KAŻDY MOŻE TRAFIĆ NA SWÓJ ALERGEN
2017-04-05 10:48:20
O alergiach, z drem Piotrem Koniecznym – pediatrą, rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska
Dr Konieczny pracuje w Dziekanowie Leśnym, od roku – co tydzień – pełni dyżury w pułtuskim szpitalu, z którym pozostaje w bardzo dobrych stosunkach. Żona pielęgniarka. – Jesteśmy zgrani, ale musimy bardzo kombinować, żeby móc pobyć z jedenastoletnim synem w domu – mówi . Zainteresowania pana doktora to wspinaczka. – Nie jestem wytrawnym alpinistą, ale wspinałem się na Bałkanach, w Alpach, no i głównie w ukochanych Tatrach – polskich i słowackich – podaje. Syn nie podziela zainteresowań taty – dla niego szczególnie interesująca jest dzicz, głównie las i leśne wyprawy. Inne zainteresowania? Czytanie książek – poza literaturą piękną, nauki przyrodnicze – to konik największy. Doktor pięknie mówi o swoich zainteresowaniach, o tym, „jak działa CZŁOWIEK, a szerzej, jak działa cała przyroda”. – Interesuje mnie nie era dinozaurów, ale cała historia Ziemi, i jak cudownym mechanizmem jest to, że my działamy. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile czasu NATURA nas udoskonalała… Jestem katolikiem, ale nie fascynuje mnie cud jako wyraz istnienia i siły Boga, ale Bóg jako największy zegarmistrz, który puścił w ruch wszystko, co z takim mozołem i zachwytem możemy odkrywać. Na pytanie TYGODNIKA o to, czy jest człowiekiem wrażliwym, nadwrażliwym czy w normie, mówi: – Choleryk-introwertyk, tak to kiedyś określiłem.
Alergia. Nieraz machamy ręką, mówiąc “A tam, tylko alergia”. Trudno ją odróżnić od jakiejś tam ciężkiej choroby?
Alergia może występować w różnych postaciach. To może być i astma, i zapalenie spojówek, i alergiczny nieżyt nosa, czy w końcu biegunka jako wyraz alergii pokarmowej. Jest to choroba, która ma najróżniejsze maski i może czasami przebiegać w zaskakujący sposób, np. jako zmiany zachowania. Może przebiegać pod postacią przewlekłą, gdzie objawy są stałe albo występujące okresowo. Jednak czasem objawy są gwałtowne i mogą nawet zagrażać życiu. Tak jest w przypadku gwałtownego obrzęku twarzy i gardła lub wstrząsu anafilaktycznego. Wtedy należy reagować błyskawicznie. Te ciężkie, gwałtownie przebiegające postacie alergii są raczej widziane rzadko. W wielu wypadkach można wcześniej wnioskować, czy do czegoś takiego może dojść i wówczas zalecamy pacjentowi noszenie ze sobą odpowiednich leków, informowanie bliskiego otoczenia jak można nam pomóc. Dlatego o alergii mówimy raczej w tonie uspokajającym, natomiast nie są to choroby proste do prowadzenia.
A do zdiagnozowania?
Wbrew temu co myślą pacjenci, diagnostyka głównie nie polega na robieniu badań. Główną rolę w diagnostyce i postawieniu rozpoznania na co jest człowiek uczulony, jak go prowadzić, i co będzie się działo dalej, odgrywają opiekunowie jak i lekarz prowadzący dziecko. Mozolne śledzenie, co w naszym otoczeniu może nas uczulać, analiza tego, co się stało, jest podstawą. To o czym myślą pacjenci, czyli badania, są również pomocne, ale nie najważniejsze. Ujemne wyniki badań nie wykluczają uczulenia na badany alergen, a dodatnie nie oznaczają, że w wyniku działania alergenu wystąpią u nas objawy.
Będziemy mówili o alergiach u dzieci, ale na uczulenia cierpią również dorośli.
Dorośli najczęściej mieli już objawy w okresie dzieciństwa. Ale… Tu może podamy definicję alergii. To jest nadmierna, wygórowana reakcja na alergeny, czyli różnego rodzaju antygeny w otoczeniu, na które większość z nas nie reaguje w taki gwałtowny sposób. I ta gwałtowna rekcja może przebiegać pod różnymi postaciami. W środowisku pediatrycznym popularne jest określenie MARSZ ALERGICZNY. Jeżeli obserwujemy dziecko chore na alergię, to widzimy, że ta alergia na początku przejawia się u niego albo pod postacią skórną – atopowe zapalenie skóry, albo pokarmową, czyli biegunek lub krwi w stolcach, które z czasem po troszku ustępują, natomiast zaczynają się pojawiać objawy z dróg oddechowych. W okresie wczesnego dzieciństwa są to przede wszystkim częste infekcje, przebiegające często z obturacjami oskrzeli, z dusznością, które później przechodzą w objawy przypominające astmę u dorosłych, czyli w zasadzie pod wpływem działania jakiegoś alergenu, tylko duszność bez tej wstępnej infekcji. W okresie nastoletnim lub później, pojawiają się objawy typowe do tych, które widzimy u dorosłych, czyli alergiczny nieżyt nosa, alergiczne zapalenie spojówek. To uciążliwe choroby dla dorosłych i czasami wymagające długiego, systematycznego leczenia.
Można pożegnać się z uczuleniem na coś tak na amen?
To się zmienia. O ile alergicy w okresie niemowlęctwa przejawiają objawy uczulenia na alergeny pokarmowe, to z czasem możemy na nie nabyć tolerancji. Pojawiają się natomiast objawy uczulenia na alergeny kontaktowe i wziewne, czyli te, które dominują później u dorosłych.
Ta alergeny, mamy ich – mówić kolokwialnie – od diabła i ciut ciut.
No tak, ale u tych najmłodszych mamy w zasadzie takich głównych kilka: mleko, jaja, ryby, orzechy, kakao, pszenica, soja, skorupiaki i mięczaki, które u nas są rzadkością. Kiedyś dzieci byłe leczone preparatami soi w przypadku nietolerancji mleka krowiego, ale względu na częstość uczulenia na soję w tej chwili się od tego odchodzi.
A wszelkie pyłki?
To zaczyna na nas działać później. Kiedy wychodzimy z okresu niemowlęcego, zaczynamy bardziej samodzielne życie, poznajemy otoczenie, rola alergenów pokarmowych jakby spada, choć oczywiście nie u wszystkich, bo u niektórych utrzymuje się całe życie. Rośnie natomiast rola alergenów środowiskowych, czyli pyłków roślin, alergenów kontaktowych – sierść psa, kota, zwierząt domowych. Rzadziej obecnie obserwuje się uczulenie na pierze czy wełnę, bo te produkty naturalne zostały wyparte przez syntetyki. Nadal częste jest natomiast uczulenie na roztocza mączne i domowe. Zmienia się po prostu panel uczuleniowy.
Są ludzie wolni od uczuleń?
Ja mówię, że zawsze można “trafić na swój” antygen, taki, z którym nie zetknęliśmy się do tej pory. To może się przytrafić każdemu i to jest nie do przewidzenia. Czy będzie to lekarstwo pierwszy raz przez nas użyte, czy potrawa zjedzona gdzieś w egzotycznym kraju, czy w końcu ukąszenie owadów błonkoskrzydłych, czyli pszczół, os. Te reakcje często przebiegają gwałtownie, czasem z anafilaksją, czyli ze wstrząsem.
A próby uczuleniowe?
One są robione u tych, u których już są objawy. Ale jeśli alergia ustępuje po zastosowaniu leków przeciwhistaminowych, to próby nie są potrzebne. Każdemu może się trafić, że coś na niego zadziała. I jeżeli to COŚ jest sporadyczne i nie niesie za sobą ciężkich postaci alergii, to nic się z tym nie robi, bo trudno, przynajmniej u dorosłych, wśród setek tysięcy różnych możliwości trafić na to, na co po iluś latach nam się zdarzyło trafić. Natomiast jeśli to się będzie powtarzać i dawać objawy stałe, np. w przypadku alergenów kontaktowych, jak np. uczulenie na nikiel, na chrom, na niektóre tkaniny, to wtedy jest sens robienia prób uczuleniowych, żeby człowieka pozbawić przykrych, nawracających objawów.
Panie doktorze, a najdziwniejsze, najtrudniejsze alergie w Pana lekarskiej karierze?
Jestem gastroenterologiem, więc mam do czynienia z alergiami pokarmowymi, rzadko trafiają do nas dzieci z gwałtownymi reakcjami, czy to pokąsane przez owady, czy z bardzo nasilonymi objawami oddechowymi, czy też ze wstrząsami. Natomiast to co mi się najdziwniejszego udało zdiagnozować, to było u dziewczynki czteroletniej uczulenie pod postacią krwawień z przewodu pokarmowego na herbatę. Mimo dociekań nie umiałem stwierdzić przyczyny jej choroby. To mama zwróciła wreszcie uwagę po dłuższych badaniach, że jak poda córce herbatę, to dziecko krwawi. Jak pani widzi, rola rodziców jest nie do przecenienia. Po odstawieniu herbaty objawy ustąpiły. Drugie dziecko było uczulone na… czereśnie. Zazwyczaj wiśnie, czereśnie mniej, uważa się za mało alergizujące owoce. A ten chłopiec miał także objawy pod postacią biegunek i krwawień, a więc z przewodu pokarmowego. Ja nie widziałem, ale nie jest zaskakujące uczulenie na seler, które może przebiegać pod postacią gwałtownie przebiegającej reakcji anafilaktycznej. Bardziej popularne na Zachodzie niż u nas uczulenie na orzeszki ziemne, też przebiegające pod postacią anafilaktyczną. Tu dodam, że złotym standardem w rozpoznaniu alergii pokarmowych jest tzw. test podaży i odstawienia. W nowym szpitalu klinicznym na Żwirki i Wigury w Warszawie, który zajmuje się diagnozowaniem alergii – również w warunkach szpitalnych ze względu na możliwości powikłań przy diagnozowaniu – widuje się takie gwałtowne reakcje również po mleku krowim u starszych dzieci, co nie jest rzadkością.
I te związane z biegunkami?
Nie, częściej pod postacią gwałtownego obrzęku twarzy, gardła i krtani, co może prowadzić do duszności albo do niewydolności oddechowej.
Jak sobie radzić z dzieckiem, które nagle dostaje gwałtownej reakcji alergicznej, a my z dala od lekarza, od pogotowia?
Jeżeli mówimy o tych gwałtownych ciężkich reakcjach, to jedyną możliwością jest podanie adrenaliny. Można ją kupić w ampułkach do podawania osobistego.
Z taką ampułką i strzykawką chodzą chyba jedynie te matki, które wiedzą o gwałtownych reakcjach dziecka…
Tak. Jeżeli nie wiemy, to trudno, żeby każdy chodził z gotową strzykawką. W innym wypadku natychmiast do lekarza, a po drodze można podać jakikolwiek popularny lek antyhistaminowy, bez recepty, kupiony w aptece.
Alergie to “wymysł” naszych czasów, czy znane były jak świat światem?
Nie wiem, czy obecnie widzimy wybuch ilości tych alergii, czy tylko wzrost ich rozpoznawalności, czy jedno i drugie. Myślę, że kiedyś też się one pojawiały, natomiast w stosunku do wielkości populacji było ich mniej. Jest taka koncepcja, że nasilenie ilości alergii wynika – paradoksalnie – z większej higieny. Dzieci obecnie rodzące się są trzymane w sterylnych prawie warunkach. Mało kontaktują się z bakteriami, prawie nie kontaktują się z pasożytami i uważa się, że te mechanizmy, które nam służyły, żeby zwalczać infekcje, głównie pasożytnicze, są obecnie odpowiedzialne za rozwój alergii. Ponieważ organizm w chwili obecnej nie ma kontaktu z pasożytami, znajduje sobie zastępcze cele, czyli przypadkowe alergeny, z którymi styka się u dziecka. I najczęściej np. jest to mleko krowie, które u małego dziecka jest wprowadzane jako pierwszy pokarm, zamiast pokarmu kobiecego.
To jak się ma to hasło Pij mleko, będziesz wielki, do zdrowia dzieci?
(śmiech) Można powiedzieć tak: Pij mleko, będziesz miał zdrowe kości. Na pewno. Natomiast to, co kiedyś postulowano, żeby niemowlęta były żywione mlekiem, można by powiązać z hasłem Pij mleko, będziesz ciężki, gruby. Dzieci żywione “niebieskim”, albo “dwójką” – dwie części mleka, jedna wody i łyżka cukru – były duże, blade, z “miękką” głową z powodu krzywicy. Witaminy D nie było i sam pamiętam, jak byłem naświetlany kwarcówką i piłem tran, żeby nie mieć krzywicy. W tej chwili rodzicom na szczęście nie chodzi o to, żeby dziecko było wielkie, tylko, żeby było zdrowe i sprawne intelektualnie, bo to mu zapewni pozycję w życiu. I temu służą nowe preparaty mleczne o zmniejszonej ilości białka, o innym składzie cukru, o dodanych nienasyconych kwasach tłuszczowych i o większej ilości żelaza.
Więc mleko skazujemy na banicję?
Nie. Jest to cenne źródło wapnia i powinno być pite przez dzieci. Ale w późniejszym niż niemowlęcym wieku. Wówczas gdy jelito jest sprawniejsze, układ immunologiczny okrzepnięty, a dieta dziecka bardziej urozmaicona. No i z witaminą D.
Skłonności do alergii?
Żeby być alergikiem, trzeba mieć w sobie jakąś skłonność do alergii. I dzieci, które mają rodziców czy rodzeństwo alergików, bardziej są na rozwój alergii u siebie narażone. Mają większe prawdopodobieństwo, że ta alergia się u nich rozwinie.
Uczulenia na leki, to też problem. Miał Pan takie przypadki?
W praktyce lekarskiej widywane jest często. Zazwyczaj chodzi o wysypki po lekach – u dzieci najczęściej po antybiotykach. Natomiast gwałtowne reakcje po lekach również czasami się zdarzają. Obecnie nie widuje się na szczęście już wstrząsów po penicylinie, tak popularnej gdy zaczynałem pracować. Widziałem natomiast dwukrotnie gwałtowną pokrzywkę po pyralginie. W obu wypadkach u dziewczynek – po jej pierwszym podaniu. Objawy zazwyczaj mijają w ciągu kilku godzin, po podaniu leków przeciwhistaminowych, ewentualnie sterydów. Jeżeli nie mija, to jest wskazanie do hospitalizacji.
Alergie wiosenne?
Zaczyna się od pyłków drzew, od leszczyny czy olchy. Później będą trawy, zboża, a w końcu jesień i grzyby, pleśnie…
… a wcześniej będą czereśnie… Ale zmierzamy do końca rozmowy, więc jakaś puenta… alergiczna?
Jako dziecko sam byłem astmatykiem. Miałem ciężkie napady astmy, kończące się szpitalem. Rodzice na mnie dmuchali, chuchali, kupowali leki za dolary, nie pozwalali na nic… Od momentu, kiedy trafiłem do szkoły średniej, trafiłem do drużyny wodniackiej, zacząłem pływać na żaglówkach, wyjeżdżałem na obozy, jesienią prace konserwacyjne, zimą obóz w górach… Przestałem chorować! Gdy ojciec pierwszy raz zobaczył mnie jesienną porą do pasa w wodzie, w deszczu, wyciągającego łódkę, to zdrętwiał, ale nic nie powiedział. Od chwili gdy zacząłem być aktywny fizycznie – najpierw żeglarstwo, później wspinaczka – nic mnie nie ruszało. Mimo najgorszych warunków i kontaktów z najróżniejszymi alergenami. Nie dość, że nie miałem objawów alergii, to i nie chorowałem. Od chwili kiedy się ustabilizowałem, rodzina, praca – przestałem trenować – znów pojawiły się objawy astmy…
… i wróciłem do wysiłku fizycznego.
Staram się.
A syn?
Jest ruchliwy, biega, ile może, nie pędzę go do zakładania czapki i szalika, byle się tylko potem rozgrzał w domu… Ostatnio ja byłem w pralni, a on przed nią wspinał się na drzewo. Kierowniczka go zobaczyła i powiedziała: “O szczeniak, włazi na drzewo, zaraz spadnie i połamie się”. Ja na to, że to syn. “I nie boi się pan?” – usłyszałem. Odpowiedziałem, że bałbym się, gdyby się nie wspinał!
Ruch, wysiłek fizyczny to najcudowniejsze lekarstwo. W dużym stopniu zmniejsza również nasilenie alergii. Prawidłowe odżywianie, wysiłek fizyczny i sen to rzeczy, które zachowują nas w zdrowiu.
I to jest nasza puenta! I baaardzo dziękuję za rozmowę.