Jak rozwiązać nierozwiązywalny problem?
2025-05-22 7:05:32
Z cyklu: ROBISZ TO ŹLE!
Wszyscy po Pułtusku jeździmy, spacerujemy, rozglądamy się – i już dawno przestaliśmy zauważać sytuacje, które “wrosły w krajobraz”. Nikogo już nie dziwią, pomimo że obserwujemy zachowania co najmniej nieprawidłowe. Popatrzmy na załączoną fotografię: wiadomo gdzie, wiadomo dlaczego i po co. Kilka razy dziennie do sklepu przyjeżdża furgon z zaopatrzeniem, musi gdzieś się zatrzymać, rozładować towar i wstawić do sklepowego magazynu. Żeby nie zatrzymał się tam w tym czasie inny samochód, miejsce dla samochodu z dostawą “zastawia się” skrzynkami. Proste i zrozumiałe. I od razu podkreślę: takich zastawionych na chwilę miejsc przed sklepami czy innymi lokalami użytkowymi jest w Pułtusku bardzo wiele. Celem redakcji nie jest utrudnianie naszym handlowcom prowadzenia interesu – wręcz przeciwnie: chcemy przypomnieć, że są proste, cywilizowane i zgodne z normami prawnymi możliwości rozwiązania takich problemów. Obecnie, obrazek taki jak ten na zdjęciu kwalifikowane jest jako wykroczenie… Kodeks wykroczeń taką sytuację kwalifikuje na różne sposoby – przytoczę w skrócie: art. 90. § 1.
kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany;
art. 91.
kto na drodze pozostawia /…/ inny przedmiot w okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, podlega karze grzywny do 1500 złotych albo karze nagany;
art. 100.
kto /…/ porzuca na drodze przedmioty /…/ podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Jak widać: do wyboru, do koloru!
Jak zatem właściciel lub najemca lokalu użytkowego powinien rozwiązać problem codziennego dojazdu i rozładunku/załadunku towarów? Przed sklepem widocznym na fotografii są wyznaczone miejsca do postoju. Należy zwrócić się do zarządcy drogi o wydzierżawienie takiego miejsca, uzasadniając to koniecznością zapewnienia ciągłości i braku zakłóceń dostaw. Zawarta umowa dzierżawy jest w takiej sytuacji podstawą prawną do wyłącznego korzystania z takiego miejsca postojowego, a właściciel oznakowuje je znakiem “P” z kopertą “miejsce zastrzeżone”. Na jezdni umieszcza się także znak poziomy w kształcie koperty. Wszystko jest wtedy jasne, klarowne – a przede wszystkim zgodne z prawem. Oczywiście, za dzierżawę trzeba zarządcy drogi publicznej wnosić opłatę, z reguły naliczaną w wymiarze rocznym. Nie ma też żadnych wątpliwości, że tańsze – wręcz bezkosztowe jest wystawianie na publiczną drogę skrzynek po piwie, pachołków, przenośnych słupków i innych cudaków. Metoda sprawdzona i bez opłat, bo ani Policja ani Straż Miejska najwyraźniej takimi sytuacjami kompletnie się nie interesują. Swoją drogą ciekawe, jak często Strażnicy Miejscy, reprezentujący Urząd Miasta, kontaktowali się z właścicielami lokali, aby wyjaśnić im, jak w sposób zgodny z prawem rozwiązuje się takie problemy dostaw?
Kiedy dostawa się spóźnia, zastawione miejsca czekają niedostępne kilka razy dziennie, niekiedy po kilka kwadransów. Ktoś powie, że się czepiamy, że to nieważny szczegół, że życie wymusza różne konieczne rozwiązania itp. Nasza codzienność składa się z drobiazgów i szczegółów. Znam wiele sąsiednich samorządów, w których za uporczywe zajmowanie pasa drogi bez tytułu prawnego nalicza się słone karne opłaty. I to nawet niekoniecznie na głównej ulicy dojazdowej do serca miasta.
Będziemy wdzięczni za przekazanie do Redakcji stanowiska Urzędu lub Straży Miejskiej w tej sprawie.
ZC