Grabówiec przyciąga tłumy
2023-08-11 3:20:42
Niedzielne targowisko na Grabówcu to nie tylko udane zakupy, ale też rozrywka i minirekreacja piesza. Plac targowy, niestety, nie budzi zachwytu, jeśli chodzi o jego nawierzchnię czy ogólne zagospodarowanie, jest nieucywilizowany, przydałaby się modernizacja. Miejsca parkingowego też trzeba szukać dłuższą chwilę, ale ludzie tu wręcz walą. Z dwu powodów – WSZYSTKO tu można kupić i taniej niż na naszym brukowanym rynku we wtorki czy piątki. A inne “wartości” wyniesione z targowiska? No, choćby nawiązywanie dobrosąsiedzkich relacji, a przede wszystkim rozwijanie lokalnej przedsiębiorczości, zapewniającej miejsca pracy w pobliżu domu lub w jego niedalekiej odległości.
Przyjechaliśmy do Grabówca w określonym celu: kupić pewnie już ostatnie kwiaty tego lata, na taras. To zachcianka żony. A kwiatów tu dużo, w dobrej kondycji i różnorakich oraz w zupełnie niewygórowanych cenach. Są też ozdobne krzewy.
I po wiśnie przyjechaliśmy, o które w mieście coraz trudniej, ale których i na Grabówcu nie znaleźliśmy. Są jeszcze czereśnie. Borówki amerykańskie tanie, po 8, 14, 16. 18 i 20 złotych za kg. Pokazują się grzyby leśne. No i pełno ogórków do kiszenia. I kopru. Co rusz ktoś niesie sporą wiązkę koprowych baldachimów. Pachnie nim, ale w przyjemny zapach koprowy wdziera się ten wydawany przez wędzone uszy i kości wieprzowe dla psów. Wędlin – kiełbasy, szynki, polędwice, balerony, kaszanki, pasztetówki, pasztety – też moc, ale w upał ludzie raczej gonią za fasolą szparagową, kalafiorem, buraczkami i ziemniakami do zimnego zsiadłego mleka. Słyszałem to na własne uszy.
Kwiaty? Tych dużo. Kupujemy ostróżki, które żonie kojarzą się z ogrodem pań Czulińskich przy Kościuszki. Moc dorodnych hortensji – całe ogrody. – Czy ludzie jeszcze kupują kwiaty? – pytam. – Oczywiście, wiosną kupowali wszystko co zielone i miało korzeń, teraz kupują te, które kwitną. Jeszcze czas na radowanie się nimi – informuje sprzedawca.
Przy stoisku z tanimi owocami i warzywami kupujemy cytryny, brzoskwinie i dwa granaty (dwa za piątaka). Czy będą soczyste w środku, zobaczymy.
Dłużej przyglądamy się miotłom z brzeziny, ładnie obrobione, 20 zł za sztukę, świetnie zbierają śmieci i mogą posłużyć za dizajn, tak twierdzi żona. – Teraz jest ich mniej, bo są bardziej pracochłonne, trzeba z gałązek zerwać liście, a na jesieni problem odpada – słyszymy.
Żona przystanęła przy książkach. Ja stoję przy gołębiach. Jest ich wiele. Są tacy, najczęściej to kobiety, które kupują gołąbki na rosół. – Niedawno sprzedałem 10 – mówi handlujący zza Makowa Mazowieckiego. – Rosołek z gołębi jest super. Jedna pani mi powiedziała: “Był pyszny”. Najlepsze na rosół są te tłuste ptaki. A za jednego trzeba dać tylko dziesięć złotych. Panie, co to jest taki rosół! Kupi pan?
Obkupiliśmy się. A ile się nasłuchaliśmy rozmów. Bo na targowisku, jak w nieśmiertelnym wierszu Brzechwy “słyszy się rozmowy”.
Miejskie targowiska, co tu dużo rozprawiać, są wciąż popularne i potrzebne, “dobre” dla kieszeni, ale i tu trzeba się przyglądać cenom. Bo są rozbieżne.
Relacja Kazimierz Dzierżanowski