PLOCIUSZEK
2019-11-29 4:44:02
W naszym osiedlowym parku, na WIDOK, nowość. Pojawiły się poręcze przy schodkach. Żółte, ładnie korespondują z zielonością traw, które są nadal… koszone! A poręcze? Dobrze służą starszym ludziom, chociaż jeszcze nie ma ślizgawicy i schodki można pokonywać bez obawy, że się człowiek rozłoży na stopniach
Przyszła do naszej REDAKCJI szpitalna pacjentka i opowiedział, co widziała. Oto w odwiedziny do chorego przyszła para, ona w widocznej ciąży. Spytała, gdzie ich chory. Usłyszała, że nie ma go w sali, bo nie żyje. Mężczyzna i kobieta usłyszeli to nie od lekarza i nie od pielęgniarki. Ciężarna zemdlała, runęła na podłogę. Natychmiast otoczyli ją lekarze, przybiegli z pomocą. “Ale kto tak informuje bliskich o śmierci członka ich rodziny?!” – zapytano nas.
Słyszeliście? “Małpki” mają zniknąć z półek sklepowych. Albo będą droższe. Na smakoszy trunku z tych małych buteleczek padł blady strach. A jest ich dużo – tych smakoszy – MAŁPEK kupujemy 3 miliony dziennie i pewnie tyle wypijamy, no bo jak? Widać te ilości po płaskich buteleczkach, które leżą na chodnikach, stoją na parapetach sklepów, no, są wszędzie. Jedna z ekspedientek nam powiedziała, że można z nich wybudować wielki pomnik MAŁPKI i że kupujemy je od samego rana, do śniadania, np. na budowie, czy na rozweselenie przed… lekcjami. (Ostatnie doniesienia prasy ogólnopolskiej – “Młodzież pije na potęgę”). Fakt, buteleczki wygodne są, poręczne i można sobie z nich chlapnąć coś na RYZYKĘ i na dobry humor, na podniesienie ciśnienia i na stresik. Można taką butelczynę włożyć do damskiej torebki i do kieszeni spodni. I jeszcze jedno – mały pułtuski sklepik w naszym mieście sprzedaje STO buteleczek dziennie. “Wszyscy kupują”- usłyszeliśmy od pań ekspedientek.
Powstaną w mieście nowe place zieleni – tych nigdy nie dość, sprzyjają estetyce. A gdzie? Na Jana Pawła II, Mickiewicza, Noskowskiego, Nowym Rynku, Rynku, Sarbiewskiego i Widok, przy ZSZ. Te place zieleni będą obsadzone drzewami, krzewami i kwiatami – prawie 650 drzew liściastych, około 900 krzewów ozdobnych, około 50 bylin. Już nam zielono od tych wyliczanek.
Najmłodsze dzieci z Przedszkola Miejskiego numer PIĘĆ (szefuje mu pani Anna Dubaj) uroczystość pasowania mają już za sobą. To dla nich śpiewali i recytowali wierszyki starsi koledzy. I tak się zdarzyło, że pewien utalentowany chłopczyk, FILIPEK, skradł show występującym na scenie przedszkolaczkom. Wyszedł przed szereg i dał popis taneczny. Mama FILIPKA Magda nie mogła zapanować nad… tanecznością swojego dziecka. I dobrze, dziecko było szczęśliwe, pląsając, a widownia zadowolona. Nie sądzicie, że my, dorośli, doskonale posiedliśmy sztukę podcinania… skrzydełek? Bo na przykład taki obrazek z przedszkola. Przedstawiła go nam mama Aleksandra. Trwają zajęcia, Aleks odchodzi od swojej grupki, odkładając kredki i… tańczy break dance. Co ciocia na to? Ano: W TEJ CHWILI DO MALUCHÓW! Chłopczyk idzie do maluchów, nic sobie z tego nie robi, często u nich bywa i siedzi z nimi aż do obiadu. Dobrze, że umie zorganizować sobie zabawę, sam rozmawia z sobą, przydziela role… I teraz pytanie mamy chłopczyka: “Czy przedszkolna ciocia nie powinna pozwolić Olkowi na kilka minut tańca przed grupą?” No. Ciocie młode, LASECZKI, nie pamiętają, że był taki czas w oświacie, że dzieci miały prawo do kilku minut ruchu w czasie lekcji. A na fotce mamy Filipka z mamą. I pozdrawiamy.
GMD