Mamy, od niedawna, nową pułtuską publikację autorstwa Sławomira Krysiaka. To “MKS Pułtusk 30 lat pod górkę”. Została wydana z okazji jubileuszu MKS Pułtusk (30 lat z małym okładem). MKS został powołany do życia 22 listopada 1988 roku – i jak zaznaczono w rozdziale I DZIEJE KLUBU – “Od samego początku – przez 30 lat – dwie osoby odgrywały główne role w klubie: Prezes Sławomir Krysiak i Wiceprezes Kazimierz Dzierżanowski”. Publikacja to wartościowa, bogata w treści, ukazująca szmat czas związanego z pułtuskim sportem i ludźmi, którzy ten sport tworzyli oraz z tymi, którzy ów sport uprawiali. Szkoda tylko, że słodko-gorzka, z akcentem na gorzka. Bez lukru. Nadzwyczaj rzadko się zdarza publikacja tak szczera, szczera do bólu. “Każdy jubileusz – zwłaszcza ten z dużą liczbą lat – jest powodem do wielkiej radości i okazją do podsumowań. Powraca się w nich do odległych lat i przywołuje wspomnienia z czasów, gdzie tworzyło się coś nowego, gdzie całym sobą byliśmy zaangażowani w to tworzenie – często rzeczy pozornie niemożliwych. Tak było i z tym dostojnym Jubilatem! Prominentni działacze sportowi (i polityczni jednocześnie – bo jakby mogło być inaczej) odradzali tworzenie klubu sportowego, bo w Pułtusku nic w sporcie nie da się zrobić! Porwaliśmy się na tworzenie sportu wyczynowego nie mając żadnych źródeł finansowania – a jak się niebawem okazało – mając zaciekłych wrogów. Ci ostatni od samego początku pilnowali, aby nam się nie udało i sporo przeszkadzali. Faktem jest jednak bezspornym, że każdy nasz sukces wywoływał gwałtowną reakcję, po której coś się drastycznie zmieniało na gorsze. Po największym sukcesie pułtuskiej młodzieżowej piłki nożnej (III miejsce w ogólnopolskich rozgrywkach PIŁKARSKA KADRA CZEKA latem 1988 r. chłopców z PSP 4 Pułtusk) trener został zwolniony z Nadnarwianki (a drużyna rozwiązana) i przy okazji wyrzucony z pracy w MOSiR. Medale Mistrzostw Polski w judo spowodowały, że przerwano finansowanie tej sekcji (a przy okazji także 4 innych) z dnia na dzień, co przyczyniło się do jej upadku. Podobnych przykładów można by jeszcze pokazać wiele, ale to nic nie wniesie do sprawy. Wystarczy stwierdzenie, że – takie mamy wrażenie – od samego początku mieliśmy pod górkę!” – podał AUTOR we WSTĘPIE. Dla równowagi emocji zerknijmy do ZAKOŃCZENIA, gdzie podziękowania. Dla kogo? Dla Stanisława Pruszkowskiego i jego syna Łukasza (firma przewozowa) za ich zaangażowanie, dzielenie sukcesów i trosk oraz przyjaźń, dla Jana Kaczmarczyka i jego firmy za serce i pomoc materialną, dla przedsiębiorców: Andrzeja Grabowskiego, Józefa Łatyfowicza, Jana Radeckiego, Bogdana Pieńkosa, Adama Makowskiego za wszelką pomoc. Ponadto dla samorządów. “Serdecznie dziękujemy, że wszystkie gminne władze wspierały nas, dzięki czemu mogliśmy pracować i myśleć o rozwoju. Szczególnie dziękujemy panu Wojciechowi Dębskiemu i samorządom, dla których był burmistrzem, bo poukładały funkcjonowanie sportu i na wiele lat zapewniły stabilizację, pomimo problemów finansowych gminy. Niestety – kolejni burmistrzowie wprowadzili zamieszanie i niepewność i znacząco ograniczyli środki na wsparcie naszego klubu, co przełożyło się na powolny upadek sekcji lekkiej atletyki i konieczność przewartościowania naszych działań” – podał S. Krysiak. Wróćmy do formy publikacji. Znajdziemy w niej rozdziały poświęcone: dziejom klubu (siedziba klubu to PSP4, stara – myśl dyr. Ryszarda Strzeleckiego, że nawet w skromnych warunkach można wiele osiągnąć – i nowa CZWÓRKA), sekcji judo, LA, koloniom, wypoczynkowi i obozom sportowym oraz innej działalności klubu (np. Dni Patrona Pułtuska – św. Mateusza; Czwartki Lekkoatletyczne; Międzynarodowe Biegi Ireny Szewińskiej), pułtuskim olimpijczykom (Andrzej Piotrowski, Franciszek Brożek, Helena Pilejczyk, Wacław Starzyński, Antoni Cejzik, Paweł Wiesiołek) oraz NASZYM NAJLEPSZYM (Przemysław Krawczak, Damian Kamiński, Maja Ślepowrońska, Krystian Pawelczyk, Rafał Gierek, Daria Sierzan, Zuzanna Kamińska). Ja, osoba dobrze znająca i Sławka, i realia przedstawione w publikacji ubolewam, że nie ma w niej najróżniejszych zdarzeń, ludzi, anegdot i historyjek szczególnie związanych z rozdziałem KOLONIE, WYPOCZYNEK I OBOZY SPORTOWE. No i nie ma nic o rodzinnej atmosferze wytworzonej przez ludzi nie powiązanych ze sobą węzłami krwi. Oj, byłoby co pisać i co czytać, ale to już opowieść na kolejną publikację, Sławku. Na koniec jeszcze cytat… ze WSTĘPU, też gorzki, nawet najbardziej gorzki, wypowiedziany przez człowieka, który jest fanatycznie oddany sportowi, człowiekowi, którego zapał nie był wykorzystany. Cóż, MKS PUŁTUSK 30 LAT POD GÓRKĘ… “(…) tkwi w nas rodzaj “zadry”. Zamiast ukierunkować cały nasz potencjał na twórczą pracę, musieliśmy walczyć z wiatrakami. Mamy niedosyt, bo przy życzliwości władz (przez kilkanaście lat ta życzliwość była i wtedy były efekty) i lepszym klimacie dla sportu (którego często brakowało), mogliśmy zrobić znacznie więcej. Przez 30 lat próbowaliśmy udowodnić niedowiarkom, że w Pułtusku w sporcie da się zrobić wiele… I co? Nie wygraliśmy tej wojny! – choć wygrywamy większość bitew! I najgorsze jest to, że nie wygramy – my to już teraz doskonale widzimy. Nie wygramy nie dlatego, że zazdrośnicy będą nam nogi podstawiać, bo to jest zupełnie naturalne (choć godne potępienia) – tak było, jest i będzie… Nie wygramy, bo SPOŁECZEŃSTWO naszego miasta nie potrzebuje i nie rozumie sportu, a to właśnie społeczeństwo wybiera władze samorządowe”.O darmową publikację “MKS Pułtusk 30 lat pod górkę” pytajcie w KSIĘGARNI MARKA LELENIA. GMD |