pultuszczak

Facebook




BEZ WAS NIE DAMY RADY

2022-03-08 11:15:48

W minioną niedzielę, na rynku, odbył się kolejny kiermasz, z którego dochód przeznaczony będzie dla ratowania życia Stasia Pucka, synka pułtuszczanki Magdy, chorego na SMA

Chłopczyk czeka na terapię genową, bardzo kosztowną, ponad 9-milionową. Czy do niej dojdzie, zależy od nas, ludzi dobrego serca. Na FB babci Stasia, Agaty, pojawiły się masowe wpisy zachęcające do udziału w kiermaszu. Pani Ewa pisała: Niech nas będzie dużo. Przyprowadźmy brata, siostrę, koleżankę, kolegę. Pomóżmy Stasiowi. On potrzebuje naszej pomocy. Otwórzmy serca. To niewiele, ale tak dużo. Pomagajmy!

Zaś sama Agata Zalewska przepraszała pułtuszczan za program telewizyjny Sprawa dla reportera, który mieszkańcy Pułtuska odebrali zdecydowanie negatywnie – nie padło w nim nawet jedno słowa o olbrzymim zaangażowaniu pułtuszczan w sprawie Stasia. Agata podała: Ja jestem bardzo wdzięczna za ratowanie mojego wnuka. Nie zostawiajcie nas samych. Bez Was nie damy rady! ***

W minioną niedzielę, po raz kolejny, spotkaliśmy się na STASIOWYM kiermaszu, na Rynku, po którym oprowadzała nas Ewa Bochenek, koordynatorka działań charytatywnych, z których pieniądze zasilą konto chorego chłopczyka. Tym razem zebrano 39 298, 38 zł. (Na koncie jest 670 934zł, czyli 7,88%; brakuje 7.843,738,96zł).

 

Podaną kwotę zasilą jeszcze datki ze sprzedaży wyśmienitych ciast (KGW GWIZDAŁY), które będą sprzedawane w Dniu Kobiet przed jednym z pułtuskich marketów.

*Ale, wróćmy na rynek, gdzie już czeka na TYGODNIK Ewa Bochenek, która na rynkowym bruku jest od dobrych kilku godzin. Od razu podchodzimy do stoiska, które obsługuje Ewa Mróz-Cebula, szczerze zaangażowana w akcje dla Stasia. Stoi wraz z koleżanką przy stole bajecznie kolorowym, pełnym artystycznych, ręcznie wykonanych przedmiotów. Dużo tu wielkanocnych ozdób, dużo pisanek, między innymi są te z sitowia wykonane przez artystkę ludową Halinę Witkowską.

Ewa: – Są tu dzieła pozyskane z SOSW, MOPS-u, DPS Pułtusk i od osób prywatnych. Sprzedałyśmy już około 40% zasobów, dużo. W puszkach mamy dziesięciozłotówki, dwudziestozłotówki i setki. Jesteśmy dobrej myśli…

Ewa Bochenek podczas spaceru między stoiskami: – Babcia Stasia ze swoją drużyną była na rynku już od siódmej, rozkładała rzeczy na stoiskach: książki, ozdoby wielkanocne, maskotki, ciasta. Potem zjawiały się panie z KGW – Czerwone Korale z Klask, z Winnicy Wysokie Obcasy, z Trzcińca, Lipnik Nowych i Gwizdał.

Stoisko z książkami: – Ludzie chętnie je biorą. Kwoty? Różne – 100 zł, 50, 20 zł – mówi Łukasz Baczyński i Paweł Kamionka, którzy przyjechali dla Stasia z Warszawy, koledzy taty chłopca, z boiska i ze szkoły. – Ludzie szukają ulubionych autorów, kryminałów…

Ewa Maga – z grupy Ewy Bochenek – czuwa nad ciastami, a te są wręcz smakowite. – Poszła już połowa ciast, ale mamy też słoiki z zawartością, np. z patisonami, dużo smalczyku swojej roboty nam poszło. Jestem zadowolona, nie jest źle. A poza tym dobrze idą jogurty, dar od pana Andrzeja Grabowskiego, 1500 sztuk.

Idziemy do gospodyń z Winnicy, Wysokie Obcasy. – Cudowne kapcie mamy, dziergały je: Marysia, Agnieszka, Marzenka i babcia Krysia. Jedna pani to za dwie pary nam sto zł włożyła do puszki. Fajnie jest, tylko ręce marzną…

Przy NIEDŹWIADKACH smakowicie pachnie pieczona kiełbaska. Tu też spotykamy rodziców Stasia. – Kto ile uważa, tyle wrzuca do puszki. Ktoś nam wrzucił 200 zł, znamy tego KTOSIA… OSP Trzciniec, Łukasz Czyżewski, tata Igi: – Podczas poprzedniego kiermaszu też byliśmy. Ubieramy młodzież w stroje strażackie i demonstrujemy sprzęt strażacki. Jesteśmy tu razem: Krzysztof Smoliński, Katarzyna Smolińska Kacper Balcerzak, Robert Czyżewski, Ola Jaworska.

Zmierzamy do stoiska PSP 4, cudne pisanki. Magda Piekarska i Ewelina Melnicka z wolontariuszkami. – Jaja wykonywałyśmy na warsztatach szkolnych metodą decoupage, pracowałyśmy 3 tygodnie. Został nam tylko jeden koszyczek z jajkami, ponadto mamy deski kamienne do serwowania serów i uroczy stolik z kamiennym blatem, dar rodzica.

KGW Czerwone Korale: – Jest ruch, ale spodziewałam się większego. Serwujemy zupę chrzanową (absolutnie świetną – gmd), był popyt na smalec, na ciasta. Datki? I 20zł, i 50, i 100. Mamy też loterię fantową.

Stoisko Narodowego Odrodzenia Polski (Instytut Trzeciej Pozycji – działalność charytatywna i oświatowa), przy nim pan Paweł i pani Marzena: – Zorganizowaliśmy plenerowe punkty dla dzieci, które tu mogły sobie pomalować twarze, złożyć zwierzątko z balonika, porysować. Owszem odwiedzano nas często, teraz się trochę przerzedziło, w puszce mamy różne datki, 50 – złotówki również.

Stoisko Mary Kay – Dorota Rzeczkowska z panią Martynką: – Mieliśmy duże zainteresowanie naszymi produktami – chcemy pięknie wyglądać. A za datek dla Stasia oferowałyśmy zabiegi pielęgnacyjne. Panie ciągnęły losy na zabiegi, a na nie umawiałyśmy się w naszym salonie. Puszka? Była używana, nawet po 200 zł mamy, rzucano po 100, po 50 zł.

Stoisko KGW Gwizdały za Wyszkowem: – Przyjechałyśmy z różnościami: z pierogami, ciastami, pasztecikami, popcornem, kawą i herbatą, z książkami. Prawie wszystko poszło. Pierogi były pyszne. Mamy w puszce 200 zł i dużo setek.

Paweł Zalewski, dziadek Stasia: -Kwota do zebrania jest strasznie duża, wręcz nierealna. W Polsce nie ma refundacji na lek potrzebny dla Stasia, a w wielu krajach jest on dostępny bez trudu. No, ciężko jest…

Tekst i fot. Grażyna M. Dzierżanowska

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *