pultuszczak




Powstanie listopadowe – wielki zryw Polaków, który nie spodobał się Watykanowi

2024-12-05 6:15:28

Atak na Belweder, noc 29 listopada 1831, źródło Wikipedia

Jest również wątek pułtuski…

Historia to fascynujący temat i najczęściej nielubiany, szkolny przedmiot. A przecież lekcje historii mogłyby być ciekawe i ekscytujące, mnóstwo w niej przecież zdarzeń, wyrazistych postaci, zwrotów akcji, sensacji, krwi, zbrodni i faktów budujących dumę narodów.

Kiedyś Indira Ghandi (dawna premier Indi ) powiedziała, że „historia jest najlepszym nauczycielem, ale ma najgorszych uczniów”, choć autorstwo tego stwierdzenia niekiedy przypisuje się także George’owi Gurvitch’owi (francuskiemu socjologowi i filozofowi rosyjskiego pochodzenia), albo wywodzi wprost od Cycerona, który twierdził po prostu, że „historia jest nauczycielką życia”. Niezależnie od tego, kto jest autorem, warto pamiętać, że z historii płynie wiedza, z której właściwie zrobiony użytek zapobiegłby wielu kolejnym tragediom społecznym, gospodarczym, kulturowym… Ludzkość jednak ma zapisaną w swoim DNA niezrozumiałą skłonność do lekceważenia lub niezrozumienia lekcji, jakie płyną z badania i analizowania historii. Mimo że historia dostarcza wielu cennych wskazówek, często ludzie nie wyciągają z niej właściwych wniosków. Znamy przecież powiedzenie: „historia się powtarza”, prawda? Ano właśnie. Ale żeby wyciągać trafne wnioski, trzeba znać pełną historię. Nie ocenzurowaną, nie zmanipulowaną czy przemilczającą ważne historyczne fakty. Aby łatwiej było wyrobić sobie własny pogląd na sprawę powstania listopadowego i jego postrzegania przez Watykan, podamy kilka historycznych faktów. Tak, historycznych. Każdy z nich można zweryfikować. Bo nie wystarczy sięgnąć do podręczników do lekcji historii…

Pod koniec listopada, obchodzimy rocznicę powstania listopadowego, które trwało blisko rok i choć pochłonęło mnóstwo ofiar, to tchnęło w polskie serca kolejną porcję nadziei na odzyskanie państwowości i pokazało niezgodę narodu polskiego na jego zniewolenie. Z podręczników do nauki historii Polski każdy młody Polak może się dowiedzieć, że: powstanie listopadowe wybuchło w nocy z 29 na 30 listopada 1830 roku, że było największym zrywem wolnościowym Polaków w czasie zaborów i że bezpośrednim powodem, który doprowadził do jego wybuchu było łamanie przez Rosjan pod rządami cara Mikołaja I, konstytucji nadanej Królestwu Kongresowemu. Gwałcenie postanowień tej konstytucji przejawiało się we wprowadzeniu cenzury oraz zakazu zgromadzeń i zablokowało jawne obrady Sejmu.
Walki trwały blisko 11 miesięcy i zakończyła je militarna klęska powstańców pokonanych przez armię rosyjską, która wkroczyła do Warszawy we wrześniu 1831 roku. Skutkiem tego, Królestwo Polskie utraciło swoją wątłą autonomię i zostało włączone w skład Imperium Rosyjskiego. To doprowadziło do jeszcze silniej egzekwowanej przez zaborcę polityki rusyfikacji i represji wobec narodu polskiego.
W tym czasie polska inteligencja, twórcy, poeci i pisarze masowo emigrowali do innych krajów Europy, zwłaszcza do Francji. Nastał czas „Wielkiej Emigracji”. Poza granicami nieistniejącej na mapach świata ojczyzny, działali Adam MickiewiczJuliusz SłowackiZygmunt KrasińskiFryderyk Chopin, Gustaw Małachowski, ks. Adam Czartoryski i inni. Jeśli chodzi o podręcznikowe fakty – to by było na tyle.

Zaś pełen, prawdziwy obraz powstania listopadowego i jego postrzeganie przez kolejne pokolenia naszych rodaków, został poważnie zafałszowany… Pomija się bowiem fakt zaangażowania Watykanu po stronie… oprawców Polski.

Bezpośrednio przed wybuchem powstania listopadowego, Polacy nie byli mile widziani w Watykanie. Przede wszystkim za sprawą poparcia Polski dla Napoleona, który nie cieszył się dobrą opinią papieża. Samo Księstwo Warszawskie powstało przecież dzięki Napoleonowi i miało konstytucję, a to nie spodobało się Watykanowi. Stosunek papiestwa do rozpoczętego w nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. powstania w Królestwie Polskim był uzależniony od wpływów, jakie w Watykanie posiadali dwaj polscy zaborcy, Rosja i Austria. Dodatkowo, w tym samym czasie, Stolica Apostolska zmagała się z własnym problemem: 30 listopada zmarł papież Pius VIII. Po dwumiesięcznym konklawe, na papieskim tronie zasiadł –– Grzegorz XVI, radykalny duchowny, popierany przez cesarza Austrii.

O wybuchu powstania w Królestwie Polskim Watykan dowiedział się 5 grudnia. Informacje przekazał nuncjusz papieski w Wiedniu, Hugon Spinola, określając polski zryw mianem „strasznej rewolucji”. Spinola, na co dzień urzędujący w Wiedniu, nie orientował się dobrze w całej sytuacji. Powtarzał to, co zasłyszał i samodzielnie interpretował, a Watykan bezgranicznie mu wierzył. Informował także, zresztą niezgodnie z prawdą, że polscy duchowni nie wzięli udziału w walkach. Tę wiadomość Stolica Apostolska przyjęła z radością. Po pewnym czasie wyprowadzono jednak papieża z błędu, bowiem po stronie powstania opowiedziało się wielu polskich księży, a część z nich także brała czynny udział w powstaniu. Według niektórych źródeł, w szeregach powstańczych walczyło 22 kapelanów oraz blisko 350 księży i kleryków.

Królestwo Polskie, z racji swojej „napoleońskiej” genezy nie miało dobrych relacji z Watykanem. Tę sytuację wykorzystali Rosjanie. Rosyjska administracja szybko zrozumiała, że korzystny układ z Watykanem może jej się bardzo przydać. W owym czasie, posłem rosyjskim przy Stolicy Apostolskiej był Grigorij Iwanowicz Gagarin. Pilnował wszystkich spraw, a jego głównym zadaniem w tym czasie było przekonanie papieża, że całe listopadowe powstanie jest złem. Gagarin cały czas podburzał papieża przeciw Polakom. Determinacja Rosji z jednej strony i koniunkturalizm Watykanu z drugiej przyniosły efekt. Papież zapewnił Rosję, że do polskich duchownych zostanie wysłany list z przypomnieniem o obowiązkach biskupów względem Kościoła i napomnieniem, że duchowni nie mogą mieszać się do walki. W liście papież napisał wiele o nauce Kościoła, o tym, że bunty są obce sprawom kościelnym i że Kościół nie może mieszać się do spraw, które burzą spokój społeczny. Wspomniał także, że obowiązkiem Kościoła jest nauczanie ludzi do posłuszeństwa dla władzy. List ów nie dotarł jednak do większości polskich duchownych. Rosja w tej sytuacji naciskała bardziej, nalegała na kolejne decyzje i radykalne posunięcia. Papież wydał więc dekret. Ten jednak nie zadowoliwszy głównodowodzącego armią rosyjską marszałka Iwana Dybicza, nie został dostatecznie rozkolportowany i nie osiągnął zamierzonego przez papieża celu. Niektórzy tłumaczyli sobie postępowanie Dybicza tym, że jako protestant nie ufał papieżowi i jego intencjom.

I tutaj mała dygresja – ciekawostka, szczególnie dla nas, pułtuszczan istotna. Otóż feldmarszałek Iwan Dybicz, jak już wspomniano, głównodowodzący armią rosyjską w wojnie polsko-rosyjskiej 1831 roku, nie doczekał końca powstania, bowiem zmarł na cholerę 10 czerwca 1831 roku w… podpułtuskim Kleszewie. Niektórzy twierdzą, że Dybicz został otruty na zlecenie cara Mikołaja I zniecierpliwionego niezadowalającymi postępami w walce z Polakami. Ale to inna opowieść…

Do Watykanu docierały sprzeczne informacje. Nuncjusze starali się, aby papież słyszał tylko o niepowodzeniach Polaków – podczas gdy Polacy odnosili szereg bitewnych zwycięstw. Jeśli pojawiała się wiadomość o zwycięstwie powstańców – starano się ją umniejszać i osłabiać. Tymczasem walki stawały się coraz bardziej zacięte. W lutym 1831 roku Rosjanie uderzyli na Warszawę i… okazało się, że wojna potrwa dłużej. Dybicz postanowił wezwać posiłki z Rosji. Sprowadzone wojsko zawlekło z terenów Rosji epidemię cholery. Na początku września Rosjanie wkroczyli do samej Warszawy. W Stolicy Piotrowej z ulgą przyjęto wiadomość o zdobyciu przez Rosjan Warszawy 7 września 1831 r. Upadek stolicy odbił się szerokim echem w Europie a Watykan nie ukrywał swej radości z takiego obrotu spraw. Dyplomaci angielscy, francuscy, austriaccy obserwowali sytuację w państwie kościelnym i deklarowali, że taki obrót spraw uznają za korzystny.

Równocześnie Polacy zaczęli myśleć o pozyskaniu poparcia Watykanu dla polskiej sprawy. Tej misji podjęli się ks. Adam Czartoryski i Gustaw Małachowski. W piśmie do papieża opisali bieżące wydarzenia. Przedstawili Polskę jako naród zniewolony, bez niepodległości. Poprosili papieża o opiekę i błogosławieństwo “broni podniesionej w obronie wolności i religii danej przez Jezusa Chrystusa“. Liczyli na to, że takie sformułowanie zmieni całkowicie charakter i kontekst walki. Akcentowali, że to bitwa w obronie wolności i religii. Watykan jednak nie poparł obrony religii w taki sposób. Tym razem dla Rzymu liczyło się tylko bezkrwawe działanie. Błogosławieństwo polskiej walki nie wchodziło więc w grę. Papieżowi poza tym zależało na zwycięstwie Rosji, gdyż interwencjami u władców europejskich papiestwo naraziłoby się Rosjanom, a tego stanowczo Watykan sobie nie życzył. Jedyną sprawą jaką mógłby zająć się Watykan była sprawa ucisku religijnego. Polacy jednak nie mieli zbyt dokładnych czy przekonujących na ten fakt argumentów. Zresztą i tak nikt nie wierzył w religijny cel powstania listopadowego. Watykan długo zwlekał z jakąkolwiek reakcją a powstańcy w tym czasie tracili siły.

Patrząc na zachowanie Watykanu, trudno oprzeć się wrażeniu, że ten przyjął co najmniej wyczekującą postawę wobec sprawy Polski, jej aspiracji niepodległościowych czy ambicji co do powrotu na polityczną mapę świata.

Już po upadku powstania, w czerwcu 1832 roku, papież Grzegorz XVI nie pozostawił Polakom złudzeń. Wydał bowiem encyklikę o posłuszeństwie władzy cywilnej “Cum primum”. Projekt encykliki potępiającej polski zryw niepodległościowy opracował 21 maja osobiście Grzegorz XVI, po czym przedłożył go… rosyjskiemu posłowi Gagarinowi. Po dokonaniu na jego wniosek poprawek, encyklikę ogłoszono 9 czerwca. Biskup Rzymu dowodził w niej, że powstanie przeciw legalnej władzy sprzeciwia się nakazom Boga zapisanym w Biblii. Skierowane zaś do wszystkich arcybiskupów i biskupów Królestwa Polskiego pismo papieża, potępiało powstanie listopadowe, jako bunt podjęty przeciwko legalnej władzy cara: „Słyszeliśmy, że nieszczęście, jakie nawiedziło wasze Królestwo, nie miało innego źródła, jak machinacje kilku krętaczy i agitatorów, którzy pod płaszczem religijnym podnieśli głowy przeciwko uświęconej prawem potędze władcy”. Czyli patriotyczny zryw Polaków przeciwko rosyjskiemu uciskowi, był według papieża buntem przeciwko owej „uświęconej prawem potędze władzy”. Więcej, papież nazwał polskich powstańców „podłymi buntownikami”.

Tak ostre potępienie powstania odbiło się szerokim echem i wstrząsnęło opinią publiczną. Poruszyło także Juliuszem Słowackim, który sformułował słynne zawołanie: „Polsko, twa zguba w Rzymie!”. Swoistą nagrodą za potępienie polskiego powstania przez Watykan, było zawarcie konkordatu z Rosją w 1847 roku, co wiązało się z nawiązaniem trwałych stosunków dyplomatycznych i zacieśnieniem współpracy. Cóż, bolesna prawda jest taka, że Watykanowi nie opłacało się popieranie dążeń niepodległościowych Polaków.

Pamiętając polską determinację do odzyskania niepodległości i przelaną krew, warto pamiętać, że sprawa niepodległości Polski nie znajdowała się w kręgu zainteresowania Stolicy Apostolskiej. Czy ktokolwiek z Was drodzy Czytelnicy słyszał o tym aspekcie powstania listopadowego w szkole? Może przeczytał w szkolnym podręczniku? Nie? Dlaczego? Komu służy więc przemilczanie historycznych faktów i fałszowanie historii poprzez upowszechnianie nierzetelnych, bo niepełnych informacji? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.

KCz

Papież Grzegorz XVI, źródło Wikipedia


Bitwa pod Ostrołęką 26 maja 1831 roku autorstwa Karola Malankiewicza

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *