O NIESTYKANIU SYNAPSÓW
2022-03-31 12:10:42
Być może temat będzie za chwilę nie aktualny, być może pułtuszczanie mają już bezpośredni dostęp do urzędników w UM, w dowolnym dla siebie czasie, a nie narzuconym przez urzędnika, bo pandemia, podobno, na wymarciu.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział wszak, że w związku z “przyspieszeniem spadania liczby zachorowań”, od 28 marca nastąpi zniesienie obowiązku noszenia maseczek (nie dotyczy podmiotów leczniczych). Tyle wieści optymistycznych, ale… Ale cofnijmy się w czasie, kiedy UM był dla pułtuszczan twierdzą (powód: koronawirus), chociaż niektórzy, dzięki absolutnie stanowczym argumentom, stawali przed wysokim obliczem URZĘDNIKÓW.
Ale od początku. Bulwersacje pułtuszczan rozpętały się po tym, jak trudności z dostępem do urzędników – POWTÓRZMY – w odpowiednim dla siebie czasie (odbiór dowodu) przedstawił jeden z pułtuszczan na jednym z portali społecznościowych. Pisano:
Ale przecież już tryb pracy zdalnej jest chyba zdjęty odgórnie i wszelkie urzędy powinny wrócić do normalnego trybu pracy. To samo w Urzędzie Skarbowym, Tak się zastanawiamy, urzędnicy są dla ludzi czy odwrotnie, Kto wpadł na taki wspaniały pomysł…, Panie Burmistrzu, to my was utrzymujemy, nie odwrotnie, Tylko w Pułtusku prywatny folwark, klika i tyle, Zwykle nieróbstwo, Zakrywają się covidem. Co będą się przemęczać, Jak nie urok to sraczka, Każdy pretekst dobry, aby się nie przepracować, Ciepła posadka i comiesięczne wynagrodzenie na zasadzie czy się stoi, czy się leży…, Wszystko, każdy termin uzgadniać telefonicznie? Dodam, że w innych miastach nie ma z tym problemu, obywatel przychodzi do Urzędu, kiedy mu wygodnie, a nie kiedy pasuje urzędnikowi (nie podałam tu opinii z… gwiazdkami zamiast liter, mocno nieobyczajnych).
A teraz o tzw. świętych słowach, czyli ważnych i mądrych, do zapamiętania. Wypowiedział je w wywiadzie z TYGODNIKIEM były zastępca burmistrza Tomasz Sobiecki, a dotyczyły interesantów w UM.
Klient URZĘDU powinien być traktowany w taki sposób, żeby zachowywał się odwrotnie jak klient handlowca. Dla sprzedawcy sukcesem jest to, że klient wraca do niego często, a dla urzędnika miarą sukcesu powinno być to, że klient URZĘDU załatwi swoją sprawę przy jak najmniejszej ilości odwiedzin czy pism.
A teraz post za PUŁTUSK NEWS z 18 listopada ubiegłego roku, całkiem korespondujący z tym, co na początku, przysłany nam przez CZYTELNICZKĘ.
Na miejscu rzeczywiście znajdował się: samochód policyjny, samochód Straży Miejskiej oraz auto z napisem “PATROL”, którym posługuje się lokalna firma zajmująca się ochroną. Z nieoficjalnych informacji od osób znajdujących się w tym czasie w budynku urzędu dowiedzieliśmy się, że w jednym z wydziałów (prawdopodobnie Wydział Gospodarki Gruntami i Architektury) doszło do awantury, którą wywołała obecna tam interesantka. Pracownicy wezwali odpowiednie służby. Dowiedzieliśmy się również, że kilka tygodni wcześniej chwile grozy przeżyli pracownicy innego wydziału. Nerwów nie potrafiła opanować wówczas interesantka chcąca wyrobić dokumenty. Wiemy, że sytuacje w urzędach bywają nerwowe, szczególnie kiedy chodzi o przepisy, które mogą być niezrozumiałe, a często nawet absurdalne. Apelujemy o zachowanie spokoju. W takich przypadkach najczęściej urzędnicy muszą wykonywać swoje obowiązki zgodnie z istniejącymi przepisami, których oni nie tworzą. W takich sytuacjach najlepiej wziąć kilka głębokich wdechów, napić się wody lub wyjść na powietrze. Zdecydowanie lepiej wyjść na powietrze o własnych siłach, niż być wyprowadzonym przez służby.
Od razu zaznaczamy, że świadkiem ŻENADY AD 2021 nie byliśmy, wiemy też, jak nieobyczajnie potrafi zachować się petent (nie tylko w URZĘDZIE), ale też z tyłu głowy mamy powiedzenie o KURZE MĄDRZEJSZEJ OD JAJA, o KURZE, która łagodzi bulwersacje JAJA, tłumacząc mu spokojnie a życzliwie to, czego on swoim małym rozumkiem (?) pojąć nie może albo mu się synapsy nie stykają (?). No, ale te synapsy, one mogą się nie stykać również u wszelkiej maści urzędników, a w dodatku urzędnik – jak szlachcic na zagrodzie – panem jest i basta.
GRAża