pultuszczak




Tata rak i mama rak a tam mamy tatarak

2023-07-20 6:20:12

Pułtuszczanka Aneta Szymańska uwielbia podróże, których nieodłączną częścią zawsze jest poznawanie nowych smaków, regionalnych potraw i przypraw. O jedzeniu, również naszym polskim, potrafi pisać bardzo ciekawie i tak barwnie, że człowiek zaraz robi się głodny. Musicie przeczytać i koniecznie wypróbować!

Do napisania tego felietonu, natchnęła mnie moja mama. Kilka dni temu przyniosła mi liście tataraku, zachwycona jego zapachem i obfitością na nadnarwiańskich łąkach. “Nad błękitną moją Narwią Najpiękniej się łąki barwią, Najmiłośniej szumią drzewa I najmilej słowik śpiewa.” Tak Wiktor Gomulicki rozpoczyna najsłynniejszy wiersz o okolicach Pułtuska.

Skąd się wzięła nazwa naszej rzeki? To bardzo ciekawe, bo jest starożytna, wywodzi się z języka praindoeuropejskiego i oznacza po prostu wodę. Słowo Narew odziedziczyliśmy po nieznanym plemieniu, które żyło tu tysiące lat temu. Mieszkamy w unikalnym miejscu, Narew  to jedyna w Europie i jedna z kilku na świecie rzek anastomozujących, czyli płynących wieloma korytami jednocześnie.

Rzeka ma tak dużo do zaoferowania, nie tylko estetycznie, przede wszystkim różnorodnością biologiczną, z której człowiek od zawsze czerpał. Kulinarnie też! Ale nie będzie dzisiaj o rybach. Weźmy wspomniany tatarak. I tak, jego nazwa wywodzi się od Tatarów, którzy sprowadzili go do Polski w XVI wieku. Herbatka z tej rośliny, a konkretnie z suszonych kłączy pachnących przepięknie ogromną ilością olejków eterycznych, ma wiele dobroczynnych właściwości. Koi żołądek, działa antybakteryjnie i uspokajająco. To taki nasz polski imbir, myślę, że powinien być zdecydowanie bardziej popularny. Cudze chwalicie, a swego nie znacie.

Narew skrywa też w sobie nasze regionalne frutti di mare, a raczej owoce rzeki. Raki występowały powszechnie w wodach Narwi do końca lat 70. Jednak, w wyniku awarii w zakładzie przemysłowym w Łomży, przeważająca ilość skorupiaków i mięczaków wyginęła. Niektóre gatunki niestety nie odrodziły się, bo kto w tych czasach przejmowałby się ekologią. Rak błotny, zwany pięknie krawcem. Jego szczypce do złudzenia przypominają właśnie krawieckie nożyce. Jeszcze jako dziecko pamiętam ogniska i pieczenie raków. Mięso bardzo delikatne, teraz wiem, że przypomina homara lub kraba. Pyszne, ale poprzestańmy na zamawianiu w restauracjach krewetek, a naszym rakom pozwólmy odtworzyć populację.

A tak a propos krabów, polecam obejrzenie filmiku na you tube, w jaki sposób produkuje się tak zwane surimi paluszki krabowe, które nie mają w sobie absolutnie nic z tych skorupiaków. Przeczytajcie etykiety i więcej już po nie nie sięgnięcie.

“Szuja, niewykluta larwa i szczeżuja” śpiewała Irena Kwiatkowska w Kabarecie Starszych Panów. Szczeżuję już coraz częściej ponownie można spotkać w Narwi i dobrze! To oznacza, że rzeka jest czysta i tak delikatne organizmy jak małże dają w niej radę. Nasza pułtuska ostryga ma bardzo skomplikowane życie, jej cykl przeobrażeń to zmora studentów biologii, niby prosty organizm, a tak bogaty życiorys i może żyć nawet 100 lat. Kiedyś była tu tak duża populacja, że masowo karmiono nimi świnie. I tak, są jadalne! Nasze pułtuskie mule, ale jednak nie zalecam odławiania, niech sobie spokojnie żyją. Podobnym skorupiakiem jest skójka gruboskorupna, też coraz częściej można ją spotkać w Narwi. Jej muszle były wykorzystywane do tworzenia wazonów, popielniczek i innej galanterii domowej. Żałuję, że nie zachowałam takiego dzbanka, który był u nas kiedyś w domu.

Za to jak najbardziej zalecam zbieranie mięty wodnej, która tak pięknie porasta brzegi rzeki, idealnie nadaje się w obecnej fali upałów do drinków, lodów, ciast i po prostu do flakonu, aby rozsiewać tak charakterystyczny narwiański zapach w naszych domach.
Na zdjęciu mięta wodna.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *