Tygodnik Pułtuski

PLOCIUSZEK

Święto Zmarłych wprawdzie za nami, ale warto do niego wrócić, choćby w związku z kwestą na cmentarzu Świętokrzyskim. Boże, jak ten czas leci, w tym roku kweście stuknęło 16 lat!!! Pamiętamy, jak dziś to dobre sterczenie z puszką przy głównej bramie. TYGODNIK był tam przez wiele wiele lat. My, gmd, staliśmy zazwyczaj z burmistrzem Wojciechem Dębskim i to było fajne stanie. Zbieraliśmy forsę od naprawdę życzliwych pułtuszczan, gadaliśmy z nimi, często to byli pułtuszczanie spoza… Pułtuska, nieraz z odległych miejscowości. Przy okazji mieliśmy okazję popytać burmistrza o sprawy miasta i gminy, a że GŁOWA miasta nie uciekała od żadnej odpowiedzi, najwyżej przemknęło jej przez twarz lekkie drgnienie mięśnia, to zdobywaliśmy materiał dziennikarski na… cmentarzu. No, ale to tegoroczne, smutne, święto… Kwestowano i na drugim cmentarzu, i na pierwszym, na tym pierwszym, po raz pierwszy. A kwestowali członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej 13 pp, tak zbierając datki na odnowę niszczejących grobów żołnierskich. Piękny pomysł, piękny gest GRUPY!
Nasza gmina ogłosiła chęć sprzedaży zrujnowanego budynku koszar, tego, który to według burmistrza Nuszkiewicza i radnych go popierających, miał być przeznaczony na budynek mieszkalny (wpisany do rejestru zabytków). Cena 1,5 miliona złotych. Przez lata patrzyliśmy na pułtuskie koszary, mieszkając obok nich. Widzieliśmy dzieło zniszczenia. I tak sobie myślimy: dlaczego wcześniej nie zabezpieczono solidnie okien i wejść? Zabezpieczenia się pojawiły, ale dopiero teraz, więc teraz chronią kompletną ruinę. A wcześniej, kto tam nie bywał??? Dewastatorzy, złodzieje, podpalacze, pijacy, narkomani – każdy robił tam, co chciał, znaczy dewastował na potęgę. W to, że tam stanie budynek mieszkalny, absolutnie nie wierzyliśmy, chociaż na budowach znamy się tyle, ile na połowie dorsza, no, pewnie później zeszliśmy z …drzewa.
Że tak powiemy: strasznie kochamy wszelkie PUBLIKACJE dotyczące naszego miasta i gminy. Jasne, że są te ciekawsze, i te zupełnie nieciekawe… Ostatnio, w Kuźni Kurpiowskiej, widzieliśmy wydanie o gminie Zatory. Zwróciliśmy się do wójta Grzegorza, żeby nam dał tę pozycję. A on, że żebyśmy przyjechali do niego, znaczy do siedziby gminy, to nam da. Ale, zaznaczył, że da nam, jak przyjedziemy bez tego… – pokazał na nasz dyktafon. My wiemy, że wójt nas trochę lubi, a trochę nie, ale my przecież nie do lubienia jesteśmy. My miłości i sympatii mamy, naprawdę, po uszy. I pewnie jesteście ciekawi, czy my lubimy wójta Zator. Tak, lubimy go, pasjami. Za półuśmiech, na przykład.
No, ale te publikacje… Mamy przed sobą 15 LAT KUŹNI KURPIOWSKIEJ W PNIEWIE. Fajne wydanko. Piękne zdjęcia, ciekawa treść. Tu przypominamy, że KUŹNIA to instytucja kulturalna, a Halina Witkowska, o której nigdy dosyć, to DAMA NA PNIEWSKIEJ KUŹNI, czyli ta, jak powiedział panu wójtowi nasz szlachetny mąż, na którą powinno się chuchać i dmuchać, żeby jej skrzydeł nie podcinać, żeby ją dopieszczać… My Halę znamy, że ho ho. Możemy powiedzieć za Jackiem Soplicą: gdzieśmy nie byli, cośmy nie robili… A co ludzie mówią o KUŹNI? Na przykład o jej zwiedzaniu? Turyści mówią, że to rzadkość, aby można było wszystkiego dotknąć, wszędzie usiąść, a nawet i położyć, a myślimy tu o łożu (w paradnym pokoju) usłanym poduchami i zasłanym pierzyną. Pewnie i niemowlę WRZUCIĆ by można było do kołyski na chwil parę, wcześniej wyrzuciwszy z niej lalkę.
Lubimy zaglądać na FB ZS im. Bolesława Prusa. Tamże naleźliśmy notkę o tym, że Yaroslav Hablovskyi wziął udział w XV edycji konkursu kulinarnego, ogólnopolskiego, w półfinałach, MŁODY KREATOR SZTUKI KULINARNEJ 2019. I cóż on tam robił ów Yaroslav? Ano wraz z przedstawicielami 16 szkół gastronomicznych miał wykonać danie wegetariańskie z bakłażana i dowolnej kaszy. Co wyczynił źródła szkolne milczą. A szkoda, poszlibyśmy za tym smakiem…
A na koniec PLOCIUSZKOWANIA mamy Marię Kobylińską, prezeskę Stowarzyszenia Aktywnych Emerytów w Winnicy. Maria fajną babką jest! Państwo Kobylińscy mieszkają sobie pięknie w Bielanach koło Winnicy. Byliśmy tak kiedyś podczas zjazdu rodu Kobylińskich i wiemy, co gadamy. Ostatnio winnicy seniorzy balowali w nowo oddanej świetlicy w Mieszkach Leśnikach. Byliśmy, widzieliśmy. I przyszły nam do głowy dwie sentencje Jana z Czarnolasu: ta, że ŻYCIE LUDZI NIE SKŁADA SIĘ Z SAMYCH PRZYJEMNOŚCI, ale i że MIŁO SZALEĆ, KIEDY CZAS PO TEMU.

GMD

Komentarze

Exit mobile version