pultuszczak




BLASKI WE WSI KLASKI

2019-12-04 1:17:01

Oto Klaski, wieś w gminie Pokrzywnica. W Klaskach stara remiza strażacka, na ścianach olejne malunki jeszcze z epoki słusznie minionej, autorstwa pułtuskich muzyków, braci Romanowskich. Wzrok co rusz kierujemy w stronę kuchni, otwartej, niezwykle ciekawie zaaranżowanej. Zimno – dogrzewa nas elektryczny piecyk

Przy stole panie z Koła Gospodyń Wiejskich CZERWONE KORALE  – to dla nich tu przyjechaliśmy. Takich gospodyń wiejskich tośmy jeszcze nie widzieli… Dziewczyny jak marzenie i w dodatku gospodarne. Na stole wędliny swojej roboty, ciasta – jasne, że sernik i szarlotka, a i domowy smalec, do niego kiszone ogóreczki,  i cudowny w smaku chleb z żurawiną. Tak, i naleweczka.

Siedzą: Beata Gurzyńska – przewodnicząca, Wioleta Wróbel – wiceprzewodnicząca, Beata Jończyk – Wróbel (w zarządzie, ale dziś nieobecna, bo złożona chorobą) i członkinie (wszystkich jest 22) – Mariola Korbuszewska i Barbara Karpińska. I sołtys wsi Klaski, reprezentant 17 panów, Sławomir Małkiewicz. Fajny gość.

Beata: – W naszym KOLE mamy też panie osiemdziesięcioletnie i siedemdziesięciosześciolatkę… Chcemy połączyć pokolenia, zależy nam na zjednoczeniu pokoleń i zaktywizowaniu ludzi. Bardzo nam zależy, żeby seniorki wyszły z domów, żeby nie siedziały tylko przy wnukach, bo to  tak nie może być. Świat się zmienia… No i zmienia się wizualizacja gospodyni. Kobiety – gospodyni, której rola i siła jest nadal bardzo mocna, i w rodzinie, i w społeczeństwie.Panie założyły KOŁO niedawno, bo w lipcu. I działają, jak mówią, dość aktywnie. Mają w swoich szeregach panów, co nie jest zbyt charakterystyczne dla kół gospodyń. – To jest coś nowego, chociaż ten obraz mężczyzny już się pojawia pomiędzy gospodyniami – podaje przewodnicząca Beata. Pierwsze spotkanie KGW było dość burzliwe, panie wybierały nazwę, a nazwa jak szminka do ust, musi pasować do całości. Więc CZERWONE KORALE, z zamiłowania do folku. Były i inne propozycje, np. NIEZAPOMINAJKA, ale czerwień pokonała niebieskości. Pytamy, jak panie odbierane są w swoim środowisku. Słyszymy: – Świetnie. Mamy odbiór zwrotny, komentarze… Jakie? Że piękne dziewczyny, że te korale, że te stroje, że dzięki nam  jakiś ferment we wsi… A ferment? Oto  KOŁO na ostatnich dożynkach, we wrześniu. Beata: – My w strojach, krótkie spódniczki, białe bluzeczki, na szyi korale, stoimy przy swoim stoisku. Stoisko  pięknie udekorowane – snopki, warzywa, produkty, wędliny  własnej roboty  pana Stanisława Wróbla… Degustacja.  Wtedy poznała nas cała gmina. Planów mamy mnóstwo, dotychczas zajęte byłyśmy tworzeniem kuchni w naszej starej remizie. Kuchnia powstała w miejscu sceny, mamy też toaletę. I to nam zajęło kupę czasu i pieniędzy. “Wymordowałyśmy” naszych facetów… Pieniądze?  Te pozyskałyśmy z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w naszym przypadku to tej golądkowskiej. Obecnie  jesteśmy w trakcie  realizacji działania publicznego – promocja zdrowego stylu życia wśród rolników – więc też pozyskamy jakieś pieniądze i zorganizujemy warsztaty – świeże, zdrowe soki. A że idzie grudzień, więc panujemy Wigilię dla mieszkańców i osób z zewnątrz, rodzinne warsztaty plastyczne – decoupage. Sołtys Sławomir, mąż żony, która wypieka chleb, że palce lizać i smaży smalec, że tylko jeść: – Bardzo jestem zadowolony z działalności pań. Nasze dziewczyny to takie zapalniki, robią ferment. Teraz tylko trzeba budować dobre relacje z mieszkańcami, przyciągnąć ich do nas. Takie KLUBY GOSPODYŃ WIEJSKICH mamy w ościennych wioskach, w Winnicy, w Zaborze, Obrębku, Gzowie, chyba w Bulkowie. Trochę naśladownictwa, inspiracji, trochę zazdrości i powstają takie KOŁA. W Klaskach mieszka 77 osób. – To raczej takie środowisko KORZENNE – mówi  sołtys Małkiewicz. Sporo wśród nich… chłoporobotników. – Wiceprzewodnicząca Wiola ma gospodarstwo dosyć spore, hodują tuczniki, ja też. Nasz rozwój trochę blokuje ASF, afrykański pomór świń, strefy, zaświadczenia, badania… To duże utrudnienie. A jacy są ludzie w naszej wsi? Jak wszędzie – dyplomatycznie odpowiada sołtys Małkiewicz. Wiola Wróbel, piękna, zadbana babeczka, filigranowa: – No taki przepis funkcjonuje, że nie można swoich świnek zabijać. Znajdujemy się w czerwonej strefie ASF i zanim zabijemy świnkę dla siebie, trzeba ją zgłosić do powiatowego lekarza weterynarii, żeby pobrał zwierzęciu krew i kiedy przyjdzie wynik, lekarz sam stwierdzi, czy można świnkę zabić, czy nie można. My, znaczy moi teściowe – Stanisław i Bożena – unikając  problemów, kupują po prostu mięso, a to schabik, a to szyneczkę, a to łopateczkę  i według własnych przepisów, ich tajemnica, robią wędliny i wędzą je. A co mnie ciągnie do KOŁA? Mamy z mężem gospodarstwo, jestem żoną rolnika, mamy synka Dominika, ma trzy latka, nie pracuję zawodowo, bo nie muszę, i fajnie jest wyrwać się do ludzi. Bardzo lubię spotykać się z ludźmi. Basia Karpińska (to jej smaczne wędliny leżą na półmisku): – Własnoręcznie je przygotowujemy. Mamy swój przepis  na przetwory  – przede wszystkim mięso leży trzy tygodnie w solance z przyprawami, potem wędzenie. Jajka dają znać, że mięso już do wyjęcia z solanki – idą do góry zalewy. Czy kupuję wędliny w sklepie? Kupuję, mamy trójkę dzieci, którym nie zawsze smakują te wędliny własnej roboty. Mariola Korbuszewska: – Ten nasz KLUB… To bardzo fajna rzecz, że ludzie tak się zjednoczyli. Ja udzielam się w nim, kiedy jest GRUBSZA sprawa, niestety, pracuję poza terenem, po 12 godzin,  dojeżdżam do Warszawy, więc nie zawsze mogę pomóc. Ale można na mnie liczyć. Jeszcze przewodnicząca Beata: – Wrześniowe dożynki bardzo nas wypromowały. Dzięki SMS-om w plebiscycie  MISTRZ AGRO 2019 zdobyłyśmy  prestiżową  nagrodę na szczeblu powiatowym w kategorii KÓŁ GOSPODYŃ WIEJSKICH. Przeszłyśmy do etapu wojewódzkiego, ale nasza wieś mała, my młodziutkie KOŁO… Ale wygrałyśmy w powiecie. 15 listopada byłyśmy na gali w Warszawie, w Narodowym Instytucie Dziedzictwa i Kultury Wsi. Pięknie byłyśmy powitane, przywiozłyśmy nagrodę, dyplomy. – Był zryw – mówi Wiola Wróbel. Ja: – Weszłyście z przytupem. Beata: – Pomysły są i jest chęć działania, tylko ta myśl o  pieniądzach gdzieś się pojawia… Ale RAZEM można wszystko.

Do naszej grupki dołącza Marian Banach, kolega sołtysa Sławomira, były prezes KÓŁKA ROLNICZEGO. Zaczyna snuć opowieść o tym, jak to wspólnym trudem wznoszono remizę, w której się znajdujemy. Słuchamy…
Grażyna Maria Dzierżanowska

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *