pultuszczak




PASZTET Z BAŻANTA? SALAMI TRUFLOWE Z JELENIA? PROSZĘ BARDZO!

2022-09-28 11:20:43

I Mazowiecki Konkurs Kuchni Myśliwskiej i Łowieckiej im. dra Grzegorza Russaka za nami. Cieszył się dużym zainteresowaniem pułtuszczan, którzy przybyli na podzamcze, gdzie swoje dania i produkty wystawiały liczne koła łowieckie i kilka KGW

Serwowano zrazy z kozła, żurek myśliwski, pasztet z bażanta, salami truflowe z jelenia, carpaccio z jelenia, smalec i bigos z dodatkiem dziczyzny, pierogi, nawet tort leśny i degustujący zgodnie przyznawali, że nie są to dania i wędliny, które jemy często i na co dzień. To rarytasy, odświętności.

Na tle skocznej muzyki słychać głos Krzysztofa Łachmańskiego, który wita gości i przedstawia pomysłodawcę konkursu Adasia Przybysza, łowczego KOŁA MYŚLIWSKIEGO CZAJKA. – Dziękuję, Adamie, za wspaniały pomysł, za zgromadzenie braci myśliwskiej właśnie w tym miejscu i za to, że konkursowi przyświeca imię Grzegorza Russaka. Witam Michała Russaka, członka jury naszego konkursu, wraz rodziną, dziękuję, żeście państwo przyjechali z Warszawy, witam ciepło Piotra Szpigla, szefa kuchni Domu Polonii w Pułtusku, też członka jury. Tu też K. Łachmański przedstawił pokrótce postać Grzegorza Russaka, dobrze znanego pułtuszczanom. A to znany kucharz, lekarz weterynaryjny, dr nauk rolniczych, gawędziarz co się zowie, twarz telewizji, autor książek kulinarnych, wielki propagator polskiej kuchni, który twierdził, że mamy najlepszą kuchnię na świecie, ale jej nie znamy. Specjalizował się w kuchni myśliwskiej, jego legendarne wręcz danie to rosół z żubra. Też popularyzator kuchni staropolskiej i kresowej.

Wicepremier Henryk Kowalczyk: – Nie mogło być lepszego miejsca na ten konkurs, jak właśnie błonia Domu Polonii, zamek, którego Grzegorz Russak był wieloletnim dyrektorem, gdzie wytrwale promował kuchnie myśliwską. Cieszę się, że żywność pochodząca z łowiectwa jest tak promowana i doceniana. Że eksport polskiej żywności w ogóle rośnie z roku na rok, osiągając prawie 40 miliardów euro. W tym pakiecie znaczące miejsce powinna zajmować kuchnia myśliwska i żywność myśliwska. Będziemy ją promować, otwierać sklepy pod hasłem DOBRE Z LASU.

Co chwila słychać zachętę do smakowania dań: – Żurek proszę! – Pierożki, pierożki! – Gulaszyk, gulaszyk! Ktoś poleca mi GRZEGORZÓWKĘ, ale ja kierowca… Staję przy stoisku z wędlinami pięknymi jak z reklamy. Przed nim Jarosław Karski, z zakładu ziemi warmińsko-mazurskiej (okolice Grunwaldu). -Prezentujemy wędliny, więc salami z jelenia z orzechami i truflowe z jelenia, proszę posmakować. I kindziuki. Ciekawostka? Pan Grzegorz u nas w zakładzie bywał, produkowaliśmy razem rożnego rodzaju wędliny.

Koło Łowieckie w Zatorach, tu łowczy Piotr Jarosik częstuje bigosem, schabikiem, kiełbaską i nalewką z wiśni. – Naszym daniem konkursowym jest bigos – mówi.

Koło Łowieckie Odyniec z Nieporętu wystąpi na konkursie z trzema daniami – tatar z jelenia, strogonow z jelenia i naleweczka prezesówka, receptura tajna, nalewka pyszna. Koło startuje w każdej dyscyplinie. Rafał Niestępski: – Lubię gastronomię, gotuję hobbistycznie, trudno nie było. Mam dostęp do dziczyzny, jestem myśliwym i robię wiele potraw z jelenia.

Dyrektor Michał Kisiel: – Wspominając potrawy, które razem z panem Russakiem budowaliśmy tutaj, w zamku, trzeba wspomnieć zupę gulaszową, to naprawdę wyszukane danie, to rogue z jelenia, to gulasz z łosia, to schab z dzika po bartnicku, nadziewany śliwką, ale podawany z sosem miodowo-piwnym – nie pozwalam go wyjąc z karty dla pamięci pana Russaka, też kiełbasa z dzika, podsuszana, sarna duszona w śmietanie – 90 ingrediencji potrzeba, by ta potrawa stanęła na stole. Nie da się byle jak zamarynować i byle jak przyrządzić potraw z dziczyzny. Trzeba się na tym znać. A za kuchnię myśliwską mi się dostało kilka lat temu i przestaliśmy robić HUBERTUSA, bo ktoś obłudnie zaczął mówić o rzezi dzikich zwierząt. A to normalna gospodarka, która musi się odbywać, ale pod kontrolą człowieka.

Andrzej Jaworski, łowczy KOŁA ŁOWIECKIEGO MEWA w Pułtusku zachęca do degustacji nalewki ZEMSTA NIETOPERZA Z GŁĘBI LASU.- To nalewka z dodatkiem mniszka lekarskiego. Mocna, 70%, na samogonie, zdrowie samo w sobie. Polecam w niewielkich ilościach, oczywiście. Mieszczuchowi wydaje się bardzo mocna, ale w zimne dni, kiedy pół dnia stoimy na mrozie, to marzenie na rozgrzewkę.

Wreszcie mam sprawcę myśliwskiego zamieszania, Adasia Przybysza. – Wsparli mnie ludzie z Ostrołęki, Olsztyna, Nieporętu, Wyszkowa, Ciechanowa, wsparły nasze KOŁA, w sumie aż 14 KÓŁ, też KGW – cztery. Też zakłady pracy. Nie spodziewałem się, że to będzie aż taka impreza. A dziczyzna? Do tej pory wszystko szło do Niemiec, wszystkie punkty skupu, prócz Lenarcika to były niemieckie. Tam mięso było przerabiane i wracało w innym stanie do Polski. Od sezonu zależy, co sprzedajemy. W tej chwili sarnę… Dziki? Mocno je zredukowaliśmy, w tej chwili ustaliliśmy, że dzika można wziąć dla siebie, wnieść opłatę dla KOŁA i zabrać zdobycz, szkoda oddawać do skupu… A Konkurs? W przyszłym roku pojawimy się najpewniej w czerwcu. Jako oddzielna impreza.

I Mazowiecki Konkurs Kuchni Myśliwskiej i Łowieckiej stanie się imprezą cykliczną, ale wyjętą z kalendarza DNI PUŁTUSKA. Co przemawia za tym konkursem, za kuchnią myśliwską? Ano to, twierdzi pomysłodawca, że dziczyzna to mięso zdrowe, mamy go w Polsce dużo, trzeba sprzedawać je do restauracji, jak i te rarytasy, które tu serwujemy. Trzeba wyjść z tą dziczyzną!

Tegoroczny konkurs odbył się przy udziale: Stowarzyszenia Wspólnota Polska, Klubu Łowieckiego CZAJKA w Pułtusku, Domu Polonii, PZŁ (Ciechanów, Olsztyn, Ostrołęka). Patronat medialny sprawowało MRiRW, którego minister Henryk Kowalczyk został odznaczony medalem za zasługi dla okręgu Ciechanów PZŁ. Medal wręczył łowczy okręgu Daniel Nitowski.
Kazimierz Dzierżanowski – tekst i fot.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *