Wędkarz wypadł za burtę
2021-10-26 12:58:16
W minioną sobotę, przed południem, doszło do groźnego zdarzenia na Narwi w Gzowie, blisko plaży przed dawnym ośrodkiem kempingowym
Jak ustaliliśmy, w wyniku zderzenia dwóch łodzi wędkarskich, jeden z wędkarzy wpadł do wody. Przybyły dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Pułtuska, zaopatrzone w łódź ratowniczą. Poszkodowanego w zdarzeniu udało się na czas wyciągnąć z wody. Mężczyzna uskarżał się na ból pleców, został więc zabrany do szpitala na badania. Jak nas poinformowała sierż. Renata Soból z KPP w Pułtusku, uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Do zderzenia doszło, gdyż żeglujący po Narwi nie zauważyli zacumowanej łodzi wędkarza, uderzyli w jej prawą burtę i dlatego mężczyzna znalazł się w wodzie.
Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na inną, bardzo istotną kwestię związaną z bezpieczeństwem. Kolejny raz, podczas interwencji służb ratunkowych w tym miejscu, nie było możliwości swobodnego dojazdu strażaków i manewrowania podczas wodowania łodzi – gdyż praktycznie cała plaża była zastawiona przez samochody biwakujących wędkarzy. Kiedy patrzymy na mapę dostępną na geoportalu Gminy Pokrzywnica, to okazuje się, że tak zwana plaża jest w znacznej części drogą dojazdu bezpośrednio do wody. Wędkarze swoimi samochodami i przyczepami podłodziowymi skutecznie tarasują przejazd, biwakując beztrosko na środku drogi. Temat biwakowania “na dziko” przekazywali nam już wcześniej mieszkańcy Gzowa i właściciele działek rekreacyjnych. Wiemy też, że sprawa została zgłoszona do Urzędu Gminy Pokrzywnica. Oczywiście nie chodzi o utrudnianie wędkarzom realizowania ich pasji – problem jednak w tym, aby uporządkować obyczaje korzystania z publicznie dostępnych miejsc nad Narwią. Blokowanie dojazdu do rzeki to jedynie część tematu – największym problemem jest dramatyczne demolowanie środowiska! Dzikie biwaki, które są zabronione w parku krajobrazowym, trwają w tym miejscu od kwietnia do października. Bywa, że na tym skrawku plaży stoi kilka przyczep kempingowych i cała masa aut. Bywa też, że przyczepy pozostają na plaży przez wiele tygodni. Nasuwa się zatem krytyczne pytanie o warunki sanitarne. Tak – oczywiście wymyślono toalety kompostujące, jednak prawda jest taka, że w zaroślach za plażą nie ma gdzie bezpiecznie postawić stopy… Biwakujący wędkarze pozostawiają także całe góry śmieci, zapakowanych w worki (!) i podrzuconych na gminnej drodze – lub na gminnej plaży. Worki są natychmiast rozszarpywane przez zwierzęta, a wysypane odpady zalegają dookoła całymi miesiącami. Pozostawiamy naszemu SANEPID-owi ocenę potencjalnego zagrożenia epidemicznego w tych i tak już wystarczająco trudnych czasach. Dramatyczne jest także to, że biwakowicze, paląc co dzień i co noc nad wodą ogniska (na środku przejazdu!) wycinają konary lub całe drzewa w okolicznych zaroślach – a to teren parku krajobrazowego! Parkujące na plaży auta mają rejestracje warszawskie, nowodworskie, wołomińskie, wyszkowskie itp. Można się zatem domyślać, że koczujący tygodniami na plaży w Gzowie wędkarze nawet nie płacą podatków w naszym powiecie. Pozostawiają za to po swoim odjeździe zapaskudzone zarośla i sterty śmieci. Mamy zatem na koniec dwa pytania do władz Gminy Pokrzywnica: jakie korzyści wynikają z tego beztroskiego koczowania dla gminy? I pytanie zasadnicze: co władze Gminy Pokrzywnica zamierzają zrobić, aby uporządkować obecną sytuację? Jeśli w innych, publicznie dostępnych miejscach nad Narwią dzieją się podobne rzeczy, bardzo prosimy o zgłaszanie takich przypadków do naszej redakcji. red. |