dużo zależy od edukacji rodzica.
Tylko kto ma go edukować, Panie doktorze?! Ale o tym może już niebawem.