pultuszczak




Jesteśmy jedynym stabilnym szpitalem w regionie

2016-07-13 9:20:29

Dr Robert Gajda już po raz drugi zorganizował breefing dla dziennikarzy lokalnych gazet. Szpitalne spotkania z miejscową prasą mają przede wszystkim charakter informacyjny, ale także – jak powiedział R. Gajda kilka tygodni temu – chodzi o stworzenie nowego obrazu szpitala, dalekiego od tego sprzed niecałego roku

– W szpitalu jest nudno, bo się nic nie dzieje – powiedział TYGODNIKOWI dr Gajda. – Dawniej coś się wciąż działo, bo nie było wypłat, nie było leków, były zamykane oddziały, były problemy z kadrą, kłótnie, awantury, odwoływania, przywoływania… I strajku nie ma – wylicza doktor. – A teraz jest nudno, nic się nie dzieje, nic złego się nie dzieje – uściśla.
– Kontrakty są wyrabiane 120 %, obłożenie duże, stąd dostawki na korytarzach. Kontrakty? One są, jakie są, więc robimy to, co możemy robić. Nieszczęście polega na tym, że ludzka pamięć jest bardzo krótka i wybiórcza. Jak rok temu było cztery-pięć porodów miesięcznie, a obecnie jest 44, to nikt zaszłości nie pamięta… A szpital ciechanowski jest w połowie zamknięty, szpital makowski też wcale lepiej nie funkcjonuje, a nasz szpital jest placówką najlepiej funkcjonującą w regionie – najspokojniej i najpewniej. Powtórzę, jesteśmy jedynym stabilnym szpitalem w regionie. I to Pułtusk, który był zaściankiem szpitalnym, jednym z trzech najgorszych szpitali w Polsce! – mówi Gajda. – I co ważne – dodaje – zbudowaliśmy dużo lepszą atmosferę i dużo lepsze zachowanie lekarzy i pielęgniarek w stosunku do pacjentów. Bez wątpienia. Są miejsca, które mnie jeszcze nie zadowalają, ale muszę postępować rozważnie, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Nie można zrobić totalnej rewolucji, nie można wszystkiego wymienić, całej ekipy, wszystkiego poprawić, bo się może nagle okazać, że znowu nie ma pieniędzy… A jak się lekarz rozhula, to przepuści każdą kasę. Każdą! Ale przede wszystkim – nie ma potrzeby robić rewolucji. Kadra medyczna zarówno lekarska i jak i pielęgniarska jest dobra i trzeba to szanować. I ją szanować!
Dziewięć miesięcy trzeba było, żeby szpital podniósł się ze zgliszcz – twierdzi dr Gajda. Zarządzającej kadry napływowej już nie ma, jest miejscowa. Ma ona zupełnie inny, lepszy kontakt z lokalną społecznością.
– Ci ludzie utożsamiają się ze szpitalem, zależy im na jego kondycji. Teraz występujemy o zwiększenie kontraktu, mam nadzieję, że z FUNDUSZEM, z którym jeszcze nie jest dobrze, jakoś się będzie układało i że będzie coraz lepiej. Mamy wysoko umocowanych polityków i to jest na pewno czynnik sprzyjający rozmowom z NFZ. Tak, chodzi mi o ministra Henryka Kowalczyka. Takie mam wrażenie graniczące z pewnością, zresztą już dziś jestem wdzięczny ministrowi Kowalczykowi za wiele rzeczy.
Przy okazji rozmowy o szpitalu, pytam o opinię na temat polskiej opieki medycznej. – Wszędzie są ludzie niezadowoleni z opieki medycznej. Nie wiem, czy jest kraj, państwo, w którym mieszkańcy są z niej zadowoleni . Anglia, do której wyemigrowało milion Polaków, leczy pacjentów paracetamolem i ibuprofenem. I jak oni tu przyjeżdżają, to w tej biednej, marnej, nędznej Polsce, zaścianku Europy wszystko by sobie zrobili, bo tam w Anglii nie ma opieki medycznej. Cudze chwalicie, swego nie znacie… Jest milion rzeczy, które należy poprawić w polskiej służbie zdrowia… I wiem, że zawsze może być lepiej i że są uwagi negatywne także na naszą szpitalną służbę, ale ile jest pochwał! Choćby oddziału dziecięcego i ginekologicznego…
1 sierpnia minie rok, odkąd dr Gajda zarządza pułtuskim szpitalem . Szykuje się wielka uroczystość (26 lipca). – Będą ważne osoby, przybędzie minister Henryk Kowalczyk, będzie prezes NFZ, będą goście z Mazowieckiego Oddziału NFZ, może będzie minister Radziwiłł. Spółka, którą stworzyliśmy w Pułtusku to jest ewenement w skali Polski, to jest spółka, która jest własnością państwa – w 60% właścicielem jest powiat, w 40% prywatny inwestor, czyli z przewagą kapitału państwowego, bo to jest spółka, która pracuje na państwowym sprzęcie i w państwowych murach, która nigdy sobie tego nie przywłaszczy – to wszystko wróci do właściciela, ale zarządzana jest tak, jak powinna, prywatną osobą, która ma obowiązek dbania o wszystko. I to jest kierunek najlepszy z możliwych. Zobaczymy, jak ten nasz szpital będzie dalej funkcjonował w rzeczywistościach, bo – użyję tu metafory – wichry wojny są różne. Chociaż szpital w Pułtusku ma bardzo dobrą formułę, a ta daje mu gwarancję istnienia we wszystkich wichrach.
W jednym z kolejnych numerów, dr Gajda będzie odpowiadał na pytania naszych czytelników. Nowe zapytania prosimy kierować do niżej podpisanej. Grażyna Maria Dzierżanowska – graza@atessa.pl

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *