pultuszczak




Najsmaczniejszy wczesną wiosną

2023-08-08 6:20:51

Z cyklu PUŁTUSK WIDZĘ.

Oj, chmielu, chmielu,

ty bujne ziele,

nie będzie bez cię,

żadne wesele!

***

Od razu zaznaczam, że nie chcę tu robić kulinarnej konkurencji mojej dobrej koleżance Anetce (chociaż o jedzeniu pisałam nie raz i nie dwa). Piszę o chmielu i o zjadaniu jego młodych, wiosennych pędów) tylko dlatego, że w prasie ogólnopolskiej przeczytałam o cenie tychże pędów. Zdębiałam. I pomyślałam: jaka jestem “bogaczka”, mając w ogródku chmiel, a wiosną jego pędy…

***

Chmiel jest naprawdę bujnym zielem. Rośnie na dziko. Ale nie tylko. Może zasiać się bez niczyjej zgody i gdzie tylko chce – u mnie rozłożył się na iglakowym płocie. Ma się cudownie, chociaż to chwast. Wycinany, podcinany i tępiony, nic sobie z tego nie robi. Odrasta, wysyłając pędy na przeszpiegi, jakby pytał: “Chcesz walki? Okey, ale pamiętaj, że będę drapał i ranił twoje ręce i nogi”. Rzeczywiście, jego pędy pokryte są drobniutkimi igiełkami i ranią skórę, kiedy się człowiek w nie zapląta.

Najpiękniejszy jest od czerwca do sierpnia, kiedy kwitnie, kiedy pokrywa się jasnozielonymi szyszeczkami, ozdobnymi na tyle, że można je suszyć do wazonów.

To dzięki tym szyszeczkom mamy piwo. Napój, który gasi pragnienie, rozwesela i powoduje przyjemny szmerek w głowie.

Ale chmiel “najsmaczniejszy” jest wczesną wiosną, tuż po zejściu śniegów, kiedy puszcza młode i kruche pędy. Owe pędy to nasze polskie, dzikie szparagi, stawiane na równi z truflami.

To na ich punkcie lekko oszalała krajowa prasa. Co rusz podnosi temat chmielowych szparagów, mimo że już po okresie ich zbierania. Niemcy, Francuzi i Belgowie płacą po 1000 euro za te młode pędy chmielu, za to zielone złoto.

Dziś nie przyszłoby mi do głowy pisać o chmielu, gdybym nie miała go w zasięgu wzroku, a nawet ręki. I gdybym nie czytała co rusz o dobrodziejstwie z niego wypływającym.

No bo pierwsze primo – młode pędy chmielu możemy jeść. Wczesną wiosną, jako się powiedziało, zrywamy szczyty 5-15-centymetrowe, kroimy je na mniejsze, smażymy na maśle z dodatkiem czosnku, soli i pieprzu, dolewamy wody i podduszamy. W ogóle te młodziutkie pędy możemy “wcinać” odpowiednio przyrządzone, jak i surowe. Zblanszowane, są doskonałym materiałem na sos śmietanowy do potraw z cielęciny. Cudownie też smakują jako dodatek do sałatek, omletów, zup; można je też konserwować w zalewie octowej.

A jak już zapędzimy się w zrywaniu pędów chmielowych, jak ich posmakujemy, pomyślmy o innych, poza kulinarnych walorach. Bo chmiel, proszę ja Was, jest specyfikiem na uspokojenie, na bezsenność, na ból korzonków, nawet łupież. Zwalcza grzyby, wykorzystywany jest w kosmetyce – opóźnia proces starzenia się skóry, zatrzymuje wypadanie włosów i wpływa na ich porost. Pomaga w procesie odchudzania.

I co? Sprytne ziele (ordynarny chwast), a jakie pożyteczne, a jakie drogie w krajach, gdzie wybitni kucharze włączaj je do restauracyjnego menu.

Zanim posmakujemy młodziutkich pędów chmielu, musi minąć lato, jesień, zima, ale już wiosną hulajcie kubki smakowe! “A co dziś?” – zapytacie. Dziś to chmielowe herbatki i wyciągi z chmielu na bezsenność i na uspokojenie, na wypadające włosy i drażliwość, bo drażliwi jesteśmy wręcz nie do wytrzymania, a będziemy jeszcze bardziej drażliwi.

Tylko patrzeć!

GRAża

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *