OBYWATELU, RADŹ SOBIE SAM. WZIĘCI W JASYR
2019-07-18 6:00:28W TYGODNIKU PUŁTUSKIM zainicjowaliśmy cykl notatek prasowych (zaobserwowanych OBRAZKÓW) pod nazwą Kuriozum miejskie. Na pierwszy ogień poszedł blok administrowany przez SML-W przy Tysiąclecia 27
Reklama
Co w nim kuriozalnego? Ano brak ławek przed blokiem, które zostały zdjęte sprzed domu przez SPÓŁDZIELNIĘ i – jak się okazało po ukazaniu się noty w „TP” – na prośbę (podanie) grupy lokatorów. Ich brak może i nie jest kuriozalny dla wszystkich pułtuszczan, ale pojawienie się DZIKIEJ ławki na metalowym pręcie ogrodzenia już tak!
Ta istnieje od kilku ładnych miesięcy i ma się dobrze. Spółdzielnia z nią nie walczy, ale… Ale dzięki pierwszej TYGODNIKOWEJ nocie dyskusja na temat ławek przyblokowych i tych, którzy je okupują – od wczesnego rana do późnego wieczora, a nawet nocą – rozpętała się na dobre (liczne telefony). Niestety, na tę osiedlową bolączkę, ba, niejako TRAGEDIĘ, jak wskazuje blokowe życie, nie ma mocnych. Na nieobyczajne zachowanie niektórych mieszkańców (głośne rozmowy na ławkach w godzinach rannych, wieczorowych i nocnych, picie napojów wyskokowych, zaczepki, niszczenie wspólnego mienia – zepsute drzwi w pierwszej klatce, pobite okna – zaśmiecanie terenu) nie ma MOCNYCH. Nie mogą im zaradzić ani policjanci, chociaż interweniują, ani dzielnicowy, ani szefostwo SML-W. Skąd to przypuszczenie? Wskazuje na nie życie – przy Tysiąclecia 27 nic się nie zmienia od lat, pod blok ciągną SWOI i GOŚCIE z OKOLICZNYCH bloków. (Przy okazji… Czytelnicy „TP” informowali nas, że ten okupowany blok nie jest wyjątkiem! Pod niektórymi spółdzielczymi blokami też zlikwidowano ławki z identycznej przyczyny). Ale… Jak twierdzą nasi informatorzy, biesiadujący przed domem 27 wyjątkowo dają się zastraszonym lokatorom we znaki. Przez okrągły rok, bo kiedy dżdże i mróz panowie przenoszą się do klatek schodowych, gdzie biesiady trwają w najlepsze.
Reklama
Kamery może uspokoiłyby blokowych biesiadników, ale na nie nie ma funduszy – ani miasto, ani spółdzielnia.
– Chodnikiem znajdującym się przy naszym bloku chodzą dzieci do szkoły, przechodzi młodzież do RUSZKOWSKIEGO. Chodzą i tak wszystko to oglądają, tych panów przy piwku czy setce, słuchają przekleństw. Teraz się trochę uspokoiło, ale jeszcze niedawno było zaczepianie, wymuszanie pieniędzy, wyzwiska – mówi nasz rozmówca i dodaje, że niedaleko, przy Podchorążych 5, też jest „barek”, oblegany szczególnie w weekendy. – Jedynie w niedziele niehandlowe jest ciszej. A przy okazji, mam pytanie, dlaczego w CZTERDZIESTCE sprzedają alkohol, skoro sklep znajduje się w pobliżu trzech szkół i przedszkola? Dziwna rzecz.
RED.