TAK, ODNALAZŁAM SIĘ
2023-02-23 2:25:49
Z ALICJĄ PATALAN, DYREKTOR CENTRUM OPIEKUŃCZO-MIESZKALNEGO W PUŁTUSKU, ROZMAWIA KAZIMIERZ DZIERŻANOWSKI
Zwrócę się do pani jak do Alicji w Krainie Czarów: co pani wyczarowała przez czas dyrektorowania w CO-M?
Funkcjonujemy od 1 września 2022 roku, czyli zaczynamy szósty miesiąc naszej działalności. Skromnie zaczynaliśmy, wyposażenie było okrojone, a dziś możemy powiedzieć, że przybyło nam i wyposażenia, i mamy uczestnikom coraz więcej do zaproponowania.
A gdybyśmy poszli dalej w tę Krainę Czarów to…
… cały czas potrzebujemy materiałów do terapii, doposażenia sali rehabilitacyjnej, mamy piękną salę, a do niej potrzebujemy drabinek, fachowych urządzeń, żeby to miejsce było w pełni wykorzystywane. No i chcemy doposażać pokoje mieszkańców, aby stwarzać im coraz milszą atmosferę, bardziej domową. Myślę, że poradzimy sobie z tym w bieżącym roku. Czekamy na dofinansowanie z funduszu solidarnościowego oraz na podpisanie umowy i przekazanie środków.
Mieszkańcy? Ilu ich jest?
Tak jak na początku, 21 uczestników. 18 osób jest skierowanych na pobyt dzienny i 3 na pobyt całodobowy. Decyzję na pobyt całodobowy wydajemy przy pierwszym skierowaniu najczęściej na miesiąc. Chcemy zobaczyć, jak dana osoba się u nas zaaklimatyzuje, jak będzie się u nas czuła, czy będziemy spełniali wszystkie wymogi w stosunku do tej osoby. I jeśli nam się tu ładnie sprawdzi i my wywiążemy się z uzgodnień, to przedłużamy pobyt na dwa-trzy miesiące.
Jest rotacja wśród uczestników dziennych?
Tak. Odchodzą nam prawdopodobnie dwie osoby, ale mamy już dwie osoby w kolejce, które chętnie zostaną przyjęte, jesteśmy w kontakcie telefonicznym z rodzinami, osoby te odwiedzają nas i pytają, kiedy będą mogły skorzystać z naszej pomocy.
Długa jest kolejka oczekujących?
Kilka osób zawsze jest, rezerwowych, czekających na przyjęcie.
A jak państwo kwalifikujecie uczestników do CO-M?
Na podstawie rekrutacji, którą przeprowadzamy łącznie z ośrodkiem pomocy społecznej gminnym lub miejskim w zależności, z jakiego terenu ta osoba przychodzi. Rozpowszechniamy naszą informację na stronie facebookowej, mamy też ulotki, które roznosimy po wszelkiego rodzaju instytucjach pomocowych, leczniczych i tak propagujemy te informacje o naszej placówce.
Kadra?
Kadra dobrana, są to osoby zatrudnione jeszcze we wrześniu, fajnie nam się te osoby sprawdziły, mamy siedmiu opiekunów, którzy pracują w systemie równoważnym, czyli dwunastogodzinnym, zawsze jest jedna osoba na noc opiekująca się naszymi uczestnikami, mamy terapeutę zajęciowego, psychologa na pól etatu, rehabilitanta też na ½ etatu. Próbujemy wychodzić też na zewnątrz, więc będę chciała pozyskiwać nowe osoby, żeby do nas przychodziły i prowadziły coraz to nowe formy zajęć.
Ciekaw jestem, jak wygląda w CO-M powszedni dzień.
To dzień trochę taki jak w domu. Mieszkający na pobyt całodobowy w porze rannej odbywają toaletę przy pomocy opiekunów, potem schodzą na dół, bądź są zwożeni windą na świetlicę, to nasz punkt zbierania się. Osoby z zewnątrz dochodzą tu na godzinę ósmą, no i rozruch do godziny 9. Rozmowy, podpisywanie listy. Śniadanie, a od godziny 10 do 13 zajęcia terapeutyczne: kulinarne, muzykoterapeutyczne, manualne; równorzędnie też pracuje rehabilitant i psycholog. Obiad w formie cateringu, po nim relaks – posypianie, rozmowy, czytanie, słuchanie muzyki. Nasi uczestnicy bardzo lubią muzykować.
Tak, pozyskujemy ludzi z zewnątrz, zapraszamy panią z LELEWELA, która przedstawia nam osoby ważne w polskim życiu kulturalnym, organizujemy imprezy okolicznościowe, liczne, ostatnio bal karnawałowy, gościliśmy przedstawicieli policji, przedszkolaków z Krajewskiego, seniorów z Dziennego Domu SENIOR+. Byliśmy w DPS u pani Ani Popowicz na spotkaniu walentynkowo-karnawałowym.
A jak się pani czuje, odnajduje jako szefowa CO-M?
Bardzo dobrze. 20 lat doświadczenia w pracy socjalnej w MOPS w Pułtusku dało mi gruntowne przygotowanie do pracy z ludźmi z różnego typu problemami. Teraz przeszłam ze strony gminy na powiat, ale cały czas poruszam się w obszarze pomocy społecznej, więc ten temat pomocy, udzielania różnego typu wsparcia i reagowania na potrzeby ludzkie są mi bardzo dobrze znane.
No, to strzał w dziesiątkę!
Tak, odnalazłam się. To kontynuacja mojego poprzedniego zawodu; dziś mogę już realizować swoje pomysły, bo jak człowiek jest pracownikiem, to musi się zastosować do wymogów i wizji pracodawcy. Teraz ja wyznaczam cele, misje, wdrażam swoje pomysły, dodatkowo mam duże doświadczenie z lat młodzieńczych – potrafię śpiewać, tańczyć, mam dokumenty instruktora fitness, sportu, więc nie tylko siedzę za biurkiem, ale jestem częścią zespołu.
A jak jest z aktywnością uczestników?
Są bardzo otwarci na wszelkiego rodzaju pomysły, chociaż na początku są nieco asekuracyjni. Otwarci… To też wynika z charakteru naszych pracowników – ciepłych, przyjaznych, dających energię pozytywną i atmosferę domu wytwarzają.
Tak, rodziny dają nam te informacje zwrotne o tym, jak nasz uczestnik żyje po opuszczeniu CO-M. Mówią: „O, mama to siedziała sama w domu, nie rozmawiała, a w tej chwili to i tańczy, i śpiewa, widzimy zaangażowanie w sprawy manualne…”. Uczestnicy sami nam mówią, że chcą przedłużyć pobyt u nas, a jak powiedziałam, jest taka możliwość. Wydźwięk więc pozytywny.
A jak państwa postrzegają władze powiatowe?
Myślę, że pozytywnie. Mam częsty kontakt z panem starostą, z paniami: wicestarostą i skarbnik – często jestem w powiecie. Wszyscy oni mają przychylne spojrzenie na naszą instytucję. A my jesteśmy najbardziej potrzebującą grupą odbiorców, dotychczas raczej pozostawioną samą sobie, wycofaną, wykluczoną w jakimś sensie.
Plany?
Wyjścia plenerowe z grupami ośrodków wsparcia, wycieczka, może wyjazd do teatru…
Więc niech się spełnią…