pultuszczak




NIE WIEM, ILE JA NA TYM ŚWIECIE BĘDĘ

2023-08-25 6:20:03

Kocham cię życie
Poznawać pragnę cię
Pragnę cię w zachwycie
(Wojciech Młynarski)

Umówiłyśmy się w PTYSIU na rozmowę o dziadku Marty Stawickiej, o panu Lechu Józefie Ślepowrońskim, mężczyźnie prawie dziewięćdziesięcioletnim, techniku budowlanym odpowiedzialnym za projekty architektoniczne. To mężczyzna młody duchem, o świetnej aparycji; szarmancki. Przyjaciel Leona Wiśniewskiego. Otoczony czułą opieką Marty, jej córek – Majki i Blanki – oraz partnera Marty Adama.

Posłuchajmy historii, którą napisało życie, posłuchajmy historii o mężczyźnie, o którym Elżbieta Mądrowska, była jego współpracowniczka, mówi: – Pan Lech Ślepowroński to człowiek wielkiej kultury osobistej, bardzo ciepły, miły, przyjazny, zawsze uśmiechnięty. Fachowiec w swojej dziedzinie. Niestety, takich ludzi jest coraz mniej i ci, którzy uczyli się od niego fachu, mają szczęście, że go poznali. A TYGODNIKOWI dziękuję za to, że pisze o takich ludziach.

– 12 sierpnia, w dniu urodzin dziadka, szykujemy mu urodziny w MILORDZIE – zaczyna opowieść wnuczka pana Lecha, Marta, interesująca kobieta. – Będzie rodzina, będą przyjaciele, pani Hania Piskorska, z którą dziadek pracuje od czterdziestu lat. Właściwie to spotkanie to była inicjatywa pani Hani, chociaż dziadek powiedział: “Wiesz Haniu, ja też o tym myślałem. Nie wiem, ile ja na tym świecie będę, więc miło by było się spotkać”.

A ja? Ja chciałam uhonorować dziadka, docenić jego długoletnią pracę dla miasta i jego samego.

Dziadek jest rodowitym pułtuszczaninem – prawie 90 lat z rodzinnym miastem.

Urodził się w rodzinie przedwojennego oficera Wojska Polskiego – 13 PP w Pułtusku. Wartości człowieka prawego i uczciwego wyniósł z domu rodzinnego.

Natomiast Skaszewo to wieś, z której wywodzą się korzenie Ślepowrońskich. Ze Skaszewa pochodzili dziadkowie dziadka. Mama dziadka to de domo Kraszewska, a Kraszewscy to rodzina trumiarzy, znana pułtuszczanom. Najlepiej opowiedziałaby o nich Leokadia Zadrożna, zwana Jadzią, siostra dziadka, najstarsza z rodzeństwa, i brat Zdzisław.

Dziadek doczekał się ośmiorga wnucząt. Jest charakterny i z zasadami. Wesoły, towarzyski, lubiany i szanowany. Twardy. Nie do zgięcia. Jak powie, tak musi być, a my szanujemy jego decyzje z racji tego, że jest najstarszy w rodzie i żył w zgoła innych niż my czasach.

Już nie rysuje projektów, ale wciąż współpracuje z panią Hanią Piskorską, przyjaciółką rodziny. .

Przeżył wiele. Wprawdzie podczas wojny był dzieckiem i nie dosięgnęła go ona jakoś tragicznie, ale jego dorosłe życie nie było usłane różami. Przeżył tragiczną śmierć syna Piotra, zaledwie 33-letniego, głośną w mieście, też córki Barbary, zmarłej niedawno – mojej i brata Michała mamy. Wcześniej ciężko dotknęła go śmierć żony. Dziadek nie wraca do przeszłości, za to z uśmiechem na twarzy wita każdy dzień.

Co przynosi mu odpoczynek, spokój, ukojenie? Jego pasja to gołębie, ma też kurki. Kiedy rankiem wychodzi z domu, mówi: “Idę do swoich podopiecznych”. Wujek Krajewski zaczepił mu to hobby i tak poszłooo.

W niedzielę przychodzi na kawkę szwagier dziadka, mąż siostry babci Stasi. Celebrują te kawki od lat.

Chętnie odwiedza go prawnuczka, moja córka Blanka, przywołuje go do porządku, mówiąc: “Dziadku, nie marudź”, ale mówi też, że go kocha, co podnosi dziadka na duchu; cieszy go to zainteresowanie nim.

Dziadek zdobył zawód technika budowlanego w Sopocie. Pierwszą pracę podjął w Bieszczadach – Ustrzyki Dolne, Ustrzyki Górne – pracował nad planem zagospodarowania Bieszczad. Warunki były tam spartańskie, a czasy nieciekawe. Tam przeżył jakąś miłość, ale panna się prababci nie spodobała i syn wrócił do Pułtuska, gdzie długo miejsca nie zagrzał. Znalazł się wojsku, w Wałczu.

Swoją żonę, a moją babcię, dziadek poznał na weselu. Zapoznał się z moją przyszłą babcią. I zaczęła się ich miłość, która trwała i trwała. Zgodne to było małżeństwo.

Bardzo przeżył jej śmierć. Moja Blaneczka również. Pytała: “Kto mnie teraz będzie przytulał?”. A dziadek na to: “Ja cię teraz będę przytulał”. Babcia poświęcała jej czas, zabawiała, usypiała, karmiła.

Wojna w życiu dziadka? Pamięta, że dostał od wuja Leona Kraszewskiego, który wytwarzał trumny, statek do zabawy. Wypuszczał go na kanałek i kiedyś zabrał mu ten statek niemiecki chłopiec. Strasznie był tym zrozpaczony. Taki obrazek!

Dziadek często i ze łzami w oczach wspomina różne sytuacje potwierdzające, jak ciężkie i bolesne chwile niosła ze sobą wojna…

Miło mi, kiedy ludzie dobrze mówią o dziadku, kiedy to słyszę: “Boże, jak ten pani dziadek dobrze wygląda”. Siostra dziadka, Leokadia- Jadwiga, mimo 91 lat również tak świetnie wygląda. Ja ją uwielbiam i lubię z nią rozmawiać, to mądra, znająca świat kobieta. Siostra mojego dziadka Lecha!

Grażyna M. Dzierżanowska

TYGODNIK PUŁTUSKI, dziękując za zaproszenie na rodzinną uroczystość, składa

PANU LECHOWI – JÓZEFOWI ŚLEPOWROŃSKIEMU
życzenia wszelkiej pomyślności. Przede wszystkim zdrowia, spokojnej codzienności, kręgu serdecznych ludzi i miłych wrażeń powodujących chęć do długiego, dobrego życia.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *