BYSTRYM OKIEM. Na psie odchody
2019-12-19 5:24:26
Ci, którzy nie mają psów, kosym okiem patrzą na właścicieli czworonogów. Obwiniają ich za niesprzątanie psich odchodów, za pozostawianie ich na chodnikach, placach, przed blokowiskami
I rzeczywiście, opiekunowie psów nie są bez winy – niewielu z nich wychodzi na spacer ze zwierzęciem i z torebką w ręce. Na uwagę o nieusuwanie nieczystości reagują agresywnie, mówiąc, że „jak inni będą sprzątać, to i ja sprzątnę”.
A usuwanie zwierzęcych kup jest takie proste, wystarczy do tej czynności plastikowa rękawiczka lub papierowa łopatka i torebka. Gdzie włożyć torebkową zawartość? Ano do kosza na ogólne śmieci (dozwolone), których w mieście przybyło albo do pojemnika na odchody połączonego z podajnikiem torebek.
Takie dwa specjalne kosze, jeszcze za działalności burmistrza Nuszkiewicza, pojawiły się u nas w dwu przynajmniej miejscach – w pasażu Klenczona i na Widok. Ten na Widok został zniszczony już w kilka dni po jego zamontowaniu. Wszystkie torebki z podajnika zostały wyrzucone, w miejsce, w które powinny być wkładane kupy, przechodnie pchali wszelkie śmieci (fakt, że wówczas koszy na śmieci na Widok jeszcze nie było). Tych śmieci było tak dużo, że wokół PSIEGO KOSZA był po prostu regularny śmietnik, o czym pisaliśmy nie raz i nie dwa.
Dziś mamy już tylko jeden z tych DIZAJNERSKICH pojemników, w pasażu Klenczona, i nadal nie umiemy z niego korzystać, nadal też nie można z niego pobrać torebek, bo nikt nigdy ich nie uzupełniał i nie uzupełnia.
Kto dociekliwy spyta zapewne, co z pojemnikiem na Widok, tym, który stał w PRZEPIĘKNYCH OKOLICZNOŚCIACH PRZYRODY, czyli na obszarze zieleni miejskiej. Ktoś go podpalił kilka dni temu i obecnie przedstawia jeszcze bardziej żałosny widok, ohydny, niż wcześniej.
Za puentę niech posłuży powiedzenie o g… i zegarku. I uwaga, że po co nam pojemniki, kiedy nie umiemy z nich korzystać i nie dbamy o dobrostan miejski.
GMD