W ubiegłą sobotę spojrzeliśmy w dziób gąsiora Guntera. Dar to niemieckiego miasta Ganderkesee dla Pułtuska, zaprzyjaźnionego miasta. Było ciemno, wyszliśmy właśnie z sushi, więc byliśmy o krok od gąsiora. Oluś chciał go dosiąść, nie pozwoliliśmy. Przyjrzeliśmy mu się tylko i sfotografowaliśmy. Ładny jest. Ubarwia smutne miasto jesienną porą. Nie utożsamiamy się więc z tymi, którzy psy wieszają na gąsiorku, chociaż obawiamy się o jego trwałość. Czy długo postoi w stanie, w jakim zostawili go Niemcy? Wątpimy. Przechodząca obok młoda mama z dzieckiem i pieskiem powiedziała nam, że już widziała, jak gąsiora dosiadali nastoletni chłopcy. I tu chcielibyśmy złożyć donos do władz miasta na pułtuszczan: uważajcie drodzy włodarze, młodzi już dosiadali ptaka i jesteśmy pewni, że dosiądą go jeszcze nie raz. Więc donosimy i wnosimy o baczenie.***
Zadzwoniła do nas Z. bardzo zadziwiona, ok, nieźle wkurzona. “Jak to może być, że w biały dzień, pracownicy różnych instytucji państwowych – ci różni kierownicy i dyrektorzy, czy inni tam prezesi – bywają w szkołach i placówkach kulturalnych na różnych spotkaniach organizowanych przez te szkoły i placówki właśnie. W godzinach swojej pracy! I niech mi REDAKCJA odpowie na pytanie, po co oni na tych spotkaniach i co oni z nich wynoszą?”. No, proszę pani Z.- oni nic z tych spotkań nie wynoszą, jedynie marnują swój czas pracy, uprzyjemniają go sobie na wychodnym. Taką właśnie mamy w mieście i powiecie modę, naganną, niestety. Rozumiemy, że zastępca burmistrza uczestniczy, o godzinie 10, w konkursie literackim w szkole organizującej konkurs czy jakiś tam panel dotyczący spraw uczniowskich, bo odpowiada za oświatę w mieście; rozumiemy, że w spotkaniu uczestniczą przedstawicie rodziców; że zaproszeni pedagodzy czy psycholodzy z innych szkół, ale że inni, nie związani ze szkołą? *** A na Ogrodowej ciemności egipskie. Podobno KTOŚ projektując ulicę “zapomniał” o oświetleniu. Niestety, światła Brzoskwiniowej nie oświetlą Ogrodowej! I o czymże dumać na bruku Ogrodowej? Ano o tym, żeby sygnał o ciemnościach na Ogrodowej doszedł do Rynku, a stamtąd, gdzie trzeba. *** 1 listopada już za nami, na kolejne HALLOWEEN trzeba będzie czekać aż rok. Ale wspomnienia z ostatniego, owszem, pozostaną. W ZSZ im. Jana Ruszkowskiego dwie klasy – 1LO i 2LO – bawiły się w ten dzień i uczyły jednocześnie. Na lekcji angielskiego nie było śmiertelnej nudy, uczniowie wykazując się kreatywnością, poszerzali zasób słownictwa, tak rozwijając umiejętności językowe. Ciekawe, czy poszerzyli swój słownik o wyrazy: zaświaty, grób, mogiła, trup, trumna, diabeł i piekło… *** TYGODNIK przyglądał się, ciekawemu zresztą, konkursowi recytatorsko-czytanemu poezji i prozy Wiktora od NIEBIESKICH MUNDURKÓW. I ma taką uwagę, której zapewne nikt nie weźmie pod uwagę: Słuchanie recytacji i czytania (dlaczego czytania, a nie wygłaszania z pamięci?) w olbrzymiej hali gimnastycznej nie sprzyja słuchającym. W tak olbrzymiej sali nie ma mowy o atmosferze charakterystycznej dla odbioru poezji. A TYGODNIK przyzwyczajony jest do kameralnych imprez z poezją w tle, klimatycznych… W LELEWELU. (zdjęcie uczniowskie z FB szkolnego) GMD |
PLOCIUSZEK
