pultuszczak

Facebook




A TYTUŁ BYŁ KONTROWERSYJNY- IRENA I MĘŻCZYŹNI

2023-03-14 7:20:05

Do RUSZKOWIAKÓW idę zawsze z dużą ciekawością, jako do szkoły przyjaznej i pełnej wszelkiej aktywności. Tym razem, jak często, na zaproszenie nauczycielek, które lubię i cenię – pań: Doroty A. Sobocińskiej i Anny Świerczewskiej.
Spotykamy się w bibliotece, która ze względu na rozkład pokoi ma swój ciekawy, ciepły charakter. Tu już Dorota, Anna, grupka szkolnych dziennikarek i ONA – emerytowana nauczycielka ZSZ im. Jana Ruszkowskiego Zofia Marianna Wróbel, historyczka.

(Tu dygresja: piękne jest takie zespolenie nauczycieli emerytów z miejscem, w którym wiedli swoje zawodowe życie).

Pani Zofia to okaz kobiety rzadki wśród nauczycieli – kobieta utalentowana literacko, autorka kilku książek, prozatorka i poetka, twórczyni wierszy okolicznościowych, których bohaterkami/bohaterami są nauczyciele i ludzie jej bliscy. Zasłużona dla szkoły. To ona ocala od zapomnienia belferską brać i zdarzenia szkoły, która pięknie wpisała się w pułtuską przestrzeń.

Zofia uroczo wspomina… MÓWI: – Mój mąż powiedział: “A mogłabyś ty wiersz dla Ireny napisać!”. To było na jakieś 3 godziny przed spotkaniem, no i usiadłam i z musu napisałam, ze strachu. Okazało się, że reakcja na niego była bardzo pozytywna. A tytuł utworu był… kontrowersyjny – IRENA I MĘŻCZYŹNI. Było poruszenie i lekkie zdenerwowanie ze strony jubilatki, siedzącej z Jasiem na ozdobnych krzesłach. A ja tak sobie zaczęłam:

Jubilatka Irena tym się wyróżniała/że wielu mężczyzn bardzo kochała./Wymienię niektórych z nich, aby dzisiaj przypomnieć ich./Do Julka Słowackiego zwracała się MÓJ TY KOLEGO, /Adama uwielbiała zaś za to, że co roku mogła wyjaśniać młodzieży, co poeta na to./Z Kraszewskim STARĄ BAŚNIĄ się bawiła,/ Kochanowskiego za jego fraszki i treny też pewnie polubiła./Nie wspomnę o Reymoncie,/ wśród innych niezłym chłopie./ O wrażliwym Asnyku czy innym, który był na topie./Z Broniewskim szklaneczkę wychyliła,/ z Iwaszkiewiczem i mężczyzn, i kobiety lubiła./ A na jego przechwałki w trzech tomach DZIENNIKÓW spisane, powiedziała:/choć wielki to pisarz, to nie po drodze mi z tym panem”.

To dłuższy początek wiersza, a następnie AUTORKA wprowadza do wiersza innych mężczyzn – dyrektorów szkoły i syna, i męża. Wiersze przychodzą do p. Zofii nagle, znienacka – przy krojeniu pietruszki, przed zaśnięciem, w różnych porach dnia i nocy.

Owszem, Zofia wierzy w swoje zdolności literackie; jest autorką publikacji dotyczącej szkoły, też zajmujących wspomnień związanych z domem rodzinnymi, potem ze szkołami, w których zdobywała wiedzę. Też z tekstami o szkole pisanymi dla “Tygodnika Ciechanowskiego”. Wiele słów poświęciła odchodzącym kolegom-nauczycielom, żegnała ich, gdy odchodzili z tego świata. – Sporo osób pożegnałam na naszych cmentarzach: Rysia Żołnierzaka, Zbyszka Ruszkiewicza, Józia Wiśniewskiego, Bogdana Krzemienia, panią Żurawińską… – wspominała.

Wciąż tworzy, chociaż pierwsze swoje teksty wykorzystywała i pozbywała się ich, jednak z biegiem lat nabrała do nich szacunku, gromadziła je, np. teksty jubileuszowe, plastycznie zaprojektowane i wykonane przez córką Monikę Wróbel-Lutz (WYDAWNICTWO TATARAK).

Co jeszcze? Coś ciekawego. Otóż p. Zofia ma ochotę na spisanie żartów szkolnych, anegdot. Wiadomo, szkoły od nich aż kipią, ale – by je spisać – potrzebna jest osoba twórcza. – Chciałabym spisać te żarty, o których ja pamiętam, a i których na pewno, wiele dowiedziałbym się jeszcze od osób takich jak: Józio Gryc, Tadzio Miłoszewski… Powiem wam taki jeden… Mieliśmy tu takiego nauczyciela, bardzo wesołego, który był bardzo lubiany przez młodzież, powiem, że najbardziej. To był Andrzej Dalko. I tenże Andrzej Dalko lubił się zabawić kosztem dyrektora Piotrowskiego. To był dobry człowiek, ale z natury choleryk i zanim pomyślał, to już kogoś ochrzanił. Nieważne, czy to był nauczyciel, uczeń czy sprzątaczka… I był taki czas, że bardzo było trudno kupić węgiel, ale dzięki zapobiegliwość dyrektora Piotrowskiego, zawsze mieliśmy hałdę węgla, jak przed kopalnią. I bywało, że był on pożyczany szpitalowi. No i Andrzejek sobie tak zażartował: zadzwonił z portierni do dyrektora i powiedział: “Panie dyrektorze, tu przyjechali ze szpitala i węgiel ładują”. “Jak to ładują, kto ze mną ustalał?!” – krzyczał dyrektor. “No nie wiem, ja tylko informuję” – mówił Dalko. I wtedy dyrektor zaczął krzyczeć do słuchawki, Boże kochany! – jak on krzyczał. “Jak tak można!!! Jak tak można!!!”. A jak to się skończyło? Andrzej powiedział, że to żart, ale dyrektor też mu odpowiednio odpowiedział. Można powiedzieć, że też zażartował…

Wybuchamy gromkim śmiechem, pani profesor to świetna gawędziarka. Opowiedziała nam jeszcze o tym, jak to profesor Dalko odwoził swoje córki do ĆWICZENIÓWKI, dzień w dzień. Lekcje w ĆWICZENIÓWCE rozpoczynały się o 8.15. I pan Andrzej wpuszczał młodzież do klasy i zastrzegał, że nikt nie może się dowiedzieć, że klasa będzie sama, bez dozoru. – Zresztą klasy się przyzwyczajały – mówi Zofia. – I Andrzej pędem brał dziewczynki do samochodu i pędził z nimi do szkoły, żeby zdążyć na tę 8.15. Litowała się nad nimi Ania Kowalska, nauczycielka SZKOŁY ĆWICZEŃ, że one tak wpadają w ostatniej chwili. A tymczasem w RUSZKOWSKIM? Taka tu była komitywa nauczyciela z tymi uczniami, że nikt w szkole nie wiedział, że młodzież była sama. Uczniowie potrafili zachować tajemnicę i stąd jest TAJNE NAUCZANIE.
                                                                                                                             GRAża

DWA RAZY O JEDNYM SPOTKANIU
Z przyjemnością podaję do publikacji tekst dziewcząt z grupy dziennikarskiej, działającej przy ZSZ im. Jana Ruszkowskiego. To grupa RUSZEK NEWS: Anna Karp, Inga Izdebska, Kinga Grochowska, Martyna Bachor, Natalia Bieniek. I one, i ja uczestniczyłyśmy w ciekawym spotkaniu z p. Zofią Wróbel, emerytowaną nauczycielką historii, autorką dwu opublikowanych książek i cyklu tekstów do “Tygodnika Ciechanowskiego”. Tekst dziewcząt, zamieszczony w TYGODNIKU PUŁTUSKIM, to ich debiut na naszych łamach.
Myśli i słowa – dzień pisarza w Ruszkowskim
W Zespole Szkół Zawodowych im. Jana Ruszkowskiego w Pułtusku mieliśmy zaszczyt przeprowadzić wywiad z niesamowitą pisarką, poetką Panią Zofią Wróbel. Nie było to nasze pierwsze spotkanie. Pani Zofia opowiadała nam, kiedy powstał jej pierwszy wiersz, który wygłosiła publicznie “na przykład potrzeba uhonorowania koleżanki z racji bardzo jakiegoś ważnego dla niej wydarzenia i tak się to zaczęło, że ja pierwszy wiersz to napisałam dla pani Ireny Łapińskiej na jej 80 lecie…”. W trakcie spotkania pisarka przeczytała dla nas kilka swoich autorskich, zapierających dech w piersiach wierszy. Jednym z piękniejszych wierszy Pani Wróbel, który dane nam było usłyszeć, był ten napisany na urodziny swojego męża. Piękny przepis na zdrowy, pełen miłości, ciepła, a przede wszystkim wzajemnego szacunku związek. Po usłyszeniu tego wiersza życzymy wszystkim czytelnikom tak wspaniałego związku, jaki posiada Pani Zofia i jej mąż.

Dowiedzieliśmy się kilka ciekawostek o tym, jak powstała pierwsza książka napisana przez Panią Wróbel. W Pani Zosia w wieku 58 lat wydała swoje pierwsze dzieło “Zespół Szkół Zawodowych im. Jana Ruszkowskiego w Pułtusku 1947-1997”. Pisarka oznajmiła nam również że pisała pożegnania pogrzebowe dla swoich kolegów, jak i koleżanek z pracy. Mimo tych mało przyjemnych wspomnień, Pani Zofia opowiedziała nam również kilka zabawnych sytuacji za czasów, kiedy pracowała w szkole jako nauczycielka. Jak się okazało i jak również sama autorka wierszy nam powiedziała, kiepsko wychodzi jej opowiadanie żartów. “Miałam ochotę i mam ochotę kiedyś spisać żarty szkolne te, które ja pamiętam, których na pewno wiele dowiedziałabym się od ludzi takich jak Józiu Gryc, Tadziu Miłoszewski… ” – mamy szczerą nadzieję, że uda się napisać Pani Zofii taką książkę, dzięki której dowiemy się jeszcze o ciekawszych historiach, które wydarzyły się w murach naszej szkoły.

Otrzymaliśmy również informację, że Pani Wróbel pisze swoją trzecią książkę “Wspomnienia i nie tylko TOM 2 życie i praca wiejskiej nauczycielki (Dębinki) 1960-1966″. Liczymy, że już niedługo będzie dane nam ją trzymać w rękach i mieć na swoich półkach. Po tym kolejnym spotkaniu z pełnym zapewnieniem możemy stwierdzić, iż Pani Zofia Wróbel to ciepła, miła i niesamowicie utalentowana autorka wielu wierszy, jak i również książek. Myślimy, że wszyscy możemy się zgodzić ze stwierdzeniem, że Pani Zosia jest kobietą z klasą, damą.

Grażyna Maria Dzierżanowska i Dorota Sobocińska z dziewczynami z grupy dziennikarskiej

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *