pultuszczak




Mają już sześć lat!

2018-09-28 1:02:01

Zuzia, Pawełek i Sebastian Szuleccy to pułtuskie trojaczki, z którymi jesteśmy od chwili ich narodzin. Niedawno miały swoje szóste urodziny. Są śliczne jak z obrazka, wygadane, wesołe przysłowie żywe srebro. Spotykaliśmy się z nimi i ich mamą Justyną w redakcji Tygodnika. Ale najpierw, wspomnień czar…

… i wywiad, jaki nasza dziennikarka Grażyna Maria Dzierżanowska przeprowadziła z rodzicami trojaczków w 2012 roku, niedługo po ich narodzinach. Oto fragmenty:
A tu urodziło się troje, przecudnych dzieci naraz…
J – Paweł (pieszczotliwie Pepito lub Gucio, gdyż przypomina małą pszczółkę), Zuzanna (Księżniczka) i Sebastian (Sebuś, Królewicz lub Mały Książę). Zuzię chciałam ja, imię Sebastian wybrał dziadek, imię Paweł mąż. Dzieci są różne – i pod względem charakterów, i wyglądu. Trzy indywidualności.
Czy dziś już można powiedzieć, że mają swoje charakterki?
J – O, tak! Nad nimi góruje dziewczynka. Jest zadziorna, już zauważyłam, że jeśli coś chce osiągnąć, to płacze. Chce na przykład na rączki. Pawełek to obserwator – cały czas przewraca oczami. Ponadto jest wiecznie głodny. Sebastian wygląda jak tata, jest największy i bardzo spokojny.
Poród odbył się w Warszawie przez cesarskie cięcie…
J – Tak. Ciąża była zagrożona. Miałam leżeć dwa tygodnie przed porodem, jednak nastąpiło to wszystko wcześniej, na szczęście urodziłam zdrowe dzieci. Właściwie to od samego początku były komplikacje, nie pracowałam, chociaż chciałam, ale lekarz mi całkowicie zabronił.
Kiedy już Pani znalazła się w szpitalu, miała w nim przebywać do 34 tygodnia ciąży, ale…
Łukasz Szulęcki (Ł) – Ale rano był telefon: przyjeżdżaj, ja rodzę. Wyrwany ze snu, nawet się nie umyłem i popędziłem do Warszawy. No i urodziły się! Olbrzymie szczęście!!!
J – Urodziłam w 32. tygodniu ciąży. Dzieciaczki były malutkie, ale jak na ten czas ciąży to były duże: Paweł 1480 g, Zuzia 1360 g i Sebastian 1600 g. Tuż po porodzie wszyscy przychodzili, mówili, że to śliczne dzieci. W zakrytych inkubatorach były około dwóch tygodni, potem chłopców przenieśli do odkrytych, Zuzia była słabsza, leżała jeszcze kilka dni w zakrytym. Kangurowaliśmy je codziennie przez godzinę, trzymając przy gołym ciele, tuliliśmy aby czuły nasze ciepło i zapach.
To pierwsze USG, to dopiero był zawrót głowy!
J – Podejrzewałam, że mogą być bliźniaczki, lekarz widział dwa pęcherzyki. A kiedy się okazało, że to trojaczki, to był szok (śmiech). Lekarz patrzył na monitor, badał, badał, mówił, że dwoje na pewno, a po chwili, że i trzecie. To ja mówię: – Szuka pan czwartego! Ale skończyło się na trojgu. Zadzwoniłam do męża.
A mąż?
Ł – Żona powiedziała, abym na wstępie usiadł, bo nie uwierzę. Od razu zbladłem, gdyż nie wiedziałem, czego się spodziewać. A gdy kazała mi zgadywać, zapytałem, czy będą bliźniaki. Nawet mi przez myśl nie przeszło to, czego dowiedziałem się chwilę później. Na wieść o trojaczkach doznałem szoku. Oczywiście nastąpiła radość, ale też myśl, że żona chce sprawdzić moją reakcję, a prawda jest nieco inna. Dopiero w domu, jak zobaczyłem wynik USG, dotarło do mnie to wszystko.
Co się czuje, trzymając taką kruszynę? Ba, trzy kruszyny!
J – Wielkie szczęście, przeżycie niesamowite, ale na początku był strach, one były takie malutkie i delikatne. Kiedy Łukasz je pierwszy raz przytulił, to miał łzy w oczach. Ten moment zapamiętam na długo, ostatni raz na naszym ślubie widziałam męża tak wzruszonego i szczęśliwego. Cudowne było to, że po każdym kangurowaniu dzieci spały spokojnie jak aniołki. Widać nasza bliskość kojąco na nie działała. Lekarze i pielęgniarki nauczyli nas wtedy, jak obchodzić się z wcześniakami, bardzo nam pomagali i podtrzymywali na duchu. Cieszę się, że wybraliśmy ten szpital, jest tam bank mleka, które udostępniono dzieciom od pierwszych godzin życia.
Trzy tygodnie po tym wywiadzie, w którym zamieściliśmy również apel do samorządowców w sprawie pomocy dla licznej już rodziny państwa Szuleckich, ruszyła lawina życzliwości. Radna Róża Krasucka z osobistych środków finansowych (ponad 200 zł) ufundowała trojaczkom szczepienia ochronne, a położna z Poradni K w Przychodni Rejonowej przy 3 Maja Katarzyna Adamczyk skierowała do rodziny ubranka dziecięce i zabawki. No i w końcu wózek!
– Wózek to jest prezent od samorządu. Jak burmistrz wręcza coś, co jest sfinansowane ze środków samorządu, to jest tak, jakby w zasadzie cała nasza gmina też w tym uczestniczyła. I tak prezent samorządu jest prezentem wszystkich mieszkańców gminy – podkreślił burmistrz Wojciech Dębski, który wraz z zastępcą Zenonem Kowalewskim odwiedził rodzinę Szuleckich. – To spora radość z tego, że w Pułtusku mamy trojaczki i ci, którzy zdają sobie sprawę, jakim wyzwaniem jest wychowanie jednocześnie trojga dzieci, są pełni podziwu dla państwa Szuleckich. Ja jestem pełen podziwu dla tych ludzi, u których widzę pogodę ducha i od których słyszę, że będzie dobrze – dodał burmistrz.
Po raz kolejny o słodkich trojaczkach pisaliśmy, gdy skończyły pięć miesięcy. Informowaliśmy, że rosną jak na drożdżach, rozwijają się wspaniale
Ostatnio ich ulubionym zajęciem jest oglądanie telewizji, coś im się porusza przed oczkami i od razu zaciekawia. – opowiadała nam wtedy pani Justyna – Pawełek budzi się najwcześniej, więc śmieję się, że mi pomaga, bo wtedy sprzątam, a on siedzi w bujaczku i tylko obserwuje, co robię. Wstawiliśmy już do pokoiku 3 łóżeczka, jest ciasno, bo w kuchni rozkładam matę, w której dzieci się zabawiają, plus foteliki do bujania i nie ma, jak się ruszyć. Ale ogólnie nie marudzimy, jest pełnia szczęścia, a dzieci każdego dnia nas czymś zaskakują.
I tak jest do dziś. Pani Justyna jest niezwykła kobietą, silną, zorganizowaną, pełną optymizmu. Gdy zapytałam ją, kiedy znajduje czas dla siebie mając w domu trzy takie INDYWIDUALNOŚCI, z uśmiechem odpowiedziała, że czas znajduje, gdy dzieci śpią. Na robótki ręczne i książki. Kiedy staje się przed takim wyzwaniem jak wychowanie trojaczków, trzeba się przecież dobrze zorganizować, by wszystko działało jak trzeba.
Jacy są Zuzia, Sebastian i Pawełek w wieku lat sześciu? Jak już wspomniałam niezmiennie śliczni, choć każde z nich inne. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że uwielbiają chodzić do przedszkola. Mają swoich ukochanych kolegów, każde z trojaczków inne towarzystwo. Zuzia jest najbardziej rezolutna i wygadana, chętnie śpiewa, recytuje i ma już w tej dziedzinie poważne osiągnięcia. Sebastian też chętnie odpowiada na pytania. Jego marzeniem jest zostać piłkarzem i zarabiać 100 tysięcy! Zuzia chce być w przyszłości lekarzem, a tak na teraz marzy o nowym domku dla lalek. Pawełek jest bardziej zachowawczy, uroczo się uśmiecha i obserwuje. Jeszcze się zastanawia, jaki zawód wybierze.
Jedno jest pewne. Pułtuskie trojaczki to świetne dzieciaki! Mądre, przebojowe, radosne i oby tak zostało. A Tygodnik odwiedzi je na pewno przy kolejnych urodzinach…

Trojaczki tuż po narodzinach

Wywiad z przeszczęśliwymi rodzicami

Odwiedziny burmistrza i jego zastępcy

Trojaczki skończyły pięć miesięcy

Komentarze

1 komentarz

  1. Elkana odpowiedz

    Dużo zdrówka dla dzieci i rodziców

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *