DZIECI KOTOM
2021-07-07 1:03:39
Pułtuska CZWÓRKA im. Ireny Szewińskiej znana jest z pomocy bezdomnym zwierzętom – tym wolnożyjącym i tym w schroniskach. Szewiniacy sami podejmują akcje pomocowe, jak i odpowiadają na apele o wsparcie
Pułtuska CZWÓRKA im. Ireny Szewińskiej znana jest z pomocy bezdomnym zwierzętom – tym wolnożyjącym i tym w schroniskach. Szewiniacy sami podejmują akcje pomocowe, jak i odpowiadają na apele o wsparcie. Przykład? Niedawno w wywiadzie z Markiem Nowakiem i jego żoną Marianną, właścicielami 12 kotów i 4 psów (Stowarzyszenie Pan Kot) zajmującymi się bezdomniakami, zaapelowałam do dyrektora PSP4 Krzysztofa Łachmańskiego o zbiórkę kociej karmy. K. Łachmański od razu powiedział TAK i przystąpiono do działania. I tak tuż po udanej akcji, zakończonej spotkaniem klasy II b z panem Markiem i panią Marianną, Katarzyna Daniłowska – Draczyńska napisała do mnie “Dzieci zachwycone, ja szczęśliwa, pan dyrektor zadowolony, no i kotki mają karmę”. Akcją podjęły panie: Katarzyna Daniłowska – Draczyńska (wych. kl. IIb), Ewa Mróz – Cebula (koordynatorka, wych. kl. Vb) i Magdalena Piekarska (szefowa świetlicy) wraz z uczniami i przy wsparciu ich rodziców. Wniosek? Dwa: rośnie nam pokolenie czułe na dolę zwierząt i ich potrzeby oraz ten, że na CZWÓRKĘ zawsze można liczyć Pan Marek przyjechał do drugoklasistów z dwoma małymi kotkami i… dyplomem KOCIEGO RATOWNIKA dla szkoły. Czekał na niego obrazek wyrysowały na tablicy – koty. I podpis: KOCHAM KOTKI!!! Dzieci witały gości już w drzwiach, a potem, przez długie chwile, nie odchodziły od kociego kontenerka. Każde chciało dotknąć kotki, pogłaskać je. – Koteczki się troszkę boją, bo dzieci piszczą – zauważył Marek Nowak. I w obawie, żeby koty nie zostały zagłaskane na śmierć, przeszedł do rozmowy z dziećmi o kocim życiu. – Kotów wolnożyjących nie brakuje, także w Pułtusku – zaczął. – Nasze STOWARZYSZENIE postanowiło się zająć bezdomnymi, chorymi, porzuconymi kotkami, takimi z wypadku, takimi, których nikt nie kocha. Takimi, które rodzą się samotnie gdzieś tam poza ludzkimi domami. Jak wiecie, kot nie mówi ludzkim głosem, więc nie przyjdzie do ciebie, nie zapuka do drzwi i nie powie MIAU, proszę, daj mi coś do jedzenia. Za to my wiemy, że takie kotki są i chcemy im pomagać. Poza tym zajmujemy się też przygotowaniem kotków do adopcji. Wiecie, co to jest adopcja?Dzieci wiedziały, jak i to, czym karmić koty, jak się nimi opiekować, gdzie leczyć i szczepić, jak się z nimi bawić, nawet, jakimi słowami określać zakończenie kociego życia. Pan Marek drążył kocie tematy: – A wiecie, co to kuweta? To kocia toaleta. Są kotki, które nauczyły się siusiać do sedesu, ale jest ich bardzo mało. Ale wiedzcie, że kotki są bardzo czyste, nie zostawiają śladów. Czarnuszek i Szaruszek, uczestnicy spotkania, urodziły się na jednym z osiedli pułtuskich. – Były bardzo słabe, chore, miały zaklejone oczy. Szaruszek nie mógł chodzić na tylne łapy. Ich mama przyniosła je pod drzwi klatki schodowej. Było ich aż 4. Dziś kotki są zdrowe. Dwa już znalazły swoje domy – opowiadał M. Nowak, a dzieci wciąż zadawały pytania, np. o to, ile żyją koty i czy pies z kotem może się zaprzyjaźnić. – A czy wy z rodzeństwem zawsze się kochacie? – pytał Marek. – Nie!!! – wołały dzieci. Długi czas trwała… terapia dotykowa. Każde dziecko miało okazję pogłaskać kotki, przytulić je. Wrzasku i radości było wiele. – A koty boją się wysokich dźwięków – pouczał prowadzący lekcję. A co o akcji mówią nauczycielki? Ewa Mróz – Cebula, znana z pomocy zwierzętom i akcji o czystą i bezpieczną ZIEMIĘ: – Moja klasa jest nieliczna, liczy 16 osób, ale do akcji poprosiłam również klasy, w których prowadzę lekcje. W mojej klasie pierwsza zareagowała Wiktoria, wzorowa uczennica, potem kolejni uczniowie, to dzieci o dobrych sercach. A te akcje charytatywne na rzecz zwierząt? Podejmowałam je z moimi uczniami, te dla schroniska pod Nasielskiem czy pod Makowem Mazowieckim, gdzie w piątki wyprowadzaliśmy pieski na spacer. Zbieraliśmy karmę dla psów przebywających w schroniskach, koce, pomagali nam darczyńcy. Pani Ewa daje doskonały przykład na to, jak pomagać zwierzętom, ma trzy koty i psa. – Szczenną suczkę ktoś przywiązał do naszej bramy. Co mieliśmy robić, przyjęliśmy ją. A koty? Jednego ktoś zostawił przy śmietniku, drugiego przyniosła nam kocia mama, trzeciego ktoś podrzucił, ale czwartego już nie mogliśmy przyjąć pod swój dach – znalazłam mu dom – mówi Ewa i dodaje, że cały zwierzyniec żyje w zgodzie, nawet je z jednej miski. I co ważne, wszyscy domownicy kochają swój zwierzyniec. Katarzyna Daniłowska – Draczyńska: – Nie byłabym tak drobiazgowa w przekazie spotkania i informacjach o uczniach, gdyby nie myśl, że – na szczęście – rośnie nam pokolenie wrażliwe na naturę, wyczulone na dbałość o zwierzęta, a i roślinność. Tylko pielęgnować to zainteresowanie. W mojej klasie jest jak we włoskiej rodzinie. Dzieci są głośne, hałaśliwe, przekrzykują się, gdy mają coś do powiedzenia. Wszyscy chcieliby jednocześnie coś powiedzieć. Klasa bardzo inteligentna z wysokim poziomem wiedzy, cały czas muszą być zajęci – inaczej się nudzą. Mają wiele pomysłów i są kreatywni. Większość z nich daje odpowiedzi mądre, przemyślane i konkretne. Odpowiadają zdaniami złożonymi, co oznacza, że szybko się uczą i są bystre. Mamy swoje zasady – kiedy się uczymy, jest cisza, kiedy śmiejemy i wygłupiamy – robimy to wszyscy, jak domownicy w domu. Od półrocza nasz skład powiększył się o dwie dziewczynki z Kazachstanu, które bardzo szybko odnalazły się w drużynie i stały się jednością z klasą. Są przemiłe, sympatyczne i ambitne. W krótkim czasie nauczyły się płynnie mówić po polsku i bezbłędnie czytać. Tak więc obecnie mam 27 uczniów. Czasem zdarzają się drobne sprzeczki, ale wszelkie konflikty staramy się rozwiązywać na bieżąco, tak aby ponownie zapanował ład i porządek. Podczas nauki zdalnej dzieci tęskniły za sobą i chętnie zostawały na łączach po skończonych zajęciach, aby prowadzić konwersację na ulubione tematy. A jak zareagowały na akcję zbierania karmy dla bezdomnych kotów? Działają bardzo spontanicznie i gdy tylko dowiedziały się o akcji zbierania karmy dla bezdomnych kotów, następnego dnia każde z nich przyniosło nie jedną, ale po kilka opakowań karmy suchej, mokrej, miseczki. Byłam mocno podbudowana faktem, że moje dzieci właśnie w taki sposób zareagowały. Mają wielkie serca i dużo empatii, a do tego wrażliwość, której niejednej osobie w dzisiejszym świecie brakuje. Ja też przyniosłam pokarm dla kocurków. Razem zebraliśmy cztery wielkie reklamówki. Nie dziwię się, gdyż prawie wszyscy posiadają w domu swoje zwierzątka, którymi się opiekują. Są to pieski, kotki, papużki. Również mam pupila na czterech łapach. W trakcie naszych zajęć dzieliliśmy się wiedzą o zwierzętach, sposobie karmienia, zabawach, wychodzenia na spacer czy opiekowania się podczas choroby. Uczniowie wiedzą, że ssaki (koty i psy) to najinteligentniejsze ze zwierząt, które podobnie jak człowiek czują – potrzebują miłości, odpowiedniego traktowania, a przede wszystkim muszą się czuć bezpiecznie i wtedy są szczęśliwe. Akceptacja tej akcji przez rodziców uczniów? Reakcja ze strony rodziców była natychmiastowa. Żadnych sprzeciwów, pełna akceptacja. Pytano mnie, jaka ma być karma? Czy potrzebne miski lub zabawki dla kotów. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie zgromadzić pożywienie, gdyż zabawką kotek się nie naje i brzuszek będzie pusty. Umówiliśmy się na konkretny dzień i każde dziecko przyniosło tyle, na ile było go stać. Z rodzicami mam dobre relacje. Chętnie wspierają dzieci w różnych sytuacjach, służą mi swoją pomocą; są bardzo zgrani. Życzyłabym wszystkim takiej grupy rodziców – pomocnych i życzliwych. Grażyna Maria Dzierżanowska |