Nie samym miodem człowiek żyje. Po co nam Pszczoły?
2019-11-12 12:29:03
Celowo piszę o Pszczołach przez duże „P”. Chcę tym samym podkreślić, jak wiele od nich zależy, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni tym maleńkim, pracowitym owadom – wdzięczni za wszystko. Przeczytałem ostatnio, że Pszczoła zastała uznana za najważniejszy żywy organizm na ziemi. Ten manifest ogłoszono podczas niedawnego posiedzenia Royal Geographic Society of London
Trzy czwarte światowego rolnictwa jest bezwzględnie uzależnione od tych maleńkich owadów. Rozpoznanymi i bezdyskusyjnymi przyczynami wymierania pszczół są: masowe stosowanie pestycydów, brak kwiatów i wylesianie. Naukowcy walą na alarm i trwogę w największe dzwony: jeśli doprowadzimy do wymarcia Pszczół, zostanie nam – jako gatunkowi dominującemu na Ziemi – jakieś trzy lata egzystencji. I koniec pieśni. Po prostu zniknie znakomita część roślinności, która jest podstawą wyżywienia ludzkości. Kolejne kraje rozważają wprowadzenie całkowitego zakazu stosowania pestycydów. Niektóre już takie zakazy wprowadzają. Konieczna jest też promocja naturalnych upraw, wolnych od chemii. Nie ma już co się zastanawiać, to nie jest miejsce na powtarzanie „jakoś to będzie”.
Jak wygląda na pułtuskiej ziemi świadomość tego problemu? Czy coś robimy, żeby poprawić sytuację? Postanowiłem się upewnić, jak do tematu podchodzą inni. W największym mieście kraju, nieodległej Warszawie, od kilku lat samorządowcy ścigają się z deweloperami i zarządcami budynków, w urządzaniu pasiek na obszarze miasta. W połowie 2018 r. media donosiły, że na dachach warszawskich domów, hoteli, biurowców, było już w sumie 1000 uli. Można się domyślać, że kluczową kwestią są regulacje prawne. Każda gmina ma akt miejscowego prawa: regulamin utrzymania porządku i czystości, uchwalony przez własnych radnych. Każdy regulamin ustala kwestię „utrzymywania zwierząt gospodarskich na terenach wyłączonych z produkcji rolniczej” – a musicie wiedzieć, że Pszczoła, formalnie jest zwierzęciem gospodarskim. W stolicy MOŻNA utrzymywać Pszczoły – określono jedynie konkretne warunki: usytuowania uli w miejscach uniemożliwiających przypadkowe wejście osób postronnych, oznakowania tych miejsc tablicami z napisem „Uwaga – pszczoły! Osobom nieupoważnionym wstęp zabroniony”. Ule nie mogą być bliżej niż 10 metrów od granic działki i drogi publicznej (mogą być bliżej granicy, jeśli sąsiad się zgodzi), a w przypadku ustawiania pasiek na dachach budynków, musi być zachowana odległości co najmniej 10 m od okien.
Zaleca się też utrzymywanie łagodnych pszczół o niskiej agresywności i tak zwanej niskiej rojliwości. Podsumowując: OKREŚLONO KONKRETNE WARUNKI. To wszystko da się zmierzyć, sprawdzić na zgodność i wyegzekwować.
Zerknąłem do regulaminu obowiązującego w gminie Pułtusk. §25: Zakazuje się chowu i hodowli zwierząt gospodarskich na terenach Gminy Pułtusk, wyłączonych z produkcji rolniczej…Czyli także pszczół trzymać nie wolno – jednak w dalszej części czytamy: § 28. 1. Pszczoły należy trzymać w ulach, ustawianych w taki sposób, aby wylatujące i przylatujące pszczoły nie stanowiły uciążliwości dla właścicieli nieruchomości sąsiednich. Pasieki i ule należy ustawiać z dala od przejść dla pieszych i ulic celem uniknięcia uciążliwości dla otoczenia. Regulamin uchwalany był przez Radę poprzedniej kadencji, ale Rada w aktualnym składzie, pod koniec maja 2019 r. uchwalając poprawki do regulaminu, w kwestii podejścia do pszczół nic nie zmieniła. Czy ktoś z Radnych może zatem wyjaśnić co to znaczy „uciążliwość dla właścicieli nieruchomości sąsiednich”? A sformułowanie „…z dala od przejść dla pieszych i ulic”? Uciążliwość to brzęczenie? A może sama obawa o to, że pszczoła wpadnie przez okno wystarczy, żeby zgłosić „uciążliwość” – choćby nawet pasieka była 300 metrów dalej? Z dala od przejść i ulic – pomyślmy… z dala to bardziej 10 metrów czy może 100 metrów? A może z dala to na przykład kilometr? Szanowni Radni – firmujecie jako Rada dokument, który bije rekord braku precyzji, z jednej strony dając możliwości do uznaniowego traktowania, a ostatecznie (i może trochę „na szczęście”) jest martwym zapisem, trudnym do egzekwowania.
Czas najwyższy, aby radni zrobili krok w dobrym kierunku i zastanowili się jak PROMOWAĆ zakładanie pasiek. Czym zapewnić tej ziemi jak najwięcej małych pracowitych robotnic, od których zależy prawie wszystko na polach, w sadach i ogrodach. Spokojnie – nie musicie znać się na pszczelarstwie – ale powinniście zwrócić się do specjalistów w tej dziedzinie, którzy, poznając miasto i jego otoczenie podpowiedzą, co można i należy zrobić. Poczytajcie o programach finansowanych przez Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, policzonych na odbudowę populacji pszczół, które na początku roku startowały w Szczecinie, Poznaniu czy Wrocławiu.
Potrzebna jest świadomość problemu i poczucie obowiązku. A do tego zostaliście Państwo wybrani do Rady Miasta.
Na zakończenie jeszcze mała zaduma: jak wynika z porównania regulaminów, na terenie miasta Warszawy (gmina mającą status miasta na prawach powiatu) można, po spełnieniu oczywistych warunków, hodować na przykład kozy – jakby ktoś chciał mieć mleko dla alergicznego dziecka. Na terenie gminy Pułtusk, miejsko – wiejskiej, kozy utrzymywać nie wolno. Dopuszcza się (!) jedynie drób i króliki, ale i tu mętnych zastrzeżeń w regulaminie jest przy tym taka masa, że zapewne prościej jest pójść na zakupy do sklepu.
ZCZ