Niczego nie żałuję
2022-12-22 3:20:42
Już kolejny raz przed Świętami Bożego Narodzenia i końcem roku spotykam się z pastorem zielonoświątkowego Kościoła dla Pułtuska Piotrem Dampsem. To czas refleksji i podsumowań, dlatego zawsze jestem ciekawa, jak pastorowi i wiernym kościoła żyje się w naszym miasteczku. Czy są poważnie traktowani i akceptowani, czy raczej uznawani za sektę przez tych, którzy nie znają i nie wiedzą. Pastor z przekornym uśmiechem powtarza, że za tę sektę wcale się nie boczy, gdyż jak to możemy przeczytać w Nowym Testamencie, pierwszych chrześcijan również uważano za sekciarzy
– Chrześcijaństwo jest bardziej kolorowe niż nam się wydaje. W dzisiejszych czasach to normalne, że tę wielobarwność i złożoność się dostrzega i akceptuje, zaprasza pastorów, popów, przedstawicieli innych odłamów chrześcijaństwa na uroczystości, wspólne wigilie. Jednym najbliższych przyjaciół papieża Franciszka w Watykanie jest zielonoświątkowy pastor. Bardzo się cieszę, że przez te 9 lat, kiedy mieszkam w Pułtusku, jestem dobrze przyjmowany przez sąsiadów, ludzi których spotykam na swojej drodze, przedstawicieli władz samorządowych. Mam dobry kontakt z dyrektorami szkół, nauczycielami, co bardzo sobie cenię. Mogę szczerze powiedzieć, że niczego nie żałuję, że przeprowadzka tu z Warszawy była dobrym rozwiązaniem. Nie jestem człowiekiem, który kalkuluje czy coś się opłaca, nie przyjechałem tu by robić karierę, być celebrytą, coś komuś udowadniać, kogoś agitować, przymuszać. Wiara to bardzo intymna osobista sprawa każdego z nas. Nie można namawiać, przekonywać na siłę – mówi pastor Damps. – Kościół to wspólnota ludzi. Ksiądz czy pastor nie może być władczy jak dyrektor, o wszystkim decydować, bo wtedy zdejmuje z ludzi odpowiedzialność za kościół. Przestają się interesować, przychodzą do kościoła jak do restauracji, po usługę. Jak się spodoba, to nawet dadzą napiwek, ale nie angażują się, nie ma poczucia wspólnoty.
Dzięki wielu rozmowom, dobrze poznałam pastora i wiem, że nie lubi wsadzać przysłowiowego kija w mrowisko, zadrażniać, zaczepiać, wyrażać pretensji. Sama zapytałam go jednak, czy kiedykolwiek został zaproszony na kawę, oficjalne lub mniej oficjalne spotkanie, zwykłą rozmowę przez któregoś z miejscowych proboszczów. Jak się okazuje, jeszcze nie, choć z otwartą niechęcią czy wrogością się nie spotkał. – Forma pobożności może być naprawdę różna – kontynuuje pastor. – Ja nie muszę uszczęśliwiać Pana Boga, bo to on chce mnie uszczęśliwiać. Ja postrzegam chrześcijaństwo jako ciekawsze, radośniejsze. Oczywiście życie nie jest tylko kolorowe i dlatego właśnie musimy dostrzec wszystkie jego blaski, żyć pełnią, cieszyć się nim. To samo dotyczy stosunku do innych ludzi. Nie wszystkich muszę kochać, zgadzać się z nimi, przytulać, ale bardzo ważny jest szacunek do drugiego człowieka. Nie wyobrażam sobie, że można odrzucać kogoś ze względu na jego poglądy, orientację czy kolor skóry. Tegoroczna wigilia w Kościele dla Pułtuska będzie prawdziwie rodzinna, we własnym gronie. Będzie choinka, prezenty, poczęstunek. Wierni kościoła to już stała grupa, która przez pewien czas znacznie się powiększyła, bo na nabożeństwa przychodzili przebywający w Pułtusku uchodźcy z Ukrainy, naprawdę bardzo wielu i pastor zaczął się martwić, że zabraknie miejsca. Teraz ta sytuacja się unormowała, bo sporo z tych ludzi wyjechało z Pułtuska. Święta to czas przekazywania sobie życzeń i serdeczności. – W imieniu Kościoła dla Pułtuska, swoim i mojej rodziny chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne. Przedstawicielom władz miasta i powiatu życzę dużo zdrowia i mądrości w rządzeniu, wszystkim księżom parafii pułtuskich, aby Bóg ich błogosławił, by się spełniali w swojej służbie i byli błogosławieństwem dla mieszkańców. ED |