pultuszczak




PLOCIUSZEK

2023-09-15 6:20:26

Prezent dostaliśmy. Od Tomka Sobieckiego, z którym jesteśmy fajnie zakolegowani. Tomek to taki nasz rodzimy, domowy, pułtuski AMARO. Gotuje, piecze, smaży i wekuje. Prowadzi ogród (ek?), stąd pomidorki, patisonki, papryczka, kabaczki i cukinie. Podrzucił nam słoiczek z papryczką w zalewie, patisonki, cukinię i… mięsko suszone w grzybiarce. Ale najpierw to mięsko, schabik, kroi w paski/słupki, trzyma w sosie sojowym i teriyaki z dodatkiem pieprzu, papryki wędzonej, chili, czosnku, kolendry, gorczycy i w końcu suszy w suszarce na grzybki. Przednie smakuje to mięsko, domyślamy się, że doskonałe do zimnego piwka. Jutro będziemy podejmować Tomasza kawką i czymś tam do kawki, to się jeszcze dopytamy, co ona wyprawia w swojej kuchni pod bacznym okiem Winstona, KOTA na PARAPECIE.

***

Nasz rodzima pisarka, Joanna Maria Zawadzka, autorka mocno zabarwionej erotyką powieści kilkutomowej, wydała właśnie poradnik ŻEGNAJ, TYRANIE – WITAJ, PRZYJACIELU! A o czym? A o PERFEKCJONIZMIE. Joanna to tytanka pracy, jej aktywności artystyczne nie mieszczą się nie tylko w naszej mózgownicy. Ponadto jest fajną, filigranową babeczką.

***

Od Wiesia Trzcińskiego, opiekuna i organizatora wystaw zamkowych dostaliśmy przecudnej urody album “MALARSTWO ANDRZEJ FILIPOWICZ”. Cudeńko. Ileż w nim obrazów malarza, ile podziwiania, ile barw! Pan Andrzej pięknie maluje kobiety, też kwiaty, ale również tworzy portrety dzieci na zamówienie. Bywalec zamkowy rodem z Grodna.

***

Kadra pedagogiczna pułtuskiej TRÓJKI – z nową panią dyrektor Izabelą Trzcińską, którą cenimy i lubimy, weszła w nowy rok szkolny z… fotografią. Ciekawy ten zamysł przedstawienia się pułtuszczanom zyskał duży poklask. I teraz ciekawi jesteśmy, czy za TRÓJKĄ pójdzie DWÓJKA, CZWÓRKA i JEDYNKA czy nie. Czy wymyślą coś dla siebie innego, by pokazać swoją szkołę na pułtuskiej niwie. Dodajmy, że każdy świeży powiew szkolny jest na wagę złota i zarazem przeciwstawieniem się zmurszeniu oświatowemu. Czarnkowemu widzeniu oświaty narodowej.

***

A grzybów NI MA! Nawet turków za Makowem. Były lata, że las wyglądał jakby w nim ktoś powkładał setki białych, małych czapeczek. Przykucnąwszy rwało się je dookoła siebie. To piękne grzyby i smaczne – na patelnię i do octu, ale sęk w tym, że jeszcze nie wyrosły i pewnie już nie wyrosną. Deszcz potrzebny na gwałt i to kilkudniowy, a tu nic – susza sucha. Ale lasów, jak sami widzicie, też coraz mniej, niestety. Ale spytajcie leśników…

***

Za to obrodziły tego lata pikniki ekologiczne. O roku ów, piknikowy! Co sobota/niedziela piknik. Na nim coś na ząb od gospodyń wiejskich, dmuchańce i disco polo. I tak wydaje się, że disco polo to już nasza narodowa muza, nie Szopen z Żelazowej Woli, a Martyniuk spod Białegostoku. No cóż, wielka smuta, o czym mówili nam pułtuszczanie, którzy uczestniczyli w koncercie dożynkowym na stadionie.

***

Tabliczkę o takiej treści widzieliśmy nad kanałkiem wśród nadwodnych traw: PPUK SP. Z O.O. SPRZĄTAJ PO SWOIM PSIE! I rysunek psiej wydzieliny wzięty w przekreślone kółko. Tabliczka owa jest dość głęboko schowana przed oczami przechodniów i pewnie nie każdy ją dostrzega. Ale nie o to nam biega. Gdybyśmy mieli mały warsztacik, wykonalibyśmy tabliczkę z napisem: PPUK! A TY SPRZĄTAJ PO TYCH, KTÓRZY PO SOBIE NIE SPRZĄTAJĄ. Bo w mieście, proszę ja was, całkiem a całkiem to czysto nie jest. Brud zawdzięczamy sami sobie, bo śmiecimy na potęgę, ale też służbom sprzątającym, które sprzątają po łebkach i niesystematycznie. Nie wiemy, kto sprząta i nadzoruje ulicę Daszyńskiego, ale przypatrzcie się jej; jest odrażająca. I nic nie pomogło koszenie tzw. trawników przypominających opuszczone groby, skoro trawa i chwasty rozlazły się poza obręb tzw. trawników i zalegają na chodnikach. No i jak mniemamy, nikt nikomu nie zwraca uwagi na uliczny nieład, nie karze, skoro tam ciągle nie tak, jak powinno być. I nikt nikogo nie obsobacza w sprawie publicznego niechlujstwa.

***

I tak z Daszyńskiego weszliśmy na Widok, do parku, miejsca zieleni i odpoczynku. I miejskiej łąki, która już od dawna nie cieszy, a wkurza. Kwiatka łąkowego tam nie uświadczysz, ale chwasty jak drapaki i badyle, suche i zbrązowiałe, owszem. Z rozmowy ze znawcą tematu wiemy, że łąka powinna być koszona 2 razy w roku, np. pierwszy raz w czerwcu, drugi we wrześniu, a dosiewana jesienią, barwnymi łąkowymi kwiatami, kiedy nasiona starych roślin są już w glebie. Ta obecna łąka, to smutny widok na WIDOK. Popatrzcie sami. Dziwolągowy to jakiś pogląd na łąkę miejską. Smutny i bezbarwny. Taką mamy myśl: Posiało się, niech rośnie, jak chce.

***

A teraz o dziwnych dożynkach gminno-powiatowych na stadionie miejskim. Ileśmy się to nasłuchali od pułtuszczan na ich temat. Że bez scenariusza, że organizatorzy poszli na żywioł. Że nie na tym polega łamanie się dożynkowym chlebem, by szturmować kosze i wybierać z nich dożynkowe dary. Że chaos był taki, że poseł Henryk Kowalczyk, zdeprymowany, nie wygłosił dożynkowego spiczu. – Nie takich dożynek spodziewaliśmy się w naszym mieście – powiedział nam bywalec dożynkowy. – Wstyd mi było za chytre baby z Pułtuska. I za to disco polo wieczorem.

No mały skandalik łączy się z tymi dożynkami, niestety.

***

Też biesiada na podzamczu pokazana przez TELEWIZJĘ PUBLICZNĄ? Nie zachwyciła. Absolutnie.

***

A na koniec PLOCIUSZKOWANIA coś do uśmiechu. Oto co przed laty powiedział Daniel Passent o Polakach: “Czy my zawsze, nawet na starość, musimy chorować na choroby dziecięce?”.

GMD
Na zdjęciu łąka miejska na Widoku

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *