Ilona Gołębiewska – uzależniona od pisania
2017-04-01 11:00:00
W ubiegłą sobotę odbyła się – bogata w wydarzenia i ciekawa – przedpremiera książki “Powrót do starego domu” (pierwsza część trylogii) autorstwa Ilony Gołębiewskiej. Spotkanie literackie w Zespole Szkół im. Żołnierzy Armii Krajowej w Pniewie, poprowadziła wicedyrektor szkoły Jolanta Jackowska, fragmenty “Powrotu…” czytał dyrektor Krzysztof Gierek
– Już sam tytuł przenosi nas w sentymentalną, pniewską krainę – powiedział – witając autorkę powieści, jej rodziców – Danutę i Grzegorza Gołębiewskich oraz brata Alberta – Krzysztof Gierek. – Warto tę książkę przeczytać z uwagi na to, że to są nam, mieszkańcom tej okolicy, bliskie miejsca: jest Pniewo, jest Pułtusk, Wyszków – zauważyła, tuż przed wnikliwą rozmową z Iloną Gołębiewską, prowadząca spotkanie. – Kilka słów na temat naszej pisarki… Lata dziecięce, młodość, chociaż nadal jest młoda, spędziła w gminie Rząśnik, ale Pniewo jest jej bardzo bliskie z uwagi na to, że z Pniewa pochodzi mama pisarki. Dziadkowie… Swoje dzieciństwo często spędzała w Pniewie – wakacje, ferie, stąd też pewnie inspiracja do napisania powieści – dodała.
Pniewski wieczór, dzięki rozmowie poprowadzonej ze znaną już naszym czytelnikom Iloną Gołębiewską, dał szeroki obraz i powieściopisarki, i jej różnorodnej twórczości, obfitował też w niespodzianki, jak: wystąpienie szefowej pniewskiej Kuźni Kurpiowskiej, Haliny Witkowskiej, współorganizatorki przedpremiery, występ zespołu Dzieci Puszczy Białej, założonego przed laty przez choreografa Bonifacego Kozłowskiego, a reaktywowanego i obecnie prowadzonego przez Jolantę Jackowską. Gwoździem wśród niespodzianek był jednak… teledysk do powieści “Powrót do starego domu”. A ten powstał dzięki tekstowi piosenki pióra samej powieściopisarki. – I tak sobie pomyślałam, a może by tę piosenkę nagrał, a czemu by nie? A że mam to szczęście, że znaczna część mojej rodziny zajmuje się muzyką, to do tej rodziny pojechałam. Długo nie trzeba było prosić ani przekonywać, od razu się zgodzili. Tutaj zasługa ogromna mojego kuzyna marka Modzelana z Wyszkowa i jego córki Maryli Modzelan i to oni właśnie skomponowali muzykę do tej piosenki – objaśniła Ilona Gołębiewska.
Tak powstała teledysk nie do samej piosenki, lecz do książki, nostalgiczny, piękny, ukazujący czarowny krajobraz zanarwiański. I zrealizowany w Pniewie.
Wieczór, obfitujący w wiele wrażeń, zakończył się zgodnie z kanonem literackiego spotkania z okazji przedpremiery książki – długim składaniem autografów przez pisarkę. Ku zadowoleniu czytelników.
ILONA GOŁĘBIEWSKA (w odpowiedzi na pytania prowadzącej spotkanie – Jolanty Jackowskiej).
O POMYŚLE NA POWIEŚĆ
Decydującym momentem w moim życiu było dzieciństwo. I oczywiście kluczowy moment tego dzieciństwa odbywał się w gminie Rząśnik, nie mniej tutaj w Pniewie, u moich dziadków, spędzałam bardzo dużo czasu. Przebywałam u nich po kilka miesięcy i był to czas dla mnie niezwykły, który tak naprawdę wpłynął w dużej mierze na to, kim jestem teraz i zdeterminował też moje wybory. Był to dom – przede wszystkim – ludzi, którzy byli bardzo mocno osadzeni i związani z Pniewem, był to też dom niezwykły. Babcia była hafciarką ludową i był to czas dla mnie i dla babci, kiedy w całym domu było pełno kordonków, muliny, płótna… No i dla małej dziewczynki było to coś fascynującego, był to świat niezwykły, który spowodował, że była w tym świecie zakochana. Dziadek z kolei miał niezwykłą umiejętność opowiadania historii, bardzo dużo czytał, pisał też swoje bajki. I oczywiście – jeśli tylko czas pozwolił – spędzaliśmy go razem, no i to było przepełnione takim elementem kultury kurpiowskiej, jak również literaturą. Przede wszystkim z dziadkami uczestniczyłam też w życiu Pniewa, takim codziennym, jak również w świątecznym, gdzie np. chodziłam na msze święte, na Boże Ciało i wtedy dla małej dziewczynki był to widok niezwykły, kiedy kobiety okoliczne, przebrane w ludowe stroje, uczestniczyły w tych wydarzeniach. To na tyle zapadło w mojej pamięci, że jest obecne do dzisiaj. Pniewo jest mi bardzo bliskie, w ogóle region kultury kurpiowskiej jest mi bardzo bliski i mam w sobie taką potrzebę, by go promować, stąd też decyzja, by fabułę książki właśnie w tych regionach osadzić i już mam taką pewność, że to bardzo dobra decyzja (…).
O TWORZENIU
Momentów załamania i niemocy może nie było, aczkolwiek samo pisanie jest zajęciem bardzo trudnym. Jeżeli ktoś myśli, że jest to na zasadzie, że ktoś po prostu siada i pisze, to jest w dużym błędzie. Jest to bardzo ciężka praca, taka rzemieślnicza, wymaga przede wszystkim bardzo dużo czasu i samych przygotowań do rozpoczęcia pisania. Same przygotowania trwały dosyć długo, w mim przypadku, można powiedzieć, że kilkanaście lat, bo sam pomysł powieści pojawił się bardzo dawno temu. Ja w międzyczasie w ogóle pisałam inne książki, więc “Powrót do starego domu” nie jest moją pierwszą książką, jest którąś z kolei, ale jest książką, która została wydana jako pierwsza i z tą książką w ogóle postanowiłam zaistnieć jako pisarka literatury obyczajowej. Więc można powiedzieć, że samo przygotowanie trwało kilkanaście lat, oczywiście samo przygotowanie mentalne, samo podejście, ponieważ temat wydawał mi się ważny, istotny, może dlatego, że fabuła rozgrywa się w stronach rodzinnych (…). Są momenty, kiedy pisze się bardzo dużo, myślę, że moim takim rekordem jest napisanie około 16 stron w ciągu dnia, a są momenty, gdzie napiszę tylko pół strony i jestem na siebie zła, że tylko tyle (…).
O FIKCJI I PRAWDZIE W “POWROCIE DO STAREGO DOMU”…
To pytanie bardzo istotne z punktu widzenia i mieszkańców Pniewa, i okolicy, ponieważ fabuła, owszem, jest osadzona w Pniewie, w Pułtusku i Wyszkowie i są to realne miejsca opisane w książce. Natomiast postaci w książce są fikcyjne, jest to produkt mojej wyobraźni. Jest jedna postać, która była wzorowana na grupie realnych postaci, z Pniewa, ludzi, którzy przeżyli obławę w `44 roku w maju z powodu donosu na gestapo – część tych osób trafiła do obozu zagłady w Stuthoffie. Ten człowiek w powieści jest nazwany Dziadem. Starałam się tak dobierać nazwiska, by nie trafić nazwiskiem właśnie w osoby z Pniewa czy okolic – w jednym przypadku mi się to nie udało, ale jest to nazwisko na tyle powszechne, że chyba aż tak nie trafiłam, żeby dokładnie tę osobę scharakteryzować. Natomiast same postaci są postaciami, które oparłam o swoje doświadczenia, o swoje spotkania z ludźmi. Są to postaci bardzo mocno scharakteryzowane i myślę, że praktycznie każdy czytelnik będzie miała takie wrażenie, że w pewnym sensie może ta książka jest i o mnie (…).