pultuszczak




I WTEDY CZUJESZ, ŻE NAPRAWDĘ TĘSKNIŁY

2023-08-03 7:20:05

Z cyklu: MAM KOTA
Dziś rozmawiam z kocią mamą, Beatą Bielińską, mieszkanką Grabówca, prezeską OSP w swojej miejscowości, dobrze znaną pułtuszczanom, działającą na rzecz swojego środowiska, biorącą udział w akcjach charytatywnych, mamą pięknych cór. Czyta się jednym tchem.

Beato, kotek w Twoim domu? Skąd się wziął?

W naszym domu kotki są dwa. Jeden Tiger, którego pieszczotliwie nazywamy Tigiś,  to ulubieniec mojej najmłodszej córki. Stał się członkiem naszej rodziny  16 lat temu. Wracaliśmy ze spaceru. Na przydrożnej ławce, jak to na wsi,  siedziały sobie sąsiadki. Jedna z nich karmiła gromadkę kociąt. Tata Paweł zapytał: “Czyje to kociaki, pani Orłowska?”. Na co usłyszał: “A nie wiem, ale karmię sąsiedzie, bo bidy takie”. Na co ten, co nie lubi kotów, wyrecytował: “To wezmę jednego, będzie pani miała mniej, a u mnie się córka pobawi i zaopiekuje”. Jako baby Bielińskie byłyśmy w szoku – ale właśnie na naszych oczach ruda kulka została zapakowana przez mojego męża do koszyka i przyjechała w wózku razem z roczną Amelką do naszego domu.

Młodszy, milusiński, to pupil Julci – nazywa się Wirus. Skąd nazwa? Straszliwie chory, z zaawansowanym kocim katarem, w beznadziejnym stanie, znaleziony w czasie burzy pod samochodem zaparkowanym przy naszym garażu. Dr Wysocki nie dawał szans na wyzdrowienie, ale wszystkie ręce na pokład, ogromne poświęcenie i pielęgnacja przyniosły efekt. Po trzech dniach zaWIRUSowana bida otworzyła schorowane  oczęta i … skradła nasze serca. Małe, dzikie, wystraszone,  bure stworzonko stało się kolejnym członkiem naszej  zwierzęcej rodzinki. A że szalała epoka COVID-u,  to został naszym Wiruskiem.

Główne cechy owych kocich osobowości?

Tiger – dostojny, spokojny, bardzo domowy, mądry, rozumny, a teraz, z racji wieku, trochę skrzekliwy, schorowany i marudny  zyskał nowy pseudonim  i jest pieszczotliwie nazywany przez nas Dziadu.

Wirus – dziki, niepokorny, bystry, sprytny, trochę drapieżnik, ale niesamowity pieszczoch i dostojny elegant.  A ogólnie nasze zwierzaki posiadają coś, czego brakuje wielu ludziom: wierność, wdzięczność i charakter. Za to je lubię.

Ich uroda, czym się zewnętrznie wyróżniają?

 Maścią – rudy i bury. Tigiś ma takie dobre oczy, jak kot ze Shreka, a Wirusek? No wyróżnia go po prostu młodość. Dwa przeciwieństwa. A ich kolorystyka to faktycznie odzwierciedlenie charakterów – dwie, zupełnie różne kocie osobowości.

Przymilają się?

Obydwa są wielkimi przymilakami. A jak to wyrażają? A choćby tym, że kiedy wracamy do domu po całym dniu w pracy, siadamy sobie z rodzinką na choćby krótkie rozmowy o tym , co się zadziało, to od razu przychodzą do nas, kładą się na kolanach i słodko śpią. A kiedy wracamy po dłuższej nieobecności, to pędzą nam na przywitanie i nie odstępują na krok, plącząc się między nogami z tymi swoimi podniesionymi radosnymi ogonami. I wtedy czujesz, że naprawdę tęskniły.

Bywa tak, że chcą być same? Kryją się przed Wami?

Nasze chyba nie chcą być same. Nie znam takich sygnałów ich ciała. Zawsze wiją gniazdo w naszej ciepłej pościeli, kiedy tylko wstaniemy, leżą pod drzwiami łazienki, w której są domownicy, kręcą się w kuchni, kiedy tylko coś stuknie, baraszkują na działce, lub dostojnie śpią na rozgrzanym chodniku, kiedy tylko CZŁOWIEKI wylegną z domu… Więc obstawiam, że bardzo lubią towarzystwo, ale to tak jak my!

Rozumiesz ich mowę? O czym komunikują najczęściej? W jaki sposób?

Rozumiemy się bez słów! Wystarczy ich spojrzenie, gdy proszą: ” No, głaszcz!”.  Inaczej miauczą, gdy chcą wyjść na dwór, inaczej gdy chcą jeść, inaczej gdy stoją przy zamkniętych drzwiach i proszą, by je wpuścić do ciepłego domku. Zawsze wiem, czego właśnie potrzebują. A jak się na coś uprą, to nie ma mowy, nie przegadasz; na zmianę dają taki koncert, że nie idzie w kuchni słowa zamienić… 🙂

Ich choroby? Kto je leczy, gdy zachodzi potrzeba? 

Jesteśmy w tym systematyczni, książeczki prowadzone przez niezastąpionego dra Wysockiego, który od zawsze opiekuje się naszymi zwierzętami. Strasznych chorób nie zarejestrowałam. Te standardowe” odrobaczyć, zaszczepić, no i wiadomo kastracje. Z Wirusem – tak jak wspomniałam – były na początku straszne problemy z zaawansowanym kocim katarem, ale wspólnie z panem doktorem daliśmy radę wylizać się z tych opresji.

Kto w waszej pięknej rodzince jest ich Kocią Mamą? 

Zdecydowanie dwie mamy mamy 🙂 Mamcią Tigisia jest moja najmłodsza córka Amelka, a Wirus, to “synuś” średniej – Julci. To do nich od zawsze należą kocie obowiązki w domu, ale na czas ich nieobecności czy innych sytuacji losowych, zastępczą mamką jestem ja. Kociaki odwdzięczają mi się wskakiwaniem na kolanka i robią się ciepłą kuleczką leczącą np. brzuszek babci.

Było już tak, że odchodziły na kocie polany? Hen… I co?

Nie wiem, czy dobrze rozumiem to pytanie… Była taka dziwna sytuacja, jak nasz Tigiś miał ogromny kryzys. Przez trzy dni spał zwinięty, z opuszczoną głową, nie reagował na nasze zawołania, nic nie jadł… Myślałam, że będziemy się już żegnać. W domu smutek, żal, łzy … Było ciężko, nawet sąsiedzi ciągle dopytywali : jak tam Tigiś? Ale trzeciej nocy nagle podniósł się, przeszedł do łazienki, a rano, ku naszemu zdziwieniu, sam zszedł na dół i zjadł śniadanie. Od tamtej pory jak na jego wiek, jest powiedzmy: w porządku, ale boimy się tej kociej polany, bo na pewno będzie to smutny dzień dla nas wszystkich, a dla Amelki szczególnie.

Kogo już obdarzyłaś “swoimi” kociętami, jeśli już się TO zdarzyło?

TO się nie zdarzyło, bynajmniej nikt nie zgłosił się po alimenty haha, ale obydwa nasze koty są wykastrowane.

Przysmaki Waszych kotków?

Na co dzień mokra karma, z jak największą ilością galaretki, a od święta kocie kabanosy i oczywiście smaczki na kłaczki!

Ich zwyczaje? 

Oczywiście śniadanie i kolacja, na które zjawiają się punktualnie i manifestują głód głośną kocią muzyką! Inne? Z tych nazwijmy to normalnych to: spanie na swoich ulubionych miejscach w domu. A z tych “nienormalnych” to: wylizywanie jednorożca, sikanie do sedesu i picie wody z kibelka i ze słuchawki od prysznica … I pozostawię to już może bez komentarza hahahaha, ale dają nam czasami tyle powodów do radości, że terapia śmiechowa zapewniona.

A bywało, że nieźle nabroiły?

Oj tak! Czasami były chwile, że miały karę … Najczęściej za dywaniki w łazience. Ale szybko mi przechodziło i właściwie to już niczego nie pamiętam, bo dawno nie zaszły mi za skórę.

A jak one reagują na pieski? 

Te nasze domowe, żyją w codziennej zgodzie i symbiozie. Baliśmy się, jak przyjmą małego Wirusa, ale adaptacja przebiegła nadzwyczaj dobrze. Tylko kiedy przyjeżdża najstarsza córka Natalka ze swoją suczką Lilo, to Wirus trochę traci rezon, bo to jednak ona króluje wtedy na kanapie, a on zachowuje od niej dystans i raczej nie wchodzi jej w drogę. Zdarza się, że fukną na siebie, zjeżą się, ale zawsze się zastanawiamy, kto się kogo bardziej “wydygał”, bo generalnie to nie jest jakaś ostra wojna, tylko raczej się siebie boją.

Patrząc na swoje koty, myślisz o tych bez domu? 

 Często. Nawet bardzo często. Ale nie mogę przygarnąć wszystkich. Nie da się też pomóc każdemu. Smutek. Ale jeśli zdarzy się coś blisko mnie, to proszę o pomoc dla nich, szukam domu i pomagam tym sierotom. A coś czuję, że moje córki najchętniej zrobiłyby z domu schronisko! Mnie to jednak nie przeraża, a wręcz cieszy, bo przecież “serce człowieka można poznać po tym, jak traktuje zwierzęta”.

Rozmawiała, z dużą przyjemnością, Grażyna Maria Dzierżanowska

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *