pultuszczak




Wielkie emocje i ogromne pieniądze

2022-05-28 8:10:45

Rada Powiatu o sądowym sporze Roberta Gajdy ze spółkami Arteria i TrimTab

  W połowie ubiegłego roku mieszkańców nie tylko powiatu pułtuskiego obiegła informacja, że Szpital Powiatowy Gajda –Med w Pułtusku wygrał jeden z największych w historii Narodowego Funduszu Zdrowia konkurs na kontrakt, dotyczący świadczenia usług w ramach Teleplatformy Pierwszego Kontaktu (TPK). Łączna wartość projektu opiewała na niebagatelną kwotę 219 876 948,87 zł. Szpital Powiatowy Gajda –Med stał się członkiem konsorcjum, w którego skład weszły także spółki zależne od Arteria S.A. (ACS) oraz Trimtab Arteria Management. Umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia została zawarta na udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w postaci porad lekarskich, porad pielęgniarki lub położnej na odległość, na terenie całego kraju.

Umowa, potem porozumienie członków konsorcjum, jak również oferta złożona do NFZ były negocjowane z udziałem prawników i podpisane po kilkumiesięcznych ustaleniach. Projekt ruszył, ale po krótkim czasie realizacji, zarząd Szpitala Powiatowego Gajda – Med, na którego konto wpływały pieniądze z NFZ, przestał rozliczać się z pozostałymi członkami konsorcjum i poinformował Narodowy Fundusz o zamiarze rozwiązania umowy. Spółki zajmujące się obsługą teleinformatyczną przedsięwzięcia wniosły pozew przeciwko szpitalowi. 14 kwietnia 2022 r. Sąd Okręgowy w Białymstoku VII Wydział Gospodarczy wydał wyrok w sprawie, którym zasądził od Szpitala na rzecz ACS i TrimTab  łączną kwotę 7 115 007,49 zł , z czego 6 692 839 ,47 zł to kwota roszczenia głównego, natomiast 422 163 ,02 zł to koszty postępowania. Jest to wyrok nieprawomocny, od którego Robert Gajda zapowiada apelację. Niemniej jednak kancelaria Maruta Wachta z Warszawy, reprezentująca spółki będące w sporze z Gajda – Med, wysłała do władz powiatu pismo, które stało się przyczyną zwołania sesji Rady Powiatu w Pułtusku. Odbyła się ona we wtorek, 17 maja, a została zwołana na wniosek radnych Klubu Prawa i Sprawiedliwości: Krzysztofa Łachmańskiego, Marcina Cichowicza, Krystyny Estkowskiej, Pawła Brodzkiego, Mirosława Barszcza, Ewy Leszczyńskiej i Małgorzaty Chełstowskiej.

Na wstępie radny PiS, wiceprzewodniczący Rady Powiatu Krzysztof Łachmański uzasadnił, co skłoniło ich do złożenia wniosku o zwołanie tej sesji. Impulsem, jak już wspomnieliśmy, było pismo z kancelarii Maruta Wachta z prośbą o objęcie nadzorem właścicielskim działań podejmowanych przez Szpital Powiatowy Gajda – Med. Wynika to z troski o powierzony majątek szpitala,  o ochronę zdrowia w powiecie. Intencją było też otrzymanie rzetelnej informacji na temat kondycji finansowej szpitala, a nie przesądzanie o winie którejś ze stron, bo to już kompetencja niezawisłych sądów.

Wyjaśnienia składał sam prof. Robert Gajda, a nie członkowie zarządu, podkreślając że to on jest zarządzającym szpitalem, zna jego finanse i problemy i to on w wypadku kłopotów odpowiada własnym majątkiem. Dodał, że jedynym jak na razie prawomocnym wyrokiem sądu w tej sprawie, jest ten zdejmujący zabezpieczenie, czyli uznający, że na koncie szpitala są wystarczające środki, posiada on płynność finansową nie zagrażającą zabezpieczeniu roszczeń w wypadku, gdyby Gajda – Med przegrał proces. Reszta spraw się jeszcze toczy.

Jak dalej informował Robert Gajda, umowę na teleporady rozwiązał NFZ, gdyż ilość porad była mniejsza niż wartość zamówienia, mimo akcji promocyjnej. W ocenie spółek będących w konsorcjum ze Szpitalem Powiatowym Gajda – Med, wypowiedzenie umowy przez NFZ nastąpiło po piśmie szpitala informującym o sporze między nim a partnerami oraz zamiarze wypowiedzenia wcześniej zawiązanej umowy. Gajda – Med informował w tym piśmie, że umowa konsorcjum była zawarta podstępem i kontynuowanie jej w takim kształcie jest niekorzystne dla szpitala, dlatego zarząd nosi się z zamiarem jej zerwania. W grudniu ubiegłego roku zostało również złożone zawiadomienie do prokuratury w Ostrowi Mazowieckiej, która na razie prowadzi śledztwo w tej sprawie i jak stwierdził prof. Gajda, ma nadzieję że oskarżonymi o oszustwo będą przedstawiciele spółek, z którymi wcześniej szpital podpisał umowę.

Drążąc temat radny Krzysztof Łachmański zwróci się do zarządu powiatu, który ma w Szpitalu Powiatowym Gajda – Med 60% udziałów. Radny zapytał, kto będzie ponosił koszty, jeśli wyrok drugiej instancji, czyli sądu apelacyjnego będzie niekorzystny dla szpitala. Oprócz milionów, które będzie musiał wtedy oddać spółkom, dojdą koszty sądowe, koszty apelacji oszacowane na 200 tys. zł, odsetki i być może odszkodowanie, o którym wspominali obecni na sali obrad przedstawiciele spółek.

– Na konto szpitala powiatowego Gajda med, w wyniku tej umowy, wpływa 24 miliony złotych – wyjaśniał radnemu Robert Gajda. – Firma, która tu siedzi chciałaby z tego 7 milionów. My uważamy, że im się te 7 milionów nie należy. Tak czy inaczej, hipotetycznie, coś im się powinno należeć, bo są wprawdzie tylko budką telefoniczną, inaczej tego nie można nazwać, bo oni tylko łączyli rozmowy, a my świadczyliśmy usługi medyczne. Budka nie budka, budce też się coś należy…(…) Jeśli nawet sytuacja będzie niekorzystna dla szpitala powiatowego Gajda med, wtedy szpital z 24 milionów, które zarobił, będzie musiał oddać 7 milionów spółkom, które tutaj siedzą, za wykonaną przez nie pracę. Zostanie nam 17 milionów minus koszty. To nie jest chyba taka kompletna bieda, żeby się przejmować za mocno czy nam starczy, czy nie starczy. (…) Kończymy potężną inwestycję, ponad 20 – milionową, przy płynności finansowej szpitala, i już dziś mam przyjemność zaprosić państwa na 27 lipca, na otwarcie 140 – łóżkowego oddziału w ramach części B, wtedy już jako największego szpitala powiatowego w Polsce i chyba jednego z najlepiej wyposażonych w Polsce (…). Wtedy kiedy przejmowałem szpital, solennie było zapisane, że gdyby spółka generowała straty, pokrywa je Robert Gajda – osoba fizyczna. Do końca odpowiadam całym swoim majątkiem, a gdybym zmarł, to mój syn. A propos, mój syn jest teraz nowym członkiem zarządu, więc wzmocni zarząd jako osoba dodatkowa. Dzisiaj możecie państwo być dumni z tego szpitala, który posiada dwa tomografy, jeden rezonans, kończy część B, będzie 300 – łóżkowym szpitalem (…).

Robert Gajda zapewniał też wielokrotnie w trakcie dyskusji, również na prośbę przewodniczącego Rady Powiatu w Pułtusku Tadeusza Nalewajka, że te 7 milionów i koszty procesowe oraz odsetki nie uszczuplą świadczeń dla pacjentów, w żaden sposób nie zachwieją budżetem szpitala. Kontrakt był podpisany na ponadstandardowe usługi teleporad, nie ma więc zagrożenia dla funkcjonujących w szpitalu oddziałów.

Co na to druga strona sporu czyli zaproszeni na sesję przedstawiciele spółek? Prawnik prowadzący sprawę powiedział między innymi:

– (…) Do tego momentu, a jesteśmy już po wyroku sądu pierwszej instancji, szpital nie przedstawił żadnego merytorycznego dowodu, dla którego umowa która wiąże strony miała by być nieważna. Jedynym z czym mamy do czynienia są oświadczenia, że prokuratura być może coś w tej sprawie zrobi.(…) Na ten moment około milion złotych to są koszty, jakie szpital będzie musiał ponieść, jeżeli przegra to postępowanie. Te koszty z każdym dniem rosną i będą znacznie wyższe w razie wniesienia apelacji i w razie złożenia przez spółki kolejnego powództwa o kolejne 3 miliony brakującego wynagrodzenia. W naszej ocenie są to ogromne wydatki i nie ma racjonalnych powodów ponoszenia ich przez szpital. Stąd wnioskowaliśmy o przeprowadzenie nadzoru właścicielskiego, to jest o rzetelną weryfikację stanowiska szpitala w ty sporze. (…) Nie są to prywatne pieniądze pana profesora, które szpital będzie musiał zapłacić w razie przegranej.

Tego samego zdania był radny Łachmański – są to pieniądze publiczne, które można by wykorzystać w różny sposób na korzyść pułtuskiej Służby Zdrowia, podnoszenie wynagrodzeń, inwestycje itd. Do tego głosu przyłączyła się również radna Róża Krasucka, stwierdzając że duże emocje są zrozumiałe, gdyż chodzi o ogromne publiczne pieniądze. Umowy są po to, żeby ich przestrzegać. Radna chciała poznać konkretne dane dotyczące umowy konsorcjum- od kiedy do kiedy obowiązywała, na jakie kwoty, jakie pieniądze zostały przekazane spółkom przez szpital, a jakie nie i dlaczego.

– Kwoty są różne w różnych miesiącach, a spór jest o to, ile kto komu ma przekazać – podkreślał Robert Gajda. – Od maja do października wpłynęło 16 mln 320 tysięcy, a jeszcze czeka na wystawienie rachunku przez nas 7 i pół miliona, to daje kwotę 24 milionów. Natomiast od maja, kiedy zauważyliśmy, że umowa została zawarta pod wpływem podstępu, próbowaliśmy przenegocjować tę umowę, dojść ze stroną przeciwną do porozumienia i ponieważ nie doszliśmy, kwoty są zawieszone i czekają na rozstrzygnięcia sądu. Przelaliśmy pierwszą kwotę 1 milion 380 tysięcy, natomiast później okazało się, że konsorcjanci chcą się inaczej rozliczać.

Kiedy radna zaczęła zadawać dodatkowe pytania, doszło do emocjonalnej reakcji Roberta Gajdy, osobistych wycieczek w kierunku radnej, odnoszących się do wydarzeń z przeszłości, zupełnie nie związanych ze sprawą, dlatego przytaczać szczegółów tej dyskusji nie będziemy.

Głos zabrał jeszcze członek zarządu ACS Sebastian Pielach.

– My, zapraszając szpital do tego przetargu, uznaliśmy że jest to instytucja zaufania publicznego, dlatego że należy do miasta i ludzie którzy zarządzają tym miastem, również patrzą co ten szpital będzie robił. Wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z dużymi pieniędzmi. Retoryka Roberta Gajdy z mojego punktu widzenia jest znana, czyli “no dobra, jeśli sąd stwierdzi, że coś trzeba będzie zapłacić, to zapłacimy, ale może nie stwierdzi”. Tak najlepiej wszystkie kontrakty podpisywać. Podpisać kontakt z dostawcą, nie płacić, a nuż widelec sąd postanowi, że nie trzeba i więcej zostanie w szpitalu (…). My tych pieniędzy będziemy się domagać do końca. Mamy swoich akcjonariuszy, radę nadzorczą, inwestorów finansowych i tak dalej, będziemy drążyć do końca, nieważne jakie będą koszty.

Kolejny koszt o którym Robert Gajda nie wspomniał to jest odszkodowanie, bo uważamy że pan Robert Gajda, reprezentując szpital, swoim zachowaniem złamał kilka postanowień kontraktu. Jednym z nich jest na przykład brak lojalności, który był jasno wpisany (…).

Usługa była realizowana przez konsorcjum, to nie szpital zarobił te pieniądze. Z mojej perspektywy to, że te pieniądze znajdują się teraz na koncie szpitala oznacza, że szpital je przywłaszczył.

Co na to zarząd powiatu, na czele ze starostą Janem Zalewskim? Przypomnijmy, że we wrześniu i październiku ubiegłego roku był informowany o sporze między szpitalem a pozostałymi członkami konsorcjum. Mimo tego, na 40 posiedzeniach zarządu powiatu nie było żadnej dyskusji na ten temat, jak zauważył radny Łachmański, analizując protokoły z posiedzeń.

Głos zabrał starosta pułtuski Jan Zalewski.

– Trochę mnie dziwi fakt, że panowie kiedy szukaliście wspólnika, żeby przeprowadzić ten kontrakt, zgłosiliście się do Gajda med -u, a pominęliście wtedy powiat pułtuski, zarząd, aby się z nami spotkać, porozmawiać, zaproponować taką współpracę, przynajmniej nas o tym poinformować. My dowiedzieliśmy się, kiedy mleko się rozlało, kiedy nie mogliście się dogadać o pieniądze. Kiedy zostaliśmy poinformowani, sprawy zostały skierowane do sądu i czekaliśmy, jakie zapadną wyroki. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że jest jakiś problem, jeśli chodzi o współpracę, to byśmy poprosili o spotkanie i nawet w tych negocjacjach uczestniczyli. Teraz czekamy na ostateczne rozstrzygnięcie sądu.

Prawnik powiatu dodał, że wcześniej zarząd występował z pismami, a na zgromadzeniu wspólników temat konsorcjum był poruszany. Na tym etapie wspólnik większościowy nie może wyręczyć sądu. Trzeba więc czekać na ostatecznie rozstrzygnięcia.

ED
źródło zdjęcia: powiat pułtuski

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *