pultuszczak




MAM COŚ Z KOTA, NA PEWNO

2023-10-03 7:20:25

Z cyklu MAM KOTA.
Dziś o kocich sprawach rozmawiamy z pisarką Joanną Marią Zawadzką. Najświeższe jej dzieło to drugi już tom powieści erotycznej – “Sekrety Lilly. Nowa rzeczywistość”, stąd nasze pytania krążą i wokół Joanny M. Zawadzkiej, i jej kotów, i wokół literatury. Ów ciekawy misz-masz zapewne przeczytacie z dużą przyjemnością i uśmiechem na twarzy
No i mamy Panię w cyklu MAM KOTA. Tytuł dwuznaczny, bo…

Rozwaliła” mnie Pani tym pytaniem, od razu poczułam się swojsko. Kota można mieć oczywiście na przykład na kolanach i go głaskać, a można też być zakręconym na punkcie czegoś lub kogoś, trochę stukniętym, mieć świra… Myślę, że dotyczy mnie i jedno, i drugie.

A oto i moje kotki…

A jest ich całkiem sporo. Tak szczerze mówiąc, to przyznam, że nawet dokładnie nie wiem ile, doliczyłam się 6. Bo właściwie to nie do końca moje koty. Przypałętały się do mnie i je trochę dokarmiam. Ale nie dają się nawet pogłaskać. Lubią być na tyle blisko, żeby dostać coś do jedzenia, ale na tyle daleko, żeby nie dać się oswoić.

Moje koty mnie kochają i mówią mi o swojej miłości…

Oj, w marcu to one się wręcz drą o tej miłości, w środku nocy, co też się wtedy musi dziać!

A tak na serio, to widzę często, że liżą sobie nawzajem futerka, więc myślę, że się kochają i nie wstydzą się okazywać swoich uczuć…

A oto i opis Pani kotów, który – być może – ukaże się kiedyś w jakiejś książce Pani autorstwa…

Myślę, że przypominają trochę mnie. Są półdzikie, czujne, zawsze gotowe do obrony, potrafią pokazać pazurki, są przy tym sprytne, zwinne, ruchliwe i potrafią przykuć uwagę, zainteresować sobą.

Tak sobie myślę, że mam coś z kota…

To na pewno. Jestem dość specyficzna i lubię chodzić własnymi ścieżkami, bywam nierozumiana przez otoczenie. Jestem również pieszczochą, lubię się przytulać, lubię dotyk. Ale jeśli ktoś mi nadepnie mocno na odcisk, potrafię zadrapać.

Nie jestem gruby tylko puszysty… Który to z kotów w Pani domu?

Oj, nie, żaden. Wszystkie moje koty są szczuplutkie, drobne. Może dlatego, że mają dużo ruchu i zdrową dietę?

Gdzieś wyczytałam, że: Gdyby spanie było sportem olimpijskim, mój kot wygrałby złoto. Który z Pani kotków to śpioch największy?

Pomimo iż te moje koty, które są tak naprawdę nie do końca moje, bywają u mnie często, to większość czasu przebywają gdzieś w plenerze. I szczerze wątpię, by ten czas spędzały na spaniu. To ruchliwe bestie, czasem z daleka obserwuję, jak na coś polują w trawie.

Czy w Pani pisarstwie – książkach jest ktoś, kto zszedł na psy i… nie miauczał?

Ciekawe pytanie. Na psy zszedł na pewno jeden z głównych bohaterów dwóch tomów mojej powieści (“Sekrety Lilly. W kleszczach przeszłości” i “Sekrety Lilly. Nowa rzeczywistość”) – Jarek Nowołęcki, który ożenił się z kobietą, której nie kochał i którą potem oszukiwał oraz zdradzał od lat z wieloma kochankami, dopuszczał się przemocy wobec nich, wykorzystywał główną bohaterkę (Lilly) do granic możliwości, był uzależniony od seksu, mocnych zabaw. Ale czy nie miauczał? Myślę, że miauczał i to głośno, gdy zabawiał się ze swoimi “zdobyczami”.

Między psem a kotem jest taka różnica, że…

moim zdaniem psu można bardziej zaufać, jest bardziej oddany, wierny. Odkąd pamiętam, zawsze trochę bałam się kotów, bo nigdy z nimi nie wiadomo, mają swoje humorki i ostre pazurki.

Kot jajka nie zniesie, ale…

za to daje cudowną energię, gdy się go przytula. Podobno wyczuwa chore i bolesne miejsca w ciele człowieka i się na nich układa, ogrzewając je i przynosząc człowiekowi ulgę. Czy to prawda, nie wiem, ale lubię głaskać i przytulać koty.

Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnych, podobno powiedział Hemingway…

O, tak, to na pewno! Kiedyś dorobiłam się tym sposobem chyba jedenastki!

Prawdą jest, że posiadanie kota powoduje, że człowiek nie jest samotny?

Myślę, że każdy zwierzak jest w stanie tu w jakiś sposób pomóc. Zaczynamy się nim opiekować, tworzy się więź, przywiązujemy się… Z pewnością dzięki kotu i innym zwierzętom człowiek może nie czuć się samotny.

Wisława Szymborska: “Panu Bogu nic się nie udało, z wyjątkiem kotów” – prawda czy fałsz?

Nie wiem, czy powinnam się przyznawać do tego akurat w tym kociarskim kąciku, ale ja zawsze byłam z tych, co to są fanatyczkami psów… Ale koty także lubię. Są piękne, interesujące i tajemnicze.

Kotom udaje się iść przez życie nie czyniąc hałasu. Czy to nie fenomen?

To zależy. Moje koty czasem robią dużo hałasu. Ale rzeczywiście potrafią być też ciche, tajemnicze, skryte i bardzo zwinne.

Psy mają właścicieli, a koty personel. Jakim personelem jest Pani?

O, nieeee, u mnie panuje samoobsługa. A tak poważnie, to moje koty nie gwiazdorzą i niewiele potrzebują do szczęścia. Ponieważ są półdzikie, to też i bardzo samodzielne.

Jak Pani reaguje na kocią bezdomność?

Nie tylko kocią, ale w ogóle bardzo mnie boli, gdy widzę jakieś zwierzę, które cierpi, tuła się samotnie, jest wygłodzone, zaniedbane, chore. Żaden zwierzak nie zasługuje na cierpienie i my, ludzie, powinniśmy dbać o zwierzęta, jak się da, a one za to odwdzięczą się nam swoim towarzystwem, wiernością, oddaniem, sprawią, że nasze życie stanie się weselsze.

Rozmowę prowadziła Grażyna Maria Dzierżanowska

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *