WSZYSCY JESTEŚMY BRAĆMI
2021-12-08 11:19:35
“Tu była synagoga, były szkoły, przedszkola, organizacje sportowe, tartaki, byli rzemieślnicy, dentyści, sklepikarze, kupcy na rynku, w parku bawiły się żydowskie dzieci – było po prostu normalne życie i wszystko zniknęło w jednej chwili. Dziś mam wielką nadzieję, że dzięki wystawie zwłaszcza młodzi ludzie dowiedzą się o Żydach mieszkających w ich mieście i że sprawi to, że lepiej zrozumieją historię swojego miasta”.
Te słowa padły 3 grudnia z ust Zafriry Malovany Shmukler, szefowej Stowarzyszenia Byłych Mieszkańców Pułtuska w Izraelu. Z Tel Awiwu, dzięki telebimowi, przemówiła do licznie zebranych pułtuszczan w sali Centrum Dziedzictwa Kulturowego przy Rynek 13″ Przekazuję wam moje pozdrowienia w języku hebrajskim, abyście mogli usłyszeć brzmienie tego języka, w którym modliły się nasze rodziny” – powiedziała Zafrira. A Zafrira to – według szefowej Pułtuskiego Stowarzyszenia Dialogu MOST, Anety Szymańskiej, spirytus movens wystawowego przedsięwzięcia – “kobieta o ogromnym sercu i takim też zaangażowaniu w dialog polsko-żydowski”.- Jest mi niezmiernie miło powitać państwa na wystawie poświęconej pułtuskiej społeczności żydowskiej. Kultura żydowska to ważne dziedzictwo naszego miasta i fragment jego tożsamości – zaznaczył burmistrz Wojciech Gregorczyk.A wystawa to Mir zaynen ale brider – wszyscy jesteśmy braćmi, pierwsza taka w Pułtusku o żydowskiej tematyce. Dzięki spotkaniu towarzyszącemu ekspozycji Gil Stein z Tel Awiwu, zapalił chanukowe świece, jak przed dziesiątkami lat robili to jego pułtuscy przodkowie. Z CHANUKĄ bowiem związany jest rytuał zapalania świateł, na specjalnym chanukowym świeczniku – chanukii. Zaśpiewał też trzynastowieczną pieśń, Maoz Tzur, która powstała podczas wypraw krzyżowych. Muzyka rozbrzmiewała w pięknej sali CENTRUM dwa razy. Zebrani mieli niecodzienną okazję usłyszenia, jak gra Raphael Roginski, kompozytor i gitarzysta, improwizator działający na rzecz odnowienia kultury i muzyki żydowskiej w Polsce. Roginski wykonuje muzykę łączącą elementy bluesa, free jazz, swing i muzykę żydowską i to on, jak podał dyr. Muzeum Regionalnego Andrzej Popowicz, wprowadził zebranych w atmosferę klasycznej mistyczności. Drugi występ muzyczny należał do wiolonczelistki Gosi Kozłowskiej, stypendystki Exellence International Studens Program, prowadzonego przez Buchmann – Mehta Scholl of Music w Tel Awiwie. Dwa lata temu, w ramach Duxbury Music Festival Gosia odbyła turnee po Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Oboje artyści, świetnie odebrani przez pułtuszczan, nie tylko uświetnili spotkanie, ale też mieli duży udział w wytworzeniu atmosfery związanej z kulturą i sztuką Mir zaynen ale brider. Wzruszającym momentem były wystąpienia – poprzez telebim – byłych pułtuszczan żydowskiego pochodzenia. Bracha Ostrowiak, licząca 91 lat: “Urodziłam się w Pułtusku 1930 roku, mieszkałam tu do 9. roku życia, kiedy to Niemcy wyrzucili nas z miasta. Tułaliśmy się po świecie, aż dotarliśmy do Syberii, byliśmy tam 6 lat. Głód i mróz, czasami – 45 stopni, mój ojciec zmarł z głodu, stamtąd trafiliśmy do Niemiec, w 1948 przybyliśmy do Izraela. Po roku poznałam swojego męża, pobraliśmy się, założyliśmy piękną rodzinę. Mam trzech synów i córkę, 13 wnuków i 22 prawnuków. A teraz zaśpiewam coś dla was po polsku. Pozdrawiam was”. To COŚ to była piosenka “Mam chusteczkę haftowaną”. Jacob Holtzman, częsty gość w Pułtusku wraz z młodzieżą licealną z Yoknam: “Ja Jacob Holtzman urodziłem się w Pułtusku przed nastąpieniem tego okropnego Holocaustu. Jestem bardzo wzruszony, że mogę was pobłogosławić, was wszystkich odwiedzających tę wystawę, która pokazuje żydowską społeczność w Pułtusku, która to została wypędzona 82 lata temu. Mam nadzieję, że pandemia wkrótce się zakończy i znów będziemy mogli odwiedzać Pułtusk. Kocham was wszystkich i do zobaczenia”. Evelyne Isvy, córka Adama Brzezińskiego, urodzonego w Pułtusku, którego rodzice, dentyści, zginęli w warszawskim getcie: “Mieszkam w Paryżu, mój ojciec urodził się w 1919 i wyemigrował do Francji w 1937. Anetę poznałam w 2015 roku, kiedy przyjechałam odwiedzić Pułtusk, aby znaleźć ślady mojej rodziny. Była dla mnie bardzo miła, zabrała mnie do Urzędu Miasta, na ulicę 3 Maja, gdzie moi dziadkowie mieszkali, do LICEUM, gdzie uczył się mój ojciec, nad rzekę Narew. Aneta powiedziała mi, że chciałaby zorganizować wystawę dotyczącą Żydów z Pułtuska. Powiedziałam, że to dobry pomysł i dałam jej kilka zdjęć z albumu mojego ojca. Dziś, nawet jeśli nie mogę z wami być, myślę o was!”. Giora Kohavi (urodzony w Pułtusku, wypędzony z niego, spędził wiele lat w syberyjskich łagrach; opracował INDEX ŻYDÓW PUŁTUSKICH) w związku z niedawnym udarem przesłał jedynie pozdrowienia dla pułtuszczan. “Droga Aneto. Gratulujemy państwu wspaniałej inicjatywy zbliżającej do siebie Żydów Pułtuska i społeczność miasta. Wszyscy jesteśmy braćmi – to hasło na pewno będzie kamieniem milowym w naszych relacjach”. Olga Mieleszczuk, pieśniarka, akordeonistka, specjalizuje się w muzyce żydowskiej tradycji aszkenazyjskiej, mieszkanka Jerozolimy: “Nie będę mogła być fizycznie w piątek na otwarciu wystawy o pułtuskich Żydach, ale będę z państwem duchem i będą moje piosenki, mam nadzieję, że się spodobają”. (Piosenki Olgi towarzyszyły gościom podczas rozmowom przy stole zastawionym pączkami). Oren Cohen, zdolny prawnik, wielbiciel polskich wódek – Żubrówki i Żołądkowej Gorzkiej, uczy się języka polskiego od czasu wizyty w Pułtusku i zauroczeniem się nim: “Mój dziadek zawsze wspominał Pułtusk, rodzinne miasto, mówił o wycieczkach na łonie natury, o pływaniu po Narwi. 3 lata temu postanowiłem odwiedzić Pułtusk, na własne oczy zobaczyłem miasto ze wspomnień mojego dziadka. Byłem pozytywnie zaskoczony. Pułtusk jest w moim sercu, wspominam chwile w nim spędzone. Każdego dnia piję kawę z kubka, który otrzymałem w Pułtusku, wspaniała pamiątka”. Wśród gości Anety znalazła się jej przyjaciółka, Agnieszka Jeż. To ona odkryła przedwojenne listy dzieci, pułtuszczan, pisane do “Małego Przeglądu” Janusza Korczaka. Podczas spotkania odczytała list Zafriry, w którym, między innymi, padły słowa: “Wystawa jest zwieńczeniem wspólnych dobrych relacji pomiędzy Stowarzyszeniem Byłych Mieszkańców Pułtuska w Izraelu i miasta Pułtuska. Dziękujemy BURMISTRZOWI i STAROŚCIE oraz RADZIE MIEJSKIEJ i RADZIE POWIATU za wypracowanie tak dobrych relacji”. Wiele serdecznych słów, płynących z Izraela usłyszeli: Aneta Szymańska – troskliwie oddana pamięci o pułtuskich Żydach, pracującej ofiarnie na rzecz dialogu polsko-żydowskiego, kontynuująca dzieło dra Krzysztofa Ostrowskiego, Michał Kisiel – za gorące przyjęcia na zamku, Krzysztof Ostrowski za współutworzenie dwu pomników poświęconych pamięci Żydów, Andrzej Popowicz i Paulina Biernacka za mozolną pracę włożoną w przygotowanie wystawy, Krystyna Estkowska, dyr. PSP nr 2 za świetne obustronne relacje, Grażyna M. Dzierżanowska za piękne relacjonowanie izraelskich wizyt i odkrywanie historii pułtuskich Żydów. Tuż przed końcem spotkania dr Krzysztof Ostrowski odczytał przesłanie słynnego kantora Josepha Malovanego, skierowane do burmistrza Gregorczyka. – Parę dni temu Józef Malovany był 10 km od Pułtuska, w… samolocie – zagadkowo zaczął K. Ostrowski. Kantor był w podróży do Kijowa. W liście dziękował za niezwykłą wystawę, zapewniał o wdzięczności za tę inicjatywę, gratulował całemu miastu – “naszemu ukochanemu Pułtuskowi”. – I co ja teraz mam powiedzieć? – spytała Aneta Szymańska, wraz z Andrzejem Popowiczem współprowadząca spotkanie. – Moi znamienici poprzednicy powiedzieli wszystko i podziękowali już wszystkim, tak, że mi pozostaje jedynie życzyć nam wszystkim zdrowia w tych ciężkich czasach. Jestem bardzo wzruszona, dziękuję wszystkim za wsparcie, jakie otrzymujemy codziennie w Pułtusku. *** Wystawa Mir zaynen ale brider to wspólne dzieło SAMORZĄDU GMINY, Muzeum Regionalnego, Pułtuskiego Stowarzyszenie Dialogu MOST, Stowarzyszenia Byłych Mieszkańców Pułtuska w Izraelu. Jej pomysł wyszedł od Anety Szymańskiej, która to – jak powiedziała kustosz wystawy Paulina Biernacka – “zwróciła się do Muzeum Regionalnego z chęcią uczczenia – w wyjątkowy sposób – 80. rocznicy deportacji pułtuskich Żydów przez wojska niemieckie, a było to pod koniec 2018 roku”. Ekspozycja składa się z dwu części, stanowią ją plansze i zabytki zgromadzone przez MR oraz wypożyczone od pułtuszczan. Za kilka dni obie części zostaną połączone i wyeksponowane w KAMIENICY przy Rynek 36. Relacja i zdjęcia Grażyna Maria Dzierżanowska
|