pultuszczak




HISTORIA. Notatki z powstańczego szpitala

2019-08-02 9:04:51

7 sierpnia

Z rana wyniesiono rannego z odcinka ppor. Bogdana z postrzałem płuca. Dość duży ruch w ambulatorium. Słaby ogień, nieznaczne po żary na mieście. Na ogół brak wyczerpujących wiadomości z placu boju. W domu GPO OPL po doświadczeniu z pożarem zorganizowało pracę przymusową całej ludności bez względu na wiek, przy urządzeniach obronnych. Zgromadzono duże ilości kubłów z wodą, piaskiem, uprzątnięto materiały łatwopalne ze strychu, zreorganizowano służbę przeciwpożarową. Dzień minął spokojnie bez wydarzeń. Szereg sióstr dostało pozwolenie i przepustki na miasto. Przyniosły one szereg wiadomości. Popołudniu zgłosiła się jakaś kobieta, podobno pielęgniarka, która jakoby wiedziała o wielkich brakach w zaopatrzeniu np. na narzędzia Szpitala na Śliskiej i na własną rękę zaalarmowała GPO. Ponieważ sprawa wyglądała nieprawdopodobnie kazano jej przynieść zapotrzebowanie pisemne.
Z rana szef sanitarny zrobił inspekcję rejonu i rozesłał rozkazy co do meldunków ostanie sanitarnym domów i pkt. opatr. (ilość lekarz y, rannych, chorych , materiały, etc). Patrol sanitarny (dr Wiktor, Klemens, Czesław) poszedł z rannymi do rtg u płk. Zawadowskiego. Przed południem średn i ruch na sali opatrunkowej – głównie małe opatrunki i porady. Zaczął się duży ruch z meldowaniem się lekarzy do szefa sanit. oraz z ludnością cywilną przynoszącą leki i materiały pomocnicze dla GPO. Przyniesiono dużą ilość leków różnego rodzaju, sporo bielizny pościelowej i innych drobiazgów. Podczas gdy I grupa była na obiedzie zaczął się nalot, potraktowany jako angielski. W dowództwie zaczęto dawać sygnały dla zrzutek. Okazało się, że są to samoloty niemieckie, rzucające bomby zapalające. Po powrocie na m.p. okazało się, że płonie dach na małej oficynie oraz dach na GPO. Czesław i Klemens udali się na dach dla gaszenia – okazało się, że dach jest pod obstrzałem i leży na nim ranny. Wywindowano rannego na firance przez okno i zniesiono na dół. Na klatce schodowej zaczął się obstrzał ze strony AK. Ranny okazał się ciężkim złamaniem postrzałowym podudzia, ze wstrząsem. Ponieważ operację trzeba było odwlec, Klemens, Twardo oraz sanitariuszka Marcelka udali się do gaszenia. Reakcja publiczności – mieszkańców b. nieprzyjemna – szereg kobiet z pieskami i manatkami siedziało w schronie lub przy wyjściu, utrudniając akcję i nie poczuwając się do obowiązku pomocy. Naskutek braku ludzi trudno było urządzić łańcuch i zorganizować dowóz piasku i wody windą. Po godzinie ogień mniej więcej zlokalizowano. Drugi ranny z dachu przyszedł na GPO z powierzchownym postrzałem kl. piersiowej. Ponieważ ogień w oficynie zdołano ugasić przybyli stamtąd ludzie, którzy zorganizowali pod presją (!?) łańcuch i akcja gaszenia przebiegała dalej planowo. W chwilę potem (godz. 3 – 4) przyniesiono z dachu rannego Twardę. Okazało się że nie żyje już – dostał postrzał przez serce lub pnie naczyniowe. Niedługo potem zaczęto operację (dr Stefan i dr Wiktor), która trwała dość długo. Chory skrwawił się znacznie, wieczorem zrobiono transfuzję. Dr Stefan przyniósł aparat Joubego (do przetaczania krwi – red.) od św. Józefa od s. Józefy. Siostra rannego dała krew. Po operacji zaczął się duży ruch głównie z opatrunkami drobniejszych zranień przy gaszeniu oraz oparzeń. Zrobiono operację wyniesionego przestrzału thoraxu oraz operację zeszycia postrzału palca u małego chłopca – łącznik (na dachu). Ruch opatrunkowy trwa jeszcze po kolacji. Wieczorem odbył się na podwórzu pogrzeb Andrzeja Twardy – po odprawieniu modłów przez dwu księży przemówił krótko dr Bogusz i zaintonował „Serdeczna Matko” i zasypanie grobu. Na grobie postawiono biało – czerwony proporczyk i kwiaty. Noc minęła spokojnie.
Popołudniu ruch ambulatoryjny większy. Z odc, por. Bogdana, będącego pod obstrzałem stokesa przybyło 2. rannych ciężej, 1 kobieta lekko. Patrol sanit. stwierdził zgon 1 cywila. Ranni zostali wszyscy na dachu przy gaszeniu pożaru. Por. Bogdan zgłosił się po południu ‘do GPO na odpoczynek. Przyniósł zdobycz 3 książki z Progo atmu, Dr Stefan i Róża wyruszyli na miasto dla odwiedzenia różnych osób, dopełnienia odmy etc. Byli też obecni u Forkasiewicza na koncercie dla AK (Fogg) (mowa o kawiarni Forkasiewicza na Kruczej, gdzie odbywały się koncerty m.in. Mieczyława Fogga, dla powstańców i ludności cywilnej – red.). Pod wieczór ks. kapelan sp isał dane konieczne do ślubu. Datę ślubu oznaczono na sobotę 12 (mowa o ślubie Róży Nowotnej z autorem pamiętnika Janem Walcem – ślub odbył się u Sióstr Rodziny Marii na Hożej – red.). Wieczór i noc bez wydarzeń. Otrzymano duży przydział denaturatu oraz karbidu.

8. VIII 9. VIII

Zgłosił się do ‘nas ginekolog dr X inżynier (który został przydzielony do szefa sztabu sanitarnego jako jego zastępca. Na sali operacyjnej b. duży ruch opatrunkowo ambulatoryjny, zespół nie miał chwili czasu na uprzątnięcie sali. Po obiedzie dokonano amputacji nogi w pełnym zespole operacyjnym. Bezpośrednio potem zaczęły się sypać drobne opatrunki i zabiegi.

10. VIII

Zaczęto urzędowanie od nowego porządku. Ruch w ambulatorium niewielki. 9 pielęgniarek poszło na Wspólną 41 skąd wyfasowały materace, z którymi wróciły pod obstrzałem. Oprócz opatrunków regulowano zaległości kancelaryjne w kartach ambulatoryjnych. Popołudniu ruch ambulatoryjny większy.
Do pisania tych notatek „zmuszał” autora dowódca szpitala dr Edward Drescher, mówiąc mu stale: „Pisz Jasiu, pisz”. Notatki sporządzane były na karteluszkach, świstkach i innych papierach nadających się nieco do pisania. Przerwa w zapiskach pomiędzy 10 a 17 sierpnia spowodowana była ślubem Róży i Jana, który w pokojowych czasach jest wydarzeniem, a co dopiero w czasie tak długo oczekiwanego’powstania. Na tę przerwę Bogusz dał pewnie przyzwolenie – P.N.

17. VIII

Wieczorem . przybył zaproszony doc. Zawadowski. Przekazano mu GPO, jego urządzenia, rannych etc. Następnie odbyła się mała kolacyjka w gronie lekarskim – podano kanapki (byczki!) i koniak Martela. Niestety docent nie pije. Rozmowa była ożywiona i miła.

18. VIII

Rano wszystko normalnie. Niezbyt wielki ruch opatrunkowy, zauważyć się daje powolne dostosowanie się pacjentów do porządku dziennego: 10 – opatrunki, 3 – 6 wewnętrzne, rtg, etc. Pod wieczór kilka silnych detonacji w pobliżu. Po chwili łączniczki zaalarmowały GPO, że na Wspólnej 63 i 61 jest ok. 30 rannych. Ponieważ dr Bogusz był nieobecny, więc dr Adam (Adam Dobrzyński, szef sanitarny zgrupowania – red.) wysłał 2 patrole sanit. do pomocy. Na GPO przyniesiono 5 osób. Patrol męski przyniósł ponadto rannych do PO Poznańska 15. Ranni na miejscu znajdowali się w piwnicy dokąd ich przeniesiono w obawie przed dalszymi granatami. Ciemności, histerie kobiet fatalne przejścia, przenoszenie na kocach i rękach, bo nosze nie przechodzą. Wydatna i dobra pomoc cywilów. Prace rozpoczęły się dość późno i w pełnym zespole trwały do godz. 5 rano. Mimo kieliszka koniaku wszyscy upadali dosłownie na nos. Przypadki ciężkie, niektóre inoperabile, parapleg (nieoperacyjne porażenia połowicze. red.).

CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *