HISTORIA. I OKAZAŁO SIĘ, ŻE TO ZŁOTO
2019-12-19 2:21:39
Z dyrektorem Muzeum Regionalnego, Andrzejem Popowiczem, rozmawia Grażyna M. Dzierżanowska
Panie dyrektorze, ostatnia WYSTAWA! Wiele pozytywnego szumu, wiele dumy i radości…
Tak, to wystawa archeologiczna, która ma na celu podsumowanie najciekawszych odkryć archeologicznych z ostatnich dziesięciu lat. Chociaż te dziesięć lat przyjęliśmy tak bardziej symbolicznie, bo właściwie większość z tych przedmiotów, artefaktów, które tu prezentujemy, pochodzi z ostatniego roku. Oczywiście zaczęło się od tego, że ksiądz prałat Wiesław Kosek powiedział mi o skarbie w bazylice.
To frapujące, zatrzymajmy się więc przy skarbie.
Skarb to prawdziwy, bo odnaleziony w woreczku, pod progiem przy okazji remontu zakrystii. W woreczku były monety, 144 monety, od XIV aż po XVII wiek. Na szczęście mężczyzna, który odkrył skarb, był uczciwym człowiekiem i przyniósł go do księdza prałata. Jak sam ksiądz nadmienił, gdyby znalazca nie wskazał na skarb, nigdy byśmy się o nim nie dowiedzieli.
Ale to nie był ZŁOTY skarb.
Nie, złota tam nie było. Profesor Mateusz Bogucki podczas otwarcia wystawy opowiadał, że znalezione pieniądza nie miały już wtedy, w XVII wieku, wielkiej wartości płatniczej, natomiast dla nas znalezisko ma dużą wartość historyczną.
Czy wiemy z jakiego powodu ów woreczek tam pozostawiono?
To oczywiście jest zagadką. Powrócę do tego, co mówił profesor Bogucki, a mówił, że jest przypuszczenie, że to ofiara podprogowa. Była taka ofiara… Ale to oczywiście przypuszczenie. Sprawa będzie jeszcze analizowana.
Ale monety z bazyliki to nie jedyne wystawowe przedmioty…
Tak. Monety, owszem, rozbudzają wyobraźnię, łączą się ze słowem SKARB, ale mamy na wystawie i inne cenne przedmioty. W maju, kiedy rozmawialiśmy o wystawie z księdzem Koskiem, padła również propozycja archeologa Jakuba Affelskiego, żeby do wystawy dołączyć bardzo interesujące przedmioty odkryte na RYNKU dzięki pracom inwestycyjnym, prowadzonym przez Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. Te bardzo interesujące odkrycia, to zabudowania, które datowane są na XIV wiek i to się w badaniach potwierdziło.
Przypomnijmy, o jaką część rynku chodzi?
Chodzi o ten pas między wieżą ratuszową a fontanną, który był przekopany na głębokości półtora metra w celu założenia instalacji ciepłowniczej. I na takiej głębokości był nadzór archeologiczny, było badanie ratownicze. I teraz wracając do tego, co tam ciekawego zostało znalezione… Wiele przedmiotów, także elementy zabudowy. Z badań dendrochronologicznych wynika, że sosnowa belka użyta do wzniesienia ściany budynku mieszkalnego pochodziła z drzewa ściętego zimą na przełomie lat 1392-1393, a drewno zostało użyte po zakończeniu zimy w 1393 roku.
„Pochodzi z drzewa ściętego zimą na przełomie lat 1392-1393”!!! Jak to pobudza wyobraźnię!!!
Właśnie!!!
A te przedmioty z wykopaliska?
Przedmiotów drobnych, fragmentów ceramiki było bardzo wiele. 1527 przedmiotów wykonanych z gliny, często to fragmenty ceramiki naczyniowej, kafli, 29 zabytków szklanych, 113 z metalu i innych surowców oraz 51 monet. Na wystawie mamy tylko część tych eksponatów. Myślę, że najciekawsze na wystawie są dwie metalowe ołowiane plomby, tłoki pieczętne, jest metalowa ostroga, są guziki, monety z różnych okresów, najstarsze z XV wieku. To co na wystawie, nie pokazuje oczywiście skali tych znalezisk rynkowych.
A kobietę interesuje biżuteria…
Biżuterii z rynku to nie mamy, ale mamy z wykopalisk ze wsi Poniaty. To między innymi kabłączki skroniowe.
Zauważyłam pod szybą złotą blaszeczkę…
Opowiadałem podczas otwarcia wystawy anegdotę z nią związaną. To fragment jakiegoś okucia, może elementu stroju… Otóż przyjechała do nas regionalna telewizja publiczna, dziennikarze prosili, aby opowiedzieć o wykopaliskach. Byłem ja, był Jakub Affelski i zastępca burmistrza. Udzieliliśmy wywiadów i na potrzeby telewizji zrealizowano migawkę o tym, jak pracują archeolodzy. Kuba poprosił swojego pracownika, żeby wskoczył do wykopu i zamarkował pracę. I on wskoczył, włączył detektor i coś zaczęło pikać. Wydobył TO, oczyścił szczoteczką i okazało się, że to złoto. No i na potrzeby telewizji, proszę bardzo… Byłem zaskoczony, bo to wszystko działo się na oczach kamery, na życzenie dziennikarzy… Malutki kawałek, ale złoto!
Takie rzeczy tylko w Pułtusku.
Ba! My w Pułtusku nie takie numery robiliśmy!!! Ale przejdźmy do innych gablot wystawowych.
Właściwie wystawa składa się z czterech części. W jednej pokazujemy monety z bazyliki, w drugiej zaś to, co było pozyskane z rynku, trzecia przedstawia badania ratownicze we wsi Poniaty Wielkie, badania z lata tego roku, prowadzone przez Pracownię Archeologiczno-Konserwatorską SZPILA Jakuba Affelskiego. I oni tam znaleźli wczesnośredniowieczną osadę otwartą, datowaną na XII-XIII wiek. Tam taż, w obiektach wziemnych, znaleziono paleniska, piece, studnie, jamy gospodarcze. Na wystawie mamy, tam znaleziony, enkolpion, czyli relikwiarz noszony na piersiach, przęślik wykonany z wołyńskiego łupka, pozłacaną żelazną ostrogę, kabłączki skroniowe i żelazne nożyce.
Czwarte stoisko?
Czwarte stoisko to już nie gablota, tylko dwa kubusy, na których prezentujemy część artefaktów, wydobytych w trakcie badań w Lutobroku przez Beatę Jurkiewicz. To już było prezentowane na wystawie czasowej. Nie wszystkie te rzeczy wydobyte w Lutobroku mamy, część jest w PAN i tak sobie rozmawialiśmy o tym, żeby te przedmioty jak najszybciej wróciły do Pułtuska.
Te badania archeologiczne w Lutobroku…
W trakcie trzech sezonów badawczych odkryto tam szereg grobów ciałopalnych, żeńskich i męskich, związanych z tzw. kulturą przeworską. Badania przeprowadzone były przez Muzeum Regionalne w Pułtusku przy współpracy z Akademią Humanistyczną. Cmentarzysko datowane jest między I a III wiekiem naszej ery.
Zaciekawiły mnie żydowskie naczynia liturgiczne. Pamiętam, że przed laty opowiadała mi o nich dyrektor MR Anna Henrykowska, zresztą TYGODNIK pisał o tym znalezisku.
Tak, to żydowskie naczynia liturgiczne odnalezione w murze kamienicy przy Staszica, jest ich trzy, a obok nich wystawiliśmy fragmenty naczyń glinianych z wczesnej epoki żelaza, z przełomu VII i VIII wieku przed naszą erą, odnalezione w Kacicach oraz grot z epoki brązu ze Stawinogi w gminie Zatory.
Pułtuszczanin może być dumny, że żyje w takim historycznym mieście.
Może. My często mówimy, że w Pułtusku gdziekolwiek wbije się łopatę, to się coś znajdzie. Wystawa Archeologia Pułtuska i okolic 2009-20019 to dzieło SAMORZĄDU GMINY PUŁTUSK, MUZEUM REGIONALNEGO, PARAFII św. MATEUSZA i Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej SZPILA. Imiennie największe podziękowania należą się ks. Wiesławowi Koskowi i archeologowi Jakubowi Affelskiemu, panu Kubie w szczególności. Słyszałam, że nawet wystawę sfinansował. Zacny czyn dla miasta i ludzi!!!
Zgadza się. Otwarcie wystawy… Oglądałam filmik z jej otwarcia. Miło było, nawet bardzo.
Przekrój zawodowy gości, a tych było wielu, był bardzo różny. Przyjechali do nas i z Wyszkowa, i z Legionowa, i z Warszawy. Cieszę się, że był profesor Mateusz Bogucki i Beata Jurkiewicz. Była pani Wanda Gołębiewska – wojewódzki mazowiecki konserwator zabytków… Wielu gości, których tematyka wystawy interesuje, też wójtowie, władze samorządowe. Dużo czasu z nami spędzili. Spotkało się wielu starych przyjaciół, którzy kiedyś razem tu pracowali. Tak, sympatyczne, miłe spotkanie.
No, PAN również był współtwórcą tej sympatycznej atmosfery. I ja to mówię!