pultuszczak




ZATRZYMUJĘ NAJPIĘKNIEJSZE CHWILE

2021-01-20 2:41:59

Z Sylwią Wiśniewską, utalentowaną fotografką, rozmawia Grażyna Maria Dzierżanowska

Pani Sylwio, kiedy Pani rozpoczęła swój fotograficzny biznes i jak to się zaczęło?

Moja życiowa pasja, jaką jest fotografia, stała się również moją ścieżką zawodową w grudniu 2019 r. Od tego czasu wraz z kolejną sesją, z kolejnym wykonanym reportażem utwierdzam się w przekonaniu, że był to bardzo dobry wybór.

Do fotografii podchodzę z największą pasją i zaangażowaniem, a w moich kadrach staram się zatrzymywać najpiękniejsze i najważniejsze chwile życia.

Przez kilka lat związana byłam z firmą, której celem było wspieranie budowania trwałych relacji z pracownikami oraz lojalności w biznesie. Miałam możliwość pracować z fantastycznymi ludźmi, którzy tworzyli zgrany zespół, a przede wszystkim zdobyć cenne doświadczenie.

Prywatnie jestem mamą dwóch chłopców – Stasia i Leosia. Zarówno przyjemność z fotografowania własnych dzieci, jak i chęć zrobienia w życiu czegoś nowego sprawiły, że fotografia stała się moją ścieżką zawodową.

Jakie były początki? Jak jest obecnie?

Podjęcie decyzji wiązało się z ogromną niepewnością. Niezwykle ważne było dla mnie wsparcie najbliższych osób oraz świadomość, że przekonam się, czy jest to dobra decyzja, tylko wtedy, gdy spróbuję. Odbyłam kilka kursów – fotografii dziecięcej, ciążowej, noworodkowej, co pozwoliło mi uporządkować wiedzę i nabyć pewności siebie w obranym kierunku. Założyłam swoją stronę na Facebooku, nie mając studia, część sesji wykonywałam w domu. Okres zimowy nie sprzyjał sesjom plenerowym, jednak wierzyłam, że wraz z nadejściem wiosny się to zmieni. A wraz z wiosną przyszła pandemia. Niełatwa sytuacja na rozwijanie biznesu. Jednak już w maju, gdy wszystko zaczęło się normować, miałam możliwość wykonania pierwszych sesji plenerowych i wielu reportaży. Obecnie, po roku działalności, otwieram własne, wymarzone studio. To dla mnie ogromne wyzwanie oraz szansa na rozwój. Założyłam również stronę internetową, która choć wirtualna, jest częścią mnie. Jest wspomnieniem spotkań, radości, wzruszeń. Jest czasem zatrzymania w moich kadrach. Moje portfolio i dotychczasową pracę można obejrzeć na stronie: http://sylwiawisniewskafotografia.pl/

Kiedy, gdzie i kogo sfotografowała Pani po raz pierwszy? Zdjęcie się podobało?

Kilka lat temu, po skończeniu pierwszego kursu z podstaw fotografii zabrałam na sesję dwie moje przyjaciółki. Byłyśmy bardzo zadowolone z efektu. Teraz widzę, ile błędów popełniłam i ile rzeczy można było zrobić lepiej. Jednak wydaje mi się, że spora część fotografów zdjęcia ze swoich pierwszych sesji najchętniej schowałaby gdzieś głęboko w komputerze.

Co było pierwsze: dobry sprzęt czy pasja?

Zdecydowanie pasja, zarówno do robienia zdjęć jak i oglądania. Uwielbiam patrzeć na zdjęcia, które chwytają za serce, które pozwalają choć na moment wrócić wspomnieniami do danej chwili. Odkąd pamiętam, zawsze towarzyszył mi aparat – na spotkaniach z przyjaciółmi, rodziną czy wyjazdach.

Jestem wielbicielką zdjęć w formie drukowanej. Sama mam w domu mnóstwo albumów, które będą pamiątką na lata. Dlatego też z każdej mojej sesji klienci otrzymują piękne wydruki, które mam nadzieję w przyszłości wywołają uśmiech i wzruszenie.

Jak zachowują się dzieci przed aparatem, a jak dorośli? Z kim najwięcej kłopotu podczas sesji?

Dzieci zazwyczaj są zaciekawione tym, co się dzieje dookoła, warto to wykorzystać i towarzyszyć im z aparatem, aby uchwycić szczere emocje. W przypadku małych dzieci nie sprawdzi się proszenie, aby dziecko spojrzało w obiektyw. Warto je zainteresować, w zależności od wieku opowiedzieć coś, zapytać o ulubione zabawki – wtedy dziecko skupia na nas swoją uwagę. Często też pokazuję na aparacie, jak wyszło zdjęcie, z reguły to pomaga i dzieci same chcą, by zrobić im kolejne.

Wydaje mi się, że najtrudniej fotografować dzieci w wieku 2-3 lat, ze względu na ich ruchliwość. Jednak i w tym przypadku można dziecko zainteresować. Podczas sesji rodzinnych dorośli chętnie biorą udział w zabawach z dziećmi, a to sprawia, że każdy czuje się swobodnie. Ja mogę skupić się na emocjach, bliskości i stworzyć zdjęcia, które będą historią rodziny.

Te sesje, one dzieją się w różnych miejscach – w jakich? Z jakimi gadżetami?

Miejsce zawsze wybieram w zależności od pory roku i tu możliwości jest wiele: kwitnące jabłonie, maki, bzy, słoneczniki, wrzosy, piękne, kolorowe liście jesienią. Wiele osób decyduje się na sesję właśnie w tych charakterystycznych momentach. Ale miejscem, które zawsze sprawdzi się na sesję, niezależnie od pory, jest las. Często jadąc samochodem zwracam uwagę na to, co znajduje się dookoła, zapamiętuję te miejsca, by móc wrócić do nich. To bardzo pomaga w realizowaniu pomysłów na sesję w późniejszym czasie. Rekwizyty do sesji zawsze dobieram w zależności od okazji oraz wieku dziecka. Zawsze przed spotkaniem ustalam szczegóły, dopytuję o wiek, płeć oraz ilość dzieci, by móc się jak najlepiej przygotować. Inne rekwizyty zabieram na sesję z rocznym dzieckiem, a inne dla kilkulatka. Zawsze jednak staram się, aby wpisywały się zarówno w miejsce jak i cały zamysł sesji. Jedną rzecz mam ze sobą zawsze – koc i bardzo często z niego korzystam.

Ubrania, ubranka, rekwizyty to Pani własność czy fotografujących się?

Posiadam rekwizyty do sesji, czasami zdarza się, że ktoś zabiera ze sobą ulubioną rzecz dziecka. Odpowiednio dobrany strój jest niezwykle ważny. Posiadam suknie ciążowe, ubranka dla noworodków, sukienki dla dziewczynek. Jednak w przypadku większości sesji plenerowych fotografujący się mają swoje ubrania. Ode mnie zawsze otrzymują wskazówki, jakie kolory się sprawdzają, czego unikać, jak łączyć stroje, aby wszystko było spójne.

Najpiękniejsze zdjęcie w Pani karierze fotograficznej?

Mam wiele zdjęć, które być może nie są idealne, jednak mam do nich ogromny sentyment. Zarówno ze względu na miejsce, jak i ze względu na fotografowane dziecko. Jednym z nich jest zdjęcie Mai w słonecznikach.

Często robi Pani zdjęcia sobie i rodzinie?

Moi synowie mają bardzo dużo zdjęć wykonanych przeze mnie. Często zabieram ich w miejsca, które później chcę wykorzystać do sesji. Aparat towarzyszy mi również na wszelkich spotkaniach rodzinnych. Jednak sama bardzo rzadko jestem po drugiej stronie obiektywu.

Czy zdarzyło się tak, że nie była Pani zadowolona ze swojej artystycznej pracy?

Po roku działalności mam jedynie pozytywne odczucia dotyczące fotografii. Uwielbiam tę równowagę, którą dają mi spotkania z ludźmi, możliwość rozmowy, poznania ich jak również późniejszy proces obróbki zdjęć, który przy ulubionej muzyce i filiżance kawy jest dla mnie momentem wyciszenia.

Fotografujący się lubią Panią dowodzić, czy ulegają Pani prośbom o ustawienie się, o ubiór, miejsce sesji?

Jeśli chodzi o miejsce sesji przedstawiam swoje propozycje, wysyłam zdjęcia poglądowe. Jednak zawsze pytam też, czy jest może miejsce, które jest im szczególnie bliskie i w którym chcieliby wykonać sesję. Zdarza się, że wspólnie odwiedzamy na przykład trzy różne miejsca, w każdym z nich rodzina ma inną stylizację. Powstaje wtedy mnóstwo pięknych kadrów.

Myślę, że osoby, które przychodzą do mnie na sesję, ufają mi i słuchają moich wskazówek dotyczących zarówno ubioru jak i ustawienia się. Często jednak najpiękniejsze zdjęcia powstają bez zbędnego pozowania.

Mam wrażenie, że na Pani fotografiach dominuje kolor, ba, feeria barw…

Cieszę się, że to co dla mnie jest ważne na moich zdjęciach, jest widoczne dla innych. Uwielbiam sesje plenerowe, właśnie za możliwość zabawy kolorem. Ludzie są wrażliwi na kolory, są przyzwyczajeni do ich znaczenia i czują ich wymowę. Inaczej działają na nas barwy pastelowe, inaczej nasycone. Pozwala to pokazać odpowiedni nastrój na zdjęciach, wprowadzić dynamikę lub spokój.

Klienci życzą sobie zdjęcia czarnobiałe lub sepiowe?

Z sesji plenerowych bardzo rzadko, ja również w tym przypadku raczej stawiam na kolor. Jednak w przypadku reportaży część zdjęć, zwłaszcza tych na których chcę podkreślić emocje, jest czarno- białych.

Narzeczeni – jak zachowują przed obiektywem. Jest pewien rodzaj skrępowania?

Tak naprawdę wszystko zależy od ludzi. Jedni czują się bardzo swobodnie przed obiektywem, dla drugich jest to sytuacja mniej komfortowa. Jednak rozmowa podczas sesji zawsze pozwala rozluźnić atmosferę. Rozmawiamy, śmiejemy się, a to pierwszy krok do powstania pięknych, naturalnych kadrów. Podczas takiej sesji najważniejszy jest uśmiech i dobry nastrój. Warto wykonać sesję narzeczeńską, ponieważ pozwala poznać fotografa, to w jaki sposób pracuje, tak by w dniu ślubu czuć się swobodnie w jego towarzystwie.

Jeszcze o sesjach dziecięcych… Trudno je ujarzmić przed obiektywem? Długa jest sesja dziecięca?

W przypadku zdjęć małych dzieci trudno jest zaplanować sesję, pozowanie też raczej nie wchodzi w grę. Jest za to mnóstwo zabawy, biegania i skakania. Podczas zabawy staram się uchwycić wszystkie emocje, które temu towarzyszą. Oczywiście jest też czas na zabawę z rodzicami, przytulanie, spacer za rękę. Kadry, które wtedy powstają, są wspomnieniem dziecięcej beztroski i spontaniczności. Sesja z dziećmi trwa około godziny.

Patrząc na kogoś, Pani wie, jak tego kogoś sfotografować, żeby odkryć, co niewidoczne: dobre serce, wrażliwość, oczytanie, miłość do zwierząt, umiłowanie estetyki… Czy do tego potrzebne są rozmowy?

Rozmowę traktuję jako część sesji, to ona pozwala się otworzyć, nawiązać więź i rozładować ewentualny stres. Już przed spotkaniem zadaję kilka kluczowych dla mnie pytań, tak by móc wybrać odpowiednie miejsce, przygotować plan sesji. Wszystko po to, aby zdjęcia przedstawiały osobę fotografowaną taką, jaką jest w rzeczywistości.

Pani zdjęcie życia? Jaki to miałoby być zdjęcie?

To bardzo trudne pytanie. Pośród tylu emocji, tylu uśmiechów, wzruszeń, które można zatrzymać w kadrach, trudno wybrać ulubione, a jeszcze trudniej uznać za zdjęcie życia.

Pandemia. Ludzie się fotografują, czy nie myślą o takich sesyjnych przyjemnościach?

Pandemia ma ogromny wpływ na branżę fotograficzną, najbardziej odczuwają ją fotografowie ślubni czy okolicznościowi. Odnoszę jednak wrażenie, że ludzie postrzegają sesję fotograficzną, nie jako zachciankę, ale jako coś co pozwoli zatrzymać czas, który tak szybko przemija. Jako wspomnienie momentu, do którego będą chętnie wracać po latach. Dlatego, aby mieć taką wspaniałą pamiątkę, decydują się na sesje, nawet w tych dość trudnych czasach.

Dodam, że w obecnych czasach każdy z nas może robić zdjęcia, aparat jest w każdym telefonie komórkowym, jednak ludzie wciąż decydują się na profesjonalne sesje fotograficzne. Wierzę, że wynika to z tego, że to właśnie fotograf dostrzega piękno, potrafi je podkreślić, tak by ludzie patrząc na swoje zdjęcia byli szczęśliwi i dumni z siebie. Fotograf podpowiada, jak właściwie ustawić się do zdjęcia, wie, jak wykorzystać światło, a w procesie postprodukcji jedynie podkreśla piękno. Obróbka zdjęć jest dla mnie integralną częścią fotografii. Pozwala wydobyć detale, poprawić estetykę kompozycji, nadać zdjęciu pożądany klimat.

Na koniec, proszę o trzy triki, które spowodują, że zdjęcia będą dobre albo chociaż jako takie…

Przede wszystkim dobre światło, wykorzystanie tzw. “złotej godziny”. Jest to pora dnia po wschodzie słońca oraz przed jego zachodem. Mamy wtedy do czynienia z pięknym, ciepłym światłem, które nadaje zdjęciom niesamowity klimat.

Miejsce – warto zadbać o jego wybór, unikać takich, których tło może odwracać uwagę od tego, co na zdjęciu ma być najważniejsze.

Naturalność i spontaniczność – a do tego niezbędny będzie uśmiech i dobry nastrój.

Maja w słonecznikach

OPOWIEDZ MI O TEJ FOTOGRAFII
O zdjęciach tu przedstawionych opowiada, odpowiadając na nasze pytania, utalentowana fotografka Sylwia Wiśniewska. Piękne fotografie, ciekawe opowieści, a ponadto garść informacji dla fotografujących, jak, gdzie, kiedy odbywać rodzinne sesje


ANNA Z SYNKIEM NA WRZOSOWISKU

Kilka lat temu odkryłam najpiękniejsze wrzosowisko, jakie kiedykolwiek widziałam. Widok połaci wrzosów zajmujących ogromny teren i brzozowych zagajników zapiera dech w piersiach. Gdy odezwała się do mnie Ania o plenerową sesję, od razu zaproponowałam wrzosowisko w Mostówce. Sesja odbyła się pod koniec sierpnia, ponieważ właśnie wtedy przypada pełnia kwitnienia.

To było już drugie spotkanie z Anią i jej synkiem Igorem. Zależało mi bardzo na tym, aby uchwycić niesamowitą więź, jaka ich łączy. Oczywiście bliskość można wyrazić na wiele sposobów, jednak ten kadr wyjątkowo, choć nie w bezpośredni sposób, to odzwierciedla.

Podczas sesji planowałyśmy kolejną, tak by przynajmniej raz w roku zatrzymać czas w kadrach, uchwycić to, co bezpowrotnie mija. Takie zdjęcia będą cudowną pamiątką na lata.

Sesję z dziećmi około 6 lat dużo łatwiej zaplanować niż sesję z dwu-trzy latkiem, ponieważ starsze dzieci z reguły chętniej pozują. Igor na poprzedniej sesji wspinał się po drzewach, tym razem nie zabrakło biegania i skakania, jednak chętnie dał się fotografować, zwłaszcza na ujęciach z mamą. Gdy umawiam się na sesję, zawsze wysyłam wskazówki odnośnie ubioru, tak by zarówno kolorystyka jak i styl były spójne. Jest to niezwykle istotne i ma ogromny wpływ na odbiór zdjęcia. W tym przypadku postawiłyśmy z Anią na biel, która sprawdza się w wielu sceneriach. Staram się mieć również pasujące dodatki, na przykład wianki, które są akcentem nadającym całości pięknego wyrazu.

Zdjęcie zostało wykonane podczas tzw. złotej godziny, czyli pory dnia godzinę przed zachodem słońca. Światło jest wtedy przyjemne, ciepłe i nadaje zdjęciom niesamowitego klimatu. Wrzosy na pierwszym planie nadają zdjęciu trójwymiarowości, tło sprawia, że na zdjęciu sporo się dzieje, jednak wzrok skupia się tym, co na zdjęciu najważniejsze.


MARCELINKA Z KWIATEM JABŁONI

Marcelinka jest córką mojej przyjaciółki, więc ta sesja nie była naszą pierwszą. Miałam okazję fotografować ją, gdy miała kilkanaście dni, później na sesji jesiennej, świątecznej i latem w sielskim klimacie po żniwach.

Dla Marcelinki jestem ciocią, a nie tylko fotografką, a ta znajomość sprawia, że czuje się przy mnie bardzo swobodnie. Dodatkowo Marcelinka jest bardzo kontaktowym dzieckiem, a pozowanie do zdjęć sprawia jej dużo radości i wychodzi bardzo naturalnie. Sesja odbyła się w maju, czyli miesiącu w którym przepięknie kwitną jabłonie. Zdjęcie oczywiście zostało wykonane podczas złotej godziny, ponieważ zawsze staram się tak umówić sesję, aby wykorzystać to niesamowite światło.

Na sesję dzieci często zabierają swoją ulubioną zabawkę, lalkę, misia i bardzo chętnie się z nimi fotografują. Ja zawsze staram się wykorzystać podczas sesji kwiaty, liście czy małe drewniane dodatki, które nadają całości pożądanego klimatu.

Choć w tym przypadku zdjęcie jest pozowane, wykorzystałam krzesełko i poprosiłam o trzymanie gałązki, myślę, że wygląda bardzo naturalnie. Osobiście uwielbiam kadry, w których dziecko nie patrzy w obiektyw. Często nawet zachęcam, aby spojrzało gdzieś w bok, w górę. A nawet w takim przypadku możemy z oczu wyczytać tą nieskrywaną radość i dziecięcą beztroskę.

Podała GMD

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *