U nich jest jakoś tak fajnie
2022-08-29 10:31:19
Z Aleksandrą Karłowicz, gospodynią KGW w Dębinach NAD STAWEM, rozmawia Grażyna M. Dzierżanowska
*Jesteście grupą wyjątkowych ludzi. Chce się WAM robić pozytywny ferment w środowisku, działać na rożnych przestrzeniach. Ciekawa jestem, na czym polega Wasza wyjątkowość. Talenty? Osobowości?
Bardzo nam miło, że pani tak uważa, tym bardziej że zamieniłyśmy dosłownie kilka słów ze sobą, a jednak udało się przekazać tą pozytywną energię, która w nas jest. Staramy się, aby było u nas swojsko, domowo, przyjaźnie. Żeby osoby, które z nami współpracują lub które z nami przebywają, czuły się swobodnie i były zaopiekowane. Uważam, że klucz do sukcesu drzemie w każdym członku naszej organizacji. Od każdego z nas bije naturalna serdeczność i ciepło – przecież nie można nikomu takiej energii narzucić, bo wypływa ona z wnętrza. To tworzy tę pozytywną atmosferę, o której mówią inne osoby, spoza Koła oceniając, że u nas jest “jakoś tak fajnie”. Kolejną naszą pozytywną cechą jest uważność – na ludzi, ale też na to wszystko, co jest wokół nas. Wyrazem dostrzegania tego, co nas otacza, jest nasze kredo “naturalnie blisko – ludzi, potrzeb, tradycji i natury”.
Może wydawać się to infantylne, cóż w tym odkrywczego? A jednak! Jeszcze do niedawna sporo osób nie wiedziało: – że pod nosem – w wiosce obok – można obejrzeć egzotyczne gatunki ptaków; – że nieopodal można przejechać się aleją klonową, gdzie gałęzie układają się w kształt serca; – jak zrobić kurpiowskie fafernuchy; – że mamy utalentowane rękodzielniczki w naszym Kole. To wszystko było na wyciągnięcie ręki, ale jednak tę rękę trzeba było wyciągnąć i to w odpowiednim kierunku. Uważność naszej organizacji przejawia się także w podejmowanych przez nas tematach. Często są one niepopularne, czasami kontrowersyjne, ale bardzo potrzebne i na czasie. Uważam, że nasze Koło jest organizacją, która się WTRĄCA – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Weźmy na przykład zorganizowane w tamtym roku warsztaty z dietetyki dla kobiet w różnych sytuacjach fizjologicznych i klinicznych – od ciąży i karmienia piersią, po choroby tarczycy i zaburzenia w zaburzenia w gospodarce węglowodanowej, aż po menopauzę. Dawka wiedzy, którą otrzymałyśmy, była ogromna, udało się również obalić wiele mitów dotyczących odżywiania. Pokłosiem naszych warsztatów były kolejne spotkania dietetyczne zorganizowane dla dzieci, nauczycieli i rodziców przez SZKOŁĘ w Zatorach. Kilka osób podjęło również prywatną współpracę z dietetyczką, ze względu na stan zdrowia, i wiemy, że przynosi to pozytywne efekty.
Kolejnym przykładem poruszania “niepopularnych” tematów był czerwcowy tydzień rodzicielski, w trakcie którego wysłuchaliśmy webinariów o fonoholizmie i edukacji seksualnej dzieci. Po każdym webinarze wywiązywała się dyskusja, a uczestniczki były zgodne, że mimo elementarnej trudności tych tematów, wiedza o tych zjawiskach jest potrzebna. W ten oto sposób narodził się pomysł stworzenia biblioteczki z różnego rodzaju poradnikami. Ten pomysł doczeka się realizacji jeszcze pod koniec tego roku.
Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę, że wyjątkowa w naszej organizacji jest współpraca i otwartość do pomagania. Jedna osoba wiele nie znaczy, ale już dziesięć osób może zrobić wiele rzeczy. Kiedy jechałyśmy na Bitwę Regionów czy do Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi, każda członkini wniosła swój wkład w organizację naszego dzieła.
*Ile osób tworzy Wasze KOŁO? Kim one są? No i panowie z Wami… Jak do Was dotarli?
Obecnie w Kole jest 22 osoby. 10 osób pochodzi z Cisk, 12 z Dębin. Mamy 15 członkiń i 7 członków. Nasza grupa jest mocno zróżnicowana, w różnym wieku. Najstarsza członkini na 72 lata, a najmłodsza 23. Niektóre panie są na emeryturze, inne pracują we własnych gospodarstwach rolnych, jeszcze inne w przedszkolu, w banku. Panowie w większości łączą pracę w gospodarstwach rolnych z pracą zawodową. Jeśli chodzi o panów, to zaprosiliśmy ich do uczestnictwa w Kole, ponieważ stwierdziłyśmy, że wyjdzie nam na dobre, jak energia kobieca będzie równoważona energią męską i tak w rzeczywistości jest. Wielokrotnie podczas zebrań i omawiania różnych działań panowie przysłuchują się nam i stwierdzają, że czasami na siłę lubimy sobie komplikować pewne rzeczy (jak to kobiety) i wtedy oni podsuwają nam sprytniejsze rozwiązania. Poza tym panowie to nasza ekipa do zadań specjalnych. Służą nam siłą, kiedy trzeba ustawić stoliki, zmienić butlę gazową przy piecu, wykonać prace porządkowe przy świetlicy, skosić trawę. Ostatnio do Warszawy pojechał z nami Kamil jako doświadczony kierowca, gdyby nie on, pewnie nie byłoby drugiej kobiety, która zdecydowałaby wybrać w taką trasę. Ogólnie rzecz ujmując, panowie biorą aktywny udział w naszych przedsięwzięciach, no może oprócz warsztatów z pieczenia ciast (śmiech).
*Bez pomocy finansowej w jakimkolwiek działaniu ani rusz. Skąd ona do Was przychodzi? Na co ją przeznaczacie?
To racja, bez zewnętrznego dofinansowania nie miałybyśmy możliwości rozwoju. Pozyskujemy środki głównie z programów grantowych, takich jak: Mazowsze Lokalnie, Mazowiecka Aktywacja, NoweFio, Program Grantów Lokalnych BNP Paribas, Moje Miejsce na Ziemi Fundacji Orlen. Wnioskujemy również o środki w konkursach ogłaszanych przez Urząd Marszałkowski i Fundację BGK. W tym roku realizowałyśmy również projekt ze środków pozyskanych z Fundacji PZU w trybie pozakonkursowym. I nie można zapomnieć o środkach z pomocy finansowej z ARiMR. Na bieżąco obserwujemy strony różnych grantodawców i jeśli tylko jesteśmy uprawnione do złożenia wniosku, takowy przygotowujemy.
*Panie Bożena i Jola, jak się uzupełniają? Kim są w swoich środowiskach? Jakie są?
Bożena to przewodnicząca Koła, moja mama, a Jola to zastępca, mama mojej przyjaciółki, to wieloletnie społeczniczki i liderki społeczne. Bożena ma bardzo duże doświadczenie w prowadzeniu projektów społecznych i przewodzeniu organizacjom i grupom społecznym, od 15 lat pełni funkcję sołtysa w Dębinach. Obecnie pracuje jako listonosz, co potwierdza jej kompetencje w zakresie kontaktu społecznego. Mama jest osobą asertywną i otwartą. Jest szanowana i cieszy się nieposzlakowaną opinią oraz dużym autorytetem. Jolanta z kolei jest wieloletnim sołtysem wsi Ciski, radną gminną (funkcję tą pełni trzecią kadencję); piastuje również urząd zastępcy przewodniczącej Rady Gminy Zatory. Posiada doświadczenie w prowadzeniu projektów społecznych, w 2020 r. samodzielnie koordynowała projekt powstania tablicy pamiątkowej we wsi Ciski na cześć braci Jastrzębskich poległych w powstaniu styczniowym. Nieustannie szkoli się, pogłębia swoją wiedzę, ma zacięcie społeczne, a sprawy społeczne to jej pasja. Obie panie przez wiele lat współpracowały w Radzie Rodziców w PSP w Ciskach. Obie też mają w sobie dużo energii, ciekawości świata, dlatego zawsze są otwarte na wyzwania i na nowe doświadczenia. Jeśli zaś ja wychodzę z inicjatywą jakiegoś projektu, to zawsze mam ogromne wsparcie z ich strony podczas jego realizacji. Podział kompetencji? Mama bardziej zajmuje się administrowaniem świetlicą, a Jola dba o nasze finanse.
*Wasze kucharzenie? Tradycja zanarwiańska w parze z kuchnią ogólnopolską? Popisowe dania?
Wśród nas są doskonałe kucharki, każda ma swoje popisowe dania. Ten tygiel smaków określiłabym jako połączenie kuchni tradycyjnej ze szczyptą nowoczesności. Gotujemy wyśmienite flaki wołowe, bigos, dania z ziemniaków, jak babka ziemniaczana, pyzy, pyzuchy z serem. A jeśli chodzi o nowoczesność, to ostatnio na I Forum KGW Gminy Zatory w parze z flakami podałyśmy zupę krem z dyni z curry, która skradła podniebienia wszystkich gości. Jesteśmy chwalone także za smarowidła: pastę z dyni z musztardą francuską, jak również wegański smalec z fasoli. Ale i smalec wieprzowy robimy wyśmienity. Specjalizujemy się również w daniach kurpiowskich. Fafernuchy, sodziaki, racuchy gryczane czy kapusta z kaszą nie mają przed nami tajemnic. W tym roku za sodziaki otrzymałyśmy wyróżnienie w Bitwie Regionów. Do tego należy dodać słodkie wypieki, w szczególności ciasto drożdżowe, z którego robimy jagodzianki, chałki, strucle, makowce, bułki z serem, czy zwykłe drożdżowe z kruszonką, z rodzynkami, czy z dodatkiem dyni. A jeśli chodzi o napoje, to preferujemy kompoty, te z owoców z naszych sadów i ogrodów (najlepsze, bo nie pryskane): rabarbarowy, mirabelkowy, jabłkowy, wiśniowy, porzeczkowy.
*O mateńko! A przedsięwzięcia KOŁA, które odbijają się echem i pozostają w pamięci?
W pierwszej kolejności chciałabym wspomnieć o festynach z udziałem olimpijczyka Pawła Wiesiołka, które odbyły się w poprzednim i bieżącym roku. Paweł jest moim kolegą z gimnazjum, razem w młodości jeździliśmy na zawody, dlatego jak założyliśmy Koło, od razu szukałam możliwości, żeby ściągnąć go na Dębiny. I to się udało. Festyny cieszyły się dużą frekwencją, szczególnie wśród dzieci, na czym najbardziej nam zależało. Drugim znaczącym wydarzeniem były warsztaty kulinarne. Bożonarodzeniowe gotowanie z panią Haliną Witkowską przyciągnęło wielu naszych mieszkańców, jak również koleżanki z KGW z Zaborza. Trzecim wydarzeniem, o którym chciałabym wspomnieć, było I Forum KGW Gminy Zatory. Było to pierwsze takie wydarzenie w historii Kół w naszej gminie, swoiste święto KGW. Wymagało od nas jako od gospodarzy wydarzenia specjalnego przygotowania, ale uważamy, że opłaciło się ponieść taki trud. Na koniec warto wspomnieć o naszym udziale w Scenie Letniej NIKiDW, podczas której promowaliśmy kulinaria kultury kurpiowskiej. Było to dla nas wyjątkowe wyróżnienie, ponieważ pojechałyśmy tam jako jedno z dwóch kół z całej Puszczy Białej. To zasługuje na uznanie.
*Absolutnie! Jesteście niesamowite! Ponadto wyszukujecie talenty w Ciskach i Dębinach… Dużo ich? Jakie?
Można powiedzieć, że pierwsze talenty już odkryłyśmy, ale jeszcze wiele przed nami. Zacznę od kilku naszych członkiń. Bożena jest mistrzynią flaków, Jola piecze pyszne ciasta drożdżowe pod każdą postacią, Ania sernik ptysiowy. Agnieszka K. robi wyborny smalec i wyroby garmażeryjne. Ela specjalizuje się w zakwasie i tym żytnim, i buraczanym, w kruchych ciastkach, para się rękodzielnictwem: hafty, ozdoby wielkanocne, do tego szydełkuje i robi na drutach. Agnieszka P. jest najlepsza w daniach z ziemniaków i w rogalikach drożdżowych. Mnie najlepiej wychodzi chałka, strucla i fafernuchy. Mamy również utalentowane osoby, które sympatyzują z naszym Kołem. Monika jest specjalistką w rękodziele pod każdą postacią: od kurpiowskich haftów, przez decoupage, po kwiaty z bibuły. Sylwia pięknie śpiewa. A babcie Krysie i Honorata lepią pierogi jak nikt inny.
*Wy dla innych kobiet i dla młodzieży… O co chodzi?
Aktywizacja kobiet to jest jeden z naszych celów statutowych. Chcemy dać im alternatywę do wychodzenia z domu. W mieście nie ma z tym problemu, są kina, kawiarnie, parki. U nas tego nie ma, co powoduje, że bardzo szybko można wpaść w rutynę życia, a to prowadzi do frustracji i niezadowolenia. Dajemy alternatywę, dajemy możliwości, a każda kobieta wybierze z tego, co będzie jej pasowało. Przykładem działań skierowanych stricto do kobiet były wspomniane wcześniej warsztaty z dietetyki czy spotkania z okazji Dnia Kobiet. Podobnie rzecz się ma z młodzieżą i dziećmi. Dajemy im swoją uwagę, zainteresowanie, zapraszamy na wydarzenia Koła, dajemy im przestrzeń do pokazania swoich umiejętności. Ze względu na to, że w naszej miejscowości nie ma szkoły, w gminie nie ma GOK-u, dzieci mają ograniczony dostęp do zajęć pozalekcyjnych i takich, które mogłyby rozwijać ich umiejętności. Absolutnie nie chcemy wchodzić w kompetencje szkoły, ale próbujemy organizować różne ciekawe aktywności. I tak w trakcie naszych spotkań okazało się, że Gabrysia pięknie rysuje, Zuzia ma smykałkę do rękodzieła, Pola jest utalentowana muzykalnie, Iza jest pasjonatką koni. Radość dziecięcą dało się odczuć podczas ostatniego projektu Wakacje Nad Stawem. Ze spotkania na spotkanie miałyśmy coraz większą frekwencję, dochodziły nowe dzieci, również z dalszych miejscowości. Zainteresowanie naszymi działaniami przerosło nasze najśmielsze oczekiwania.
*Współpraca z Kuźnią Kurpiowską w Pniewie… Co Wam daje?
Współpracujemy z Kuźnią od dwóch lat i ta współpraca dynamicznie się rozwija. Dotychczas zorganizowaliśmy warsztaty z pieczenia tradycyjnego ciasta drożdżowego, kurpiowskich fafernuchów i sodziaków, warsztaty z wicia palm kurpiowskich i oklejanek oraz tradycyjnych potraw wigilijnych i wielkanocnych. Pani Halina jest dla nas guru we wszelkich sprawach związanych z kulturą kurpiowską, to chodząca skarbnica wiedzy, z której bezgranicznie możemy czerpać.
*Idzie jesień… Co Wam przyniesie? Albo wprost – co w najbliższej przyszłości w KGW NAD STAWEM?
Jesień będzie dla nas bardzo intensywnym okresem. Jeszcze we wrześniu mamy zaplanowaną inaugurację projektu kurpiowskiego pod nazwą Kurpie Białe – nasza przeszłość, nasza tożsamość. Projekt ten będziemy realizować przez trzy lata, w ramach programu NoweFio. Zaplanowane działania to wszelkiego rodzaju warsztaty rękodzielnicze: z haftu na płótnie i koralikowego, wycinanka, kwiaty z bibuły i bukiety okolicznościowe, oprócz tego wizyty w muzeach, konkursy dla dzieci, kurs tańca kurpiowskiego. Będziemy również poznawać tradycje okresu Bożego Narodzenia i Wielkanocy, przypomnimy sobie także zwyczaje związane z zapustami. Poza tym w tym roku czeka nas także inauguracja kobiecego kącika książkowego z udziałem gościa specjalnego, którego nazwiska na razie nie chcemy zdradzać. Rozwijamy się także organicznie, a w ramach tego rozwoju nasze szefowe wybierają się na wizytę studyjną do województwa łódzkiego. Cały czas doposażam naszą siedzibę w nowe sprzęty. W planach mamy zakup kuchni 5-cio palnikowej, okapu, mebli i stołów ze stali nierdzewnej. Będzie to intensywny czas dla naszej organizacji, o czym będziemy informować na łamach “TP”.
*Powiem krótko, jestem oszołomiona!!!
Od stolnicy do stolicy, od igiełki do iglicy
13 sierpnia, członkowie Koła Gospodyń Wiejskich w Dębinach „Nad Stawem” i Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie reprezentowali Kurpie Białe na spotkaniu z kulturą kurpiowską, w ramach wydarzenia Scena Letnia, organizowanym przez Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi w Warszawie
Scena letnia to cykl spotkań z kulturą ludową z całej Polski. Tematem przewodnim ostatniej sceny letniej była KURPIOWSZCZYZNA. Zaproszeni zostali przedstawiciele zarówno Puszczy Białej, jak i Zielonej. Podczas wydarzenia można było posłuchać muzyki granej na żywo, posmakować lokalnej kuchni, zapoznać się z pracą twórców ludowych, ale również spróbować swoich sił w tańcach kurpiowskich podczas potańcówki w ogrodach Instytutu.
Członkowie Koła Gospodyń Wiejskich w Dębinach „Nad Stawem” zaserwowali kurpiowskie i tradycyjne potrawy. Wśród nich znalazły się m.in. fafernuchy, sodziaki, kapusta z kaszą, racuchy z kaszy gryczanej, kartoflak, pajdy domowego chleba ze smalcem i ogórkiem, pierogi, pyzuchy z kozim serem, bochny chleba, ciasta drożdżowe, kompoty i zakwas żytni. Dania można było skosztować na miejscu lub wziąć na wynos.
Z kolei Monika Poteraj z Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie prezentowała haft kurpiowski na tiulu, który to jest niezwykle misterny i rzadko już spotykany.
Oba stoiska cieszyły się dużym zainteresowaniem gości przybyłych na wydarzenie. Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji na profilu społecznościowym obu organizacji.
Aleksandra Karłowicz