A W PAROWIE JAKBY NIGDY NIC
2024-12-19 6:37:33
“Myśmy w Pułtusku nie takie numery robili” – to kultowe powiedzenie z filmu “Alternatywy 4”. Fakt. Ale też myśmy w Pułtusku nie takie rzeczy widzieli. Na przykład bobry w parowie miejskim.
Parów jest długi, mocno zadrzewiony, zakrzaczony – rozciąga się o kilka kroków od rozjazdu znajdującego się przy piekarni BIAŁCZAK, w dół. Zna go chyba każdy pułtuszczanin. W początkowym biegu jest lekko podmokły i śmierdzący. W głębi zaś parów zalany jest niezbyt przezroczystą wodą, nad którą leżą powalone drzewa i stoją te uszkodzone przez ostre zęby bobrów. Powalone drzewa i krzewy tworzą – wąską jeszcze – tamę w poprzek parowu.
Ciekawe, że bobry żyją tam w symbiozie z miejskimi śmieciami: z puszkami, butelkami, plastikiem, papierami, a nawet z… zużytą wersalką na zboczu parowu od strony osiedla.
Nieczęsto można spotkać bobra w parowie, pracują bowiem pod wodą, są bardzo ostrożne i prowadzą nocny tryb życia. Żywią się korą drzew i miazgą drzewną, znajdującą się tuż pod korą – to zimą, ponadto pędami roślin wodnych, zaś wiosną i latem zielonymi roślinami.
Bóbr europejski podlega częściowej ochronie gatunkowej, nie wolno niszczyć jego żeremi i zapór wodnych, także zabijać.
***
Dziękuję państwu Jolancie Stasiak i Waldemarowi Łuszczowi ciekawego tematu.
Kazimierz Dzierżanowski