Pułtusk widzę. Zejście do … katakumb. Po modę
2016-11-30 4:27:43
Ani Płochockiej
To nie będzie felieton o mnie, będzie o Was, o naszym pokoleniu, na które spojrzę przez pryzmat … mody. Lekki, ciepły temat, ale… Żeby sobie przypomnieć, chociaż one i tak tkwią w pamięci, te sukienki szyte u krawcowych, te dziergane na drutach swetry i berety noszone na bakier, te wiązane chustki na głowie – KLEOPATRY, te spodnie narciarki przywożone z NRD, te buty rzymianki z bazaru Różyckiego, te bliźniaki (rozpinany sweterek, krótki, takaż sama bluzka pod szyję) kupowane na ciuchach, te torebki – białe lub czarne typu konduktorka, ale z długim paskiem i trzymadełkiem do ręki – trzeba udać się do … katakumb, czyli albumów ze zdjęciami, albo do stosu czarnobiałych fotek, włożonych przed laty do foliowych, wybrzuszonych torebek. Zejście do katakumb nie jest – dla mnie – zajęciem ani miłym, ani łatwym, dlatego fotki wybierałam pospiesznie, żeby nie powiedzieć łapczywie, na chybcika, za to pisanie o niegdysiejszych czasach to już przyjemność, związana z ułudą, że oto znowu jestem młoda, ba, młodziutka, że trzymam za rękę swojego chłopaka, dziś męża, że czuję jego mocną dłoń, której siła ma związek z ćwiczeniami fizycznymi na warszawskim AWF-ie, że widzę tę czarną czapkę leninówkę na jego bujnych, kręconych włosach…
Piszę o K, ale przecież przede mną moje najbliższe koleżanki, koledzy… I ja, oto ja: w sukience bez rękawów, z milanowskiego jedwabiu, żółtej, w brązowy rzucik, rozszerzanej od karczka, jakby ciążowej. Pamiętacie takie! Ja w pelerynie w kratę z przepaską z wielbłądziej wełny na głowie… Pelerynę uszył mi stryj Antoni, doskonały krawiec, jak krótki – jasny, w jodełkę – płaszczyk, rozszerzany dołem, z kołnierzykiem, przy którym broszka – fiołki na listku. Do peleryny podkolanówki, białe, z żółtym szlakiem u góry, do płaszcza kolorowe, wzorzyste rajstopy. Albo białe. Była moda na biały kolor… Ja w kostiumiku – szarym, z wełenki, do niego bladoniebieska bluzka japonka (pamiętacie, koronka na przeźroczystym podkładzie), albo w kostiumie ze sztruksu, brązowego. W uszach nosiłam wtedy klipsy- stokrotki, cudne. Zdjęcia, przypominam, czarnobiałe, a w oczach kolory, kolory… Ja (ale i Wy tak wyglądaliście) w minispódniczce w łączkę, w pepegach na nogach, albo w dżinsach z Pewexu i topie zrobionym na szydełku, z włączoną bawełnianą koronka, kupioną w sportowym w Rynku.
Albo Lucynka Przewoźna – w bazarowym kożuszku z drobnym haftem przy zapięciu, do kolan, w berecie z wełny na blond włosach, w kozakach przed kolana. Obok K i Staś Godlewski – Suseł, przyjaciel K i nasz. Czapka studencka z POLIBUDY na czubku głowy, jesionka, obowiązkowo rozpięta. Lucyna – jej już nie ma – pamiętam wydęcie jej warg… Albo Ulcia Kaźmierkowska w płaszczu z Warszawy, ortalionowym – pisałam już, szumiał jak nadnarwiańskie trzciny – z kruczoczarnymi włosami, krótkimi. Śliczna. Obok Boguś Rutkowski w ciemnym garniturku, uśmiechnięty… Albo Krysia Suchodolska o oryginalnej urodzie – tu ze mną – białe spodnie, golf bawełniany, białe tenisówki. Albo Elka Waloch (pracowała w Cepelii w baszcie przyszpitalnej po UMARLAKACH)… Włos utapirowany, golfik (jednak wszechobecny), princeska w kratkę…
Niestety, nie mam zdjęć Ulki Piotrowskiej, Adama Dąbrowskiego, Wiesia Kuleszy, Danki Krupskiej, Ewy Kubeckiej, którzy ubierali się jak … my wszyscy. No, Wiesiek się wyróżniał – miał lambretkę czy coś w tym guście, OSĘ. Ale może ją miał Adaś? Tu dygresja. Jeden albo drugi wiózł mnie na egzamin maturalny z historii, ustny, bo zrobiła się … egzaminacyjna dziura. A dyrektor Koziński: “Ty to się na własny ślub spóźnisz” . Ślub w bazylice to brałam z umalowanym jednym okiem, ale o czasie, Panie Dyrektorze, który patrzysz na nas z góry.
Nie zapytam dramatycznie: gdzie ludzie z tamtych lat! Spytam z nostalgią: gdzie te stroje…
PS Kochane moje znajome i nieznajome, przyślijcie mi swoje MODOWE zdjęcia – tak stworzymy galerię NASZYCH CZASÓW. Ku pamięci. Czekam!