Tygodnik Pułtuski

Znani ze SKARGI

Pani Halina Mazurowa i dyr. LO Lidia Ziemiecka, Wigilia 1996 r. Zdjęcie z naszego redakcyjnego archiwum

Oto treść prelekcji Anny Krawczyńskiej, wygłoszonej podczas zjazdu najstarszych szkół w Polsce w pułtuskim LO im. Piotra Skargi.
Szanowni Państwo, kiedy moja, obecna tu zwierzchność szkolna zaproponowała mi przygotowanie referatu o znanych uczniach i nauczycielach Liceum, poczułam się zaszczycona możliwością wystąpienia przed tak wspaniałym gronem, tym bardziej, że oczyma wyobraźni widziałam już, jak tworzę dzieło równe geniuszowi Sienkiewicza i Gomulickiego. Niestety szybko zostałam sprowadzona na ziemię wypowiedzianą przez wspomnianą zwierzchność uwagą, ale nie dłuższy niż 15 minut. Skoro jednak słowo się rzekło, a goście u bram….

HALINA MAZUROWA

Nie była słynną pisarką, nie porywała tłumów na barykady i nie dokonała żadnego ważnego odkrycia. Należała do tych ludzi, którzy w pełni oddają się swojej pracy, a związane z nią obowiązki wykonują sumiennie, zachowując przy tym niezależność myślenia i wierność wyznawanym wartościom.

Dla tych, którym się nie wiedzie w szkole, jest przykładem, że wytrwałością i pracą można wiele zmienić. Halina Mazurowa z domu Zyblewska w II i III klasie gimnazjum otrzymała warunkowe promocje z powodu ocen niedostatecznych z języka polskiego i łacińskiego a mimo to, stała się cenioną nauczycielką języka polskiego. Kiedy w 1995 r. żegnała się ostatecznie z Liceum była najdłużej pracującą przy tablicy nauczycielką polską.

Pracę w Gimnazjum i Liceum im. Piotra Skargi w Pułtusku rozpoczęła w 1945. Niewysoka, szczupła i zawsze uśmiechnięta, musiała radzić sobie z niewiele od niej młodszymi uczniami, którzy zmagali się z traumą przeżytej wojny i okupacji. Ona sama została ciężko przez wojnę doświadczona. Pod gruzami bombardowanego Wyszkowa zginęła jej babcia, w niemieckim obozie koncentracyjnym zamordowany został jej ojciec Jan Zygmunt Zyblewski. W Katyniu radzieckie NKWD zamordowało jej męża porucznika Stanisława Mazura, trzy lata później w niemieckim więzieniu powieszony został jej brat Zygmunt Adam Zyblewski- żołnierz Armii Krajowej.

Mimo to, a może właśnie z tego powodu, żeby zapomnieć o swoich stratach Halina rzuciła się w wir pracy. Zależało jej na stworzeniu uczniom w miarę normalnych warunków nauki. Prowadziła bibliotekę i czytelnię szkolną, współorganizowała wyjazdy uczniów na ” wczasy letnie”, była opiekunką internatu żeńskiego, a potem jego kierowniczką. Stworzyła grupki młodzieży, które opiekowały się osobami chorymi, starszymi lub niedołężnymi. Z uczniami dbała o groby nauczycieli Liceum.

Prowadziła koło recytatorskie i teatralne, które organizowało Wieczorki Mickiewiczowskie. Spektakl oparty o “Konrada Wallenroda”, “Redutę Ordona”, “Dziady” część III wystawiony w 1948 r. w poddawanej stalinizacji szkole, zrobił na widzach olbrzymie wrażenie.

W mrocznych czasach stalinizmu Halina Mazurowa zachęcała młodzież osobistym przykładem do udziału w nabożeństwach .

Oceniając jej postawę władze dostrzegały – jak zapisano w aktach osobowych – jej “znaczny wpływ na młodzież, ale nie taki jaki należało sobie życzyć”. Zarzucano jej, że nie współpracuje z sekretarzem POP, nie wpiera rozbudowy organizacji, że ” nie zapoznawała uczniów z postaciami bohaterów ZSRR”. W efekcie usunięto ją z biblioteki, potem ze względu na ” dobro Liceum” próbowano usunąć z pracy, przenosząc czasowo do Liceum Pedagogicznego. W końcu w 1974 r., w wieku 57, lat została zmuszona do przejścia na emeryturę, ale wobec braku nauczycieli powróciła do szkoły i już jako emerytka pracowała na części etatu.

Stała się dla wielu pokoleń Pułtuszczan niekwestionowanym autorytetem. Doceniając jej zasługi dla wspólnoty i zaangażowanie na rzecz Kościoła w 1995 biskup płocki Zygmunt Kamiński wręczył jej odznaczenie papieskie “Pro Ecclesia et Pontifice”.

STANISŁAW KOSKO

Śpiewano o nim:

Po kolacji ojciec Kosko

Niechaj się uśmiecha bosko!

Porzuć smutki romantyczne

Przecież życie takie śliczne!

Był kapitan żeglugi wielkiej postacią nietuzinkową. Stanisław Kosko spod położonej w głębi kraju Ostrołęki stał się jednym z twórców polskiej marynarki handlowej. W czasie I wojny światowej był uczniem pułtuskiego gimnazjum, ale go nie ukończył, ponieważ rodzina została wywieziona przez cofające się wojska rosyjskie do Kijowa. Po powrocie Stanisław Kosko wstąpił do wojska , walczył w wojnie polsko- bolszewickiej. Po niej wstąpił na Wydział Nawigacyjny Szkoły Morskiej w Tczewie. Po jej ukończeniu jako oficer na żaglowcu szkolnym “Lwów” uczestniczył w historycznym, pionierskim rejsie do Brazylii. Cechy charakteru – dojrzałość, rozsądek i opiekuńczość sprawiły, że na chrzcie równikowym zyskał przydomek “Ojciec” i cytowany wyżej kuplet. W latach 1934/1935 brał udział w wielkiej podróży “Daru Pomorza” dookoła świata. Opublikowany później książkowy reportaż “Przez trzy oceany”, wyróżniony został Srebrnym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury.

Od 1937 roku był dyrektorem Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni. Tuż przed wybuchem II wojny światowej polecił, aby Dar Pomorza wypłynął do Szwecji. Dzięki tej decyzji statek ocalał. Sam Stanisław Kosko, który ze względu na zajmowane stanowisko nie musiał walczyć, zgłosił się do służby, objął dowództwo zmobilizowanego statku pasażerskiego ” Gdynia”. Zmarł w wyniku odniesionych we wrześniu 1939 r. ran.

TEOFIL KWIATKOWSKI

Był przyjacielem Chopina i Mickiewicza. Autorzy podręczników do historii i języka polskiego, biografowie romantyków chętnie korzystają z jego obrazów. Niewielu jednak kojarzy Teofila Antoniego Jaksę Kwiatkowskiego z pułtuską szkołą, a przecież był on, jak pisał Teofil Lenartowicz ” wywilgą spod Pułtuska”.

W szkole ojców benedyktynów uczył się w latach 1821- 1825, po jej ukończeniu studiował na Wydziale Nauk i Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warszawskiego.

Po wybuchu powstania listopadowego wstąpił do 4 pułku piechoty liniowej i jako podporucznik brał udział w wojnie polsko- rosyjskiej 1831 r. Po klęsce powstania udał się na emigrację, dotarł do Francji i tam się osiedlił. Młody malarz otrzymał stypendium Towarzystwa Pomocy Naukowej, a później Towarzystwa Politechnicznego, związanego z Józefem Bemem i Fryderykiem Chopinem.

Tego ostatniego i Mickiewicza uważał Kwiatkowski za swoich osobistych przewodników i wieszczów narodowych. Mickiewicz bardzo go lubił, pisał do niego ze swojej ostatniej podroży do Konstantynopola.

Wielokrotnie w swoich obrazach komentował sytuację Polaków i Polski po klęskach powstań narodowych. Ostatecznie osiadł w Burgundii, której pejzaże go urzekły stanowiły temat jego twórczości.

Niewątpliwie był jedną z najbarwniejszych postaci Wielkiej Emigracji. Jego życiorys wystarczyłby na kilka długometrażowych filmów. Nie brakowało w nim ani repetowania klasy, ani skandalu obyczajowego i porzucenia młodej żony, ani walki o niepodległość i fascynacji socjalizmem. Nie ominęła go gorycz życia na wygnaniu i ciężka śmiertelna choroba. Doświadczenia życiowe sprawiły, że najpierw odrzucił Boga, ogłaszając się ateuszem, a potem spektakularnie do Niego powrócił.

TEODOR JAŃSKI

Teodor Ignacy Bogdan Jański był synem zubożałego szlachcica Piotra Jańskiego i Agnieszki z Hryniewickich. Dzieciństwo spędził w dzierżawionych przez jego ojca podpułtuskich wsiach.

W 1815 roku Teodor a raczej Bogdan, bo tak go wszyscy nazywali, rozpoczął naukę w pułtuskiej wojewódzkiej szkole księży benedyktynów. Był uczniem zdolnym, łatwo zyskiwał życzliwość nauczycieli, ale jak sam o sobie pisał był także “łazikiem, swawolnikiem i próżniakiem “. W efekcie nie otrzymał promocji do klasy trzeciej, jednak w latach następnych był prymusem i w 1822 roku ukończył szkołę. Pozostał w niej jeszcze rok jako kolaborant, czyli nauczyciel pomocniczy i, jak sam pisał ” odnalazł rozkosz” w uczeniu matematyki, języka polskiego i kaligrafii. Rok później podjął studia ekonomiczno- prawnicze na Królewskim Uniwersytecie Warszawskim, które ukończył w 1827 r z tytułem magistra obojga praw i ekonomii. Na studiach , jak pisano o nim ” Wiódł życie wesołe, pił z czaszki zmarłego, śpiewał hulaszcze piosnki, demonstrował ekstrawagancje, ekscesy i swoją niefrasobliwość”. To wtedy zerwał z kościołem i Bogiem .

W 1828 r. wygrał ogłoszony przez rząd Królestwa Polskiego konkurs na profesora nauk handlowych i otrzymał stypendium. Za te środki miał odbyć trzyletnią podróż naukową do Paryża, Londynu i Berlina, a po powrocie zorganizować katedrę handlowości w Warszawie. Tuż przed wyjazdem w podpułtuskim Przewodowie poślubił Aleksandrę Zawadzką, córkę pułkownika Wojsk Polskich. Jednak po kilku dniach opuścił młodą żonę i wyjechał za granicę. Mimo, że z drogi pisał do Aleksandry “Tyś mi zawsze na pamięci”, nigdy do niej nie wrócił, nie zobaczył też urodzonego w kwietniu 1829 r. syna.

W wieku 21 lat Jański był już magistrem nauk prawnych ekonomicznych, mężem i ojcem, stypendystą rządowym i przyszłym profesorem katedry nauk handlowych, ale czuł się rozczarowany. Popadł w długi i jak sam pisał, smutki topił w szynkach i tawernach. Mimo to kontynuował studia, w Paryżu zetknął się z Saint Simonem, w Londynie z Robertem Owenem i stał się zwolennikiem socjalizmu utopijnego. Doskonalił język angielski, zaczął pisanie doktoratu.

Jego plany przekreślił wybuch powstania listopadowego. Za pracę na rzecz Rządu Narodowego otrzymał w 1831 r. stopień kapitana. Upadek powstania wywołał w nim poczucie bezradności, które zwalczał aktywnie uczestnicząc w życiu Wielkiej Emigracji. Związał się z Komitetem Joachima Lelewela, był członkiem To­warzystwa Literackiego Polskiego, redagował “Pielgrzyma Polskiego”. Współorganizował polską księgarnię w Paryżu i został pierwszym kierownikiem Polskiej Bi­blioteki. Nadal też “birbantował”. Tryb życia i bardzo duża aktywność pogorszyły jego stan zdrowia: “Za­padłem na piersi; uznano mnie już za suchotnika, wielu na śmierć przeznaczyło” – żalił się przyjacielowi.

W tym przełomowym momencie spotkał się z Adamem Mickiewiczem, na którym ” szanowny Jański” zrobił duże wrażenie. Wieszcz i Bogdan stali się przyjaciółmi, przez pewien czas nawet mieszkali razem. To Jański był kierownikiem i korektorem paryskich wydań poezji wieszcza, a zwłaszcza pierwszej edycji “Pana Tadeusza”, on też przetłumaczył na francuski “Konrada Wallenroda”, “Dziady” oraz “Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego”. Pod wpływem wieszcza Bogdan zaczął się modlić, chodzić do kościoła, poddał rewizji i bardzo krytycznej ocenie swoje dotychczasowe życie.

I wreszcie jak sam napisał “W końcu tegoż roku 1834 postanowiłem wrócić całkowicie do jedności powszechnej Kościoła Chrystusowego i postanowienie moje wykonałem”.

Ukoronowaniem tej przemiany było powołanie Bractwa Służby Narodowej, które miało na celu “wprowadzenie zasad chrześcijańskich w życie publiczne i prywatne”. W lutym 1836 r. Bracia zamieszkali w swoim pierwszym wspólnym domu zwanym Domkiem Jańskiego a Bogdan został Bratem Starszym nowej wspólnoty.

Działalność społeczna, problemy związane z tworzeniem Bractwa nadwyrężyły i tak już osłabione chorobą siły Jańskiego, który zmarł w 1840 roku w Rzymie. Jego spuścizną są przekłady dzieł polskich romantyków na język francuski i powstanie zakonu zmartwychwstańców. Jański pozostawił po sobie także “Dziennik”, który jest przede wszystkim przejmującym zapisem życia człowieka, który błądził, stoczył się na dno, i w końcu się odrodził.

Ludzie ze Skargi nie byli postaciami bez skazy, ulegali emocjom, pokusom, przy tym byli obdarzeni wieloma talentami a ich oddziaływania sięgały daleko poza Pułtusk.

Anna Krawczyńska, nauczycielka historii w SKARDZE.
Na górnym zdjęciu pani Halina Mazurowa i dyrektor LO Lidia Ziemiecka, Wigilia 1996.
Zdjęcie z naszego redakcyjnego archiwum.


Anna Krawczyńska na zjeździe najstarszych szkół w Polsce, który niedawno odbył się w pułtuskiej SKARDZE

Komentarze

Exit mobile version