SŁAWEK, TY JESTEŚ, TY JESTEŚ… JAK ZDROWIE
2021-12-16 10:35:03
To było spotkanie z okazji 30. rocznicy powstania MKS PUŁTUSK. W zamku, gdzie padło wiele słów charakteryzujących prezesa Sławka Krysiaka. Mówiono, że utalentowany, wszechstronnie zdolny, kontaktowy, świetny opowiadacz, śpiewający na zawołanie, marzyciel, wreszcie, że zdolną bestią jest. Ale też niepokorny, zachodzący ludziom za skórę, wbijający… szpile, kołki i pałki. Nie padło, że serdeczny kumpel, pomocny, z dużym poczuciem humoru, wierny w przyjaźni. Niezbyt mocno podkreślono, że zasłużony dla rozwoju pułtuskiego sportu dzieci i młodzieży, a tym samym dla miasta. Że to kulturalny mężczyzna. I jeszcze tego nie powiedziano, że to po prostu SWÓJ CHŁOP ogarnięty wizją zmian dla dobra ludzi i Pułtuska z i dużą dawką ADHD w sferze sportowej
MKS PUŁTUSK 30 LAT POD GÓRKĘ…. Promocja tej książki/ monografii autorstwa Sławka (a pióro Sławek ma bardzo dobre) zbiegła się z jubileuszem MKS. Prezes, przymrużając oko, powiedział, że “Czyta się ją kiepsko, gdyż wiele w niej tabelek i mało emocji”. W publikacji zaznaczył: “Każdy jubileusz jest powodem do radości, a my narzekamy! Mamy oczywiście ogromne powody do radości, całe niniejsze opracowanie będzie poświęcone zaprezentowaniu naszego dorobku. Zaczęliśmy od narzekań, bo tkwi w nas rodzaj “zadry”. Zamiast ukierunkować cały nasz potencjał na twórczą pracę, musieliśmy walczyć z wiatrakami. Mamy niedosyt, bo przy życzliwości władz (przez kilkanaście lata ta życzliwość była i wtedy były efekty) i lepszym klimacie dla sportu (którego często brakowało), mogliśmy zrobić znacznie więcej”.
Gorzkie? Nadzwyczaj! Za to niezwykle miło było podczas spotkania w zamku, wśród kochającej się rodzinny, wypróbowanych przyjaciół, koleżeństwa, sportowców i sportsmenek oraz ich rodziców. Prowadzący imprezę Krzysztof Kamiński, wypróbowany, inteligentny konferansjer, z humorem poprowadził zebranych przez sportowo-turystyczno-teatralne meandry. To on zapowiedział ze sceny krótki tryptyk sceniczny, w którym zabawnie zagrali: Natalia, Michalina, Waldemar – szczery druh Sławkowy, Łukasz i Agnieszka. Jego treść oscylowała wokół marzeń PREZESA, tego, żeby baza sportowa (wizyjny obiektu z pięcioma dyscyplinami sportowymi i Centrum Aktywności) rosła w siłę, a naszym sportowcom żyło się, dzięki medalowym osiągnięciom, dostatniej. Scenki nagrodzono burzliwymi oklaskami. Pięknymi słowami zwróciła się do Sławka jego córka Joanna. Tak mówi się jedynie wówczas, gdy się kogoś kocha. Zapewniła TATĘ w imieniu całej rodziny, że wszyscy go szanują i doceniają. Taki też mają do niego stosunek ci, którzy mieli okazję zetknąć się z prezesem. Tata, jak wspominała Asia, ma wielkie serce, wielkie marzenia i wielkie wizje. Dzięki jego sportowym pasjom dzieci Krysiaków wychowywały się na turnusach, obozach, na zwiedzaniu Polski i zagranicy. Odniosła się również do jakoby niespełnionych marzeń TATY. – Oj, to nie prawda TATO, że marzenia ci się nie spełniły. Nie spełniły ci się tylko te wielkie marzenia – tak córka nawiązała do wypowiedzi TATY zamieszczonej w monografii. Piękny ukłony wykonały w stronę Sławka moje judoczki: Anetka Mokrzycka, Małgosia Murawska, Ewa Bajno, Basia Brach, Emilka Krysińska. Anetka Mokrzycka zarówno Sławomira jak i mnie obdarowała stosownymi prezentami z napisami: PREZES STULECIA i TRENER STULECIA. Co jeszcze znalazło się na portrecie Sławka nie wiem, u mnie, spuszczając oczy, dodam: Bożyszcze podstarzałych judoczek, ale na zawsze bożyszcze, Kazio to odwieczny wzór do naśladowania. Kochane dziewczyny! Na jubileuszowej scenie pojawili się ludzie bliscy prezesowi: Łukasz Pruszkowski, syn słynnego Stasia kierowcy, też kierowca, Andrzej Krawczak trener LA, Wojtek Dębski, były burmistrz, za czasów którego “pułtuski sport był na przyzwoitym poziomie” i Wiesiu Balcerzak z Gołymina, również serdeczny kumpel Sławka. Nie pojawił się Jan Kaczmarczyk, sponsor MKS, który nigdy, jak i inni sponsorujący KLUB, nie odmówił wsparcia finansowego. RATUSZ reprezentowali panowie – zastępca burmistrza Mateusz Miłoszewski i przewodniczący RM Ireneusz Purgacz. Na podium nie stanęła też żona Sławka, Hania, filar rodziny Krysiaków. To ona usłyszała od męża podziękowania za olbrzymią zaradność i radzenie sobie z dziećmi, kiedy on był poza domem. A zdarzało się to, niestety, zbyt często. Wojciech Dębski odniósł się do zimowego obrazka, który ma w pamięci, do zaśnieżonego stoku i jazdy Sławka, po której natychmiast został otoczony grupą rozgadanej młodzieży. Odniósł się też do jego jakby niespełnionych marzeń. Powiedział: – Ciesz się z tego, co osiągnąłeś, bo osiągnąłeś wiele, mimo że marzenia były większe. A tak naprawdę to cię bardzo lubię! Wiesław Balcerzak z Gołymina, wsiąkł na dobre w atmosferę Sławkowych wyjazdów już od pierwszego spotkania. Bo z tymi wyjazdami było tak, jak powiedział sam Krysiak. – Z nami się jeździło albo raz, albo zawsze. Wiesio przemówił wierszem, w którym było wiele słów sławiących pobyty w Zakopanem, na Kaszubach, w Słowacji… – Kawałek świata zwiedziliśmy, a chwile przeżyliśmy piękne i wspaniale. Kto nie mógł dotrzeć na jubileusz, przysłał wiadomość, jak olimpijczyk Paweł Wiesiołek, najjaśniej błyszcząca gwiazda pułtuskiego sportu. Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego KLUBU – zaśpiewano. Bohater spotkania odniósł się i do mnie, trenera judo, powiedział: – Wszystko rozpoczęło się od judo i gdyby nie judo, może by tego klubu nie było. Dziękuję, Kazik. To on spowodował, że ja zacząłem ustawiać się do sportu. Wiele się też od Kazika nauczyłem, także siatkówki. Sławciu. Nie było czasu w zamku na SERDECZNE DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO, PRZYJACIELU! Teraz to mówię. Od Grażki uściski i przypomnienie, że często słała z Zakopanego, z Kołczygłów, z Kołobrzegu czy z zagranicy korespondencje dla TYGODNIKA PUŁTUSKIEGO. A nazywała nas, kiedyśmy dyskutowali godzinami o sporcie, SPORTOWYMI OSZOŁOMAMI, co w jej ustach brzmiało… pozytywnie. Wszystko mija, już po jubileuszu, ale w uszach jeszcze brzmi piosenka wspólnie zaśpiewana – PRECZ SMUTKI, NIECH ZGINĄ… A relacjonowałem spotkanie ja, Kazimierz Dzierżanowski, trener judo |