pultuszczak




Emerycki konflikt

2023-09-08 3:20:46

Chodzi o atmosferę i kobiecą solidarność.
W naszej redakcji pojawił się mieszkaniec gminy Winnica, z listem i prośbą o jego publikację. Starszy pan, którego nazwisko jest znane redakcji, ma pretensje i nie rozumie, dlaczego mimo kilku próśb i faktu, że spełnia kryteria, nie został przyjęty do Stowarzyszenia Aktywnych Emerytów w Winnicy. A oto treść listu:

W gminie Winnica jest Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów. Piszę do Tygodnika Pułtuskiego, jak trudno należeć do tego stowarzyszenia. Ja mam 76 lat , jestem mieszkańcem gminy Winnica, tu się urodziłem, byłem rolnikiem. Chciałem się zapisać, więc poszedłem z kolegą do pani prezes zapytać o pozwolenie, zapłacić składkę członkowską i na zabawę u pani skarbnik. Pani prezes odmówiła twierdząc, że jest i tak za dużo osób, bo 98, później nie ma miejsc przy stole. Rozmowa skończona. Na trzeci dzień zadzwoniłem do pani prezes, dowiedziałem się ze dużo ludzi nie przyjdzie na zabawę. Pani prezes powiedziała, że trzeba napisać podanie, to zarząd stowarzyszenia rozpatrzy. Zapytałem czy zmieniły się przepisy, ale nie dostałem odpowiedzi. Podanie napisałem, zrobiłem ksero, pani prezes przyjęła, a ja czekałem na odpowiedź. W sobotę 19.08.2023 przyjechałem jeszcze z dwiema osobami do świetlicy we wsi Mieszki Leśniki na zabawę, na której  był poczęstunek. Ludzie się schodzili, o 15.30 zaczęli płacić składki, więc i ja stanąłem w kolejce w przedpokoju, żeby zapłacić u pani skarbnik. Pani skarbnik nie chciała ode mnie przyjąć pieniędzy na tę uroczystość, powiedziała że nie należę do stowarzyszenia i moje podanie nie zostało rozpatrzone, bo brak życiorysu. Sprawa zakończona.

Przyszła pani prezes i powiedziała że podanie zostanie rozpatrzone po nowym roku. Kazała mi wyjść i jechać do domu, bo dla mnie tu nie ma miejsca. Ja zacząłem się śmiać, nie

wierzyłem w to co słyszę. Pani prezes uznała, że nie reaguję na jej rozkazy, tylko się śmieję i zagroziła, że zadzwoni po policję i mnie usuną. Powiedziała, że nie będę chodził pod oknami i podglądał, podsłuchiwał. Ja panią prezes prosiłem że zostanę, popatrzę, posłucham muzyki i zobaczę jak tańczą. Wtedy jeszcze bardziej się zdenerwowała i zadzwoniła po policję.

Nadeszła godzina 16. Pani prezes wszystkich poprosiła do świetlicy, a przede mną zamknęła drzwi na klucz, żebym nie wszedł do przedpokoju.

Po pół godzinie przyjechała policja, wyszły trzy panie z zarządu stowarzyszenia emerytów, opowiedziały o całym zajściu, ja też powiedziałem jak było. Policja powiedziała, że jestem starszym człowiekiem, trzeźwym, więc nie ma zastrzeżeń, bo to plac i świetlica Urzędu Gminy. Do spraw emerytalnych się nie wtrąca, ale na placu mogę być nawet całą noc.

Czekałem na placu aż się skończyła zabawa, przyszli moi znajomi i pojechaliśmy do domu. Na sali było z 70 – 80 osób, były wolne miejsca przy stole.

Autor listu prosił o interwencję w tej sprawie i wyjaśnienie za pośrednictwem redakcji, dlaczego nie został przyjęty do emeryckiego stowarzyszenia w swojej gminie. Skontaktowałam się w tej sprawie z prezeską Stowarzyszenia Aktywnym Emerytów w Winnicy, której dziękuję za spokój i wyczerpujące wyjaśnienia. Po pierwsze, jak stwierdziła, członkami stowarzyszenia jest już ponad 90 emerytów, brakuje miejsc wolnych i choć nie zawsze wszyscy przychodzą na spotkania, to trzeba tak je planować, żeby mieli zagwarantowane miejsce przy stole w czasie zabaw, spotkań wigilijnych, dnia seniora, itp. Po drugie, prezeska zaprzeczyła jakoby żądano od autora listu życiorysu. Policję wezwała dopiero wtedy, gdy nie reagował na jej spokojne prośby, zachowywał się agresywnie, napastliwie, swoim zachowaniem psuł atmosferę zabawy, żądał żeby go wpuścić na spotkanie, które było wyłącznie dla członków.

O przyjmowaniu kolejnych nowych osób decyduje zarząd stowarzyszenia, które utrzymuje się ze składek członkowskich, czasem tylko gmina, w miarę posiadanych środków, dofinansowuje np. wycieczkę emerytów.

W tej konkretnej sytuacji znaczenie miał jeszcze jeden ważny argument. Od lat członkiem stowarzyszenia jest żona autora listu, z którą jest w separacji. Kobieta uczestniczy w spotkaniach emerytów i nie chce by bywał tam jej mąż, z którym nie jest w dobrych stosunkach.

– Znamy się od lat i pokierowałyśmy się tu kobiecą solidarnością – powiedziała Tygodnikowi prezeska stowarzyszenia. – Ta kobieta z radością uczestniczy w naszych spotkaniach, są dla  niej odskocznią od problemów dnia codziennego i nie mogę jej zrobić takiej przykrości, tym bardziej iż zapowiedziała, że jeśli na zabawach i spotkaniach będzie bywał jej mąż, ona nie będzie przychodzić.

W tej sprawie kontaktowałam się też z wójtem gminy Winnica Robertem Wróblewskim, u którego był również z prośbą  interwencję autor listu. Wójt krótko wyjaśnia – decyzje personalne co do przyjmowania nowych członków należą wyłącznie do zarządu i walnego zgromadzenia stowarzyszenia. On nie ma na tego typu sprawy żadnego wpływu i nie chce w nie ingerować.

Każda ze stron tego sporu ma swoje racje. Nie chcemy tu ferować wyroków, tylko doradzić. Nie ma powodu robić niczego na siłę, w atmosferze nieporozumień, przepychanek, z których nic dobrego nie wyniknie. Czasem dla dobra swojego i innych warto odpuścić. Dlatego naszą radą dla autora listu jest to, by uszanował stanowisko swojej byłej żony i rozejrzał się za innymi możliwościami. W ościennych gminach, chociażby Pułtusku, również prężnie działają emeryckie organizacje. Autor listu wspominał zresztą podczas wizyty w redakcji, że wcześniej uczestniczył w ich spotkaniach, więc może niech kontynuuje, zamiast na siłę próbować wejść w szeregi Aktywnych emerytów.

Ciekawi jesteśmy opinii naszych czytelników. Co sadzicie o tej sprawie?

ED
zdjęcie gmina Winnica

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *