CAŁY PUŁTUSK PRZYCHODZIŁ
2018-08-17 11:52:29
Z najstarszym pułtuskim ratownikiem, Ryszardem Oleksiakiem, rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska
Jest Pan ratownikiem, w dodatku najstarszym, ile to już lat?
Od 16. roku życia, a mam tylko 69 lat.
No, nie, Pan żartuje? Pilnował Pan porządku na Narwi?
Tak, najpierw zrobiłem młodszego ratownika, a dopiero później, bo w `70 roku zatrudnił nas naczelnik miasta. Pierwsze kąpielisko powstało na ZAKRĘCIE, jak jest wylot starej Narwi.
Ja się kąpałam na dzikiej plaży, przy moście wyszkowskim, po prawej stronie…
Tak, to była dzika plaża, ta na ZAKRĘCIE była wytyczona przez miasto.
Ratownicy?
Pierwszymi ratownikami byli: Zybek Nowociński, nauczyciel, Bogdan Szczesik, jego mama była bileterką w kinie i ja. Zybek był wówczas najstarszym ratownikiem. Trzy lata wcześniej zrobiliśmy uprawnienia, ale zatrudnili nas dopiero w `70 roku. To wtedy pojawili się na Narwi pierwsi zatrudnieni ratownicy. Byliśmy opłacani, dobrze nie pamiętam, ale tak chyba z 1500 złotych dostawaliśmy. To było nieźle.
Dysponowaliście, jakim sprzętem?
Nic nie mieliśmy. Miałem białą czapeczkę i zrobiłem sobie na niej czerwoną eRkę. Nic więcej, w następnym sezonie dali nam kajak (śmiech). A dzisiaj są trzy wypasione łodzie WOPR-owskie z silnikami. Nie ma co porównywać.
To kąpielisko miejskie było jakoś wytyczone?
Tak. Było wytyczone.
Kursy jakieś odbywaliście? Podnosiliście kwalifikacje?
Tak, pamiętam, że w `71 wysłali mnie na kurs na ratownika wodnego do Skierniewic na 12 dni. Pracowaliśmy jako ratownicy przez dwa i poł miesiąca, zaczynaliśmy wcześniej niż teraz, pracowaliśmy od 15 czerwca do końca sierpnia, potem od 20 czerwca.
Kto bywał na waszej plaży?
Tam cały Pułtusk przychodził. Ja tam bywałem z Januszem Kaczukiem, Ryśkiem Stryjkiem, jego bratem Leszkiem, dwiema jego siostrami… Jak szedłem na dyżur, to oni za mną ciągnęli. Spotykaliśmy się przy fontannie, ja szedłem na dyżur, oni ze mną. Jeszcze Beatka Stryjek przychodziła… Jurek Krzyżewski przychodził, Bogdan Krzemień, Jarek Barwiniak, Janek Dąbrowiak… W piłkę grali, ćwiczyliśmy różne układy sportowe (śmiech) – mamy zdjęcia. Mieliśmy tam wieżyczkę, koło ratunkowe…
No i flagi mieliście…
Białą i czerwoną. Plaża była, tylko nie mieliśmy sprzętu. Jak było zagrożenie, to trzeba było wskoczyć do wody i wyciągnąć człowieka. Raczej to były podtopienia… Profilaktyka była, nie dopuszczaliśmy do dramatycznych sytuacji, używaliśmy perswazji, żeby śmiałkowie poza kąpielisko nie wypływali. Na kąpielisku nie można było robić, co się chciało.
Ale zdarzały się utonięcia?
Tak, ale nie na kąpielisku, siedem-osiem utonięć w ciągu roku było… Przeważnie po wódce. Takie zdarzenie było naprzeciwko POM-u, w zatoczce, wędkarz to był…
A na basenie, gdzie jesteśmy, widać zdyscyplinowanie pływających?
Tak, raczej tak, muszą się słuchać, szczególnie mnie (śmiech). Potrafię wpłynąć na niezdyscyplinowanych.
Kto lepiej pływa? Chłopcy czy dziewczęta?
Czy ja wiem? Chłopcy na pewno lepiej skaczą. I lepiej pływają. Nasze dzieci już 10 lat temu zaczęły się uczyć pływać. Początkowo mieliśmy jednego instruktora, Piotra Dzierżanowskiego, a teraz to mamy ich z dziesięciu. Młodzi umieją pływać, ale przykre tylko to, że wciąż zdarzają się utonięcia… Niektórym wydaje się, że umieją pływać, a oni tylko poruszają się w wodzie i nic im się nie dzieje tylko dlatego, że są na basenie, nie w rzece. Jak pójdą na rzekę, to nie wrócą. Ręce się ruszają, a nogi bezwładne – to jest pływanie?
Jakim stylem pływa się na naszym basenie?
Żabką, przeważnie, albo takim ratowniczym kraulem.
A Pan?
Krytą żabką, niestety, na starość kraulem długo nie popływam.
Proszę nie kokietować tą starością…
Kilkanaście basenów zrobię, chociaż płuca nie te…Kiedyś pojechałem na kurs motorzystów do Piaseczno-Iwicznej, do szkoły ruchu drogowego, bo ja też w milicji pływałem na wodzie łodziami służbowymi. Tam było 50 sterników z całej Polski i na LEGII, tam jest pięćdziesiątka, przepłynąłem pod wodą cały basen. Miałem wówczas 29 lat. Nikt się nie zgłosił, tylko ja. Taki to był poziom pływania w MILICJI!
Ta aktywność wodna wpłynęła pozytywnie na Pana zdrowie?
Na pewno. A zaczynałem tę przygodę ze sportem jeszcze w podstawówce – z Jankiem Dąbrowskim, mieszkali przy CZWÓRCE, mieli pieczarkarnię… I my kulturystykę uprawialiśmy… Jujutsu – pady… Sami, we dwóch…
Pan do CZWÓRKI chodził?
Tak. Moją wychowawczynią, a chodziłem z Józkiem Grycem i Piotrkiem Ulicznym do jednej klasy, była pani Rojkowa, polskiego uczyła nas pani Bochenkowa. Kierownikiem był Jan Gręziak, pasem kiedyś dostałem od niego…
Czas przeszły…
Tak, ale zdjęcia mam.
Tutaj? Niech Pan je daje!
Tu jestem na łodzi milicyjnej, a byłem w milicji i policji, tu nasz kajak, czapeczka z tą eRką, tu nasza wieżyczka, tu zdjęcie z Popowa, tu moje kulturystyczne zdjęcie (śmiech)…
Piękne!
To dlatego, że się ćwiczyło. A tu Teresa na naszej plaży, przyrodnia siostra Piotrka Socharskiego, przyjeżdżała na wakacje z Gdyni.
Fajna babka. A tu jakieś figury sportowe…
Nasze ćwiczenia – Krzemień, ja, Dąbrowiak… A tu w porcie u Grześka Śniadowskiego
…A tu materiał o mnie z “Tygodnika Ciechanowskiego”…