Nie widzą, nie słyszą i nie komentują
2022-05-27 6:10:03
O rajdach wokół pułtuskiego rynku
Jak wiemy, każdy pułtuski urząd obserwuje bieżące publikacje dotyczące miasta i powiatu. W dzisiejszych czasach “publikacje” to zarówno artykuły prasowe, jak i doniesienia pojawiające się w mediach społecznościowych. Jak się daje zauważyć, niektóre pochodzące od mieszkańców wpisy na miejskich grupach facebookowych, są komentowane przez rzeczników prasowych, urzędników ratusza bądź starostwa. Najczęściej jednak obraz takich postów na fb wygląda następująco: ktoś zamieszcza post opisujący nieprawidłowości czy sytuacje niebezpieczne, pod nim pojawia się masa komentarzy innych pułtuszczan, potwierdzających istnienie poważnego problemu, po czym urzędy lub służby, których obowiązkiem jest reagować – milczą…
Tematem, który stale wraca w alarmujących wpisach mieszkańców, jest ruch kołowy na rynku. Problemem jest hałas, a dramatycznym zagrożeniem – prędkość. Czytaliśmy wielokrotnie, na różnych pułtuskich, społecznościowych grupach, emocjonujące wpisy, w duchu: “na rynku auta jeżdżą bardzo szybko”, “z jaką prędkością można jechać po rynku, bo to co się tam dzieje to ogromne zagrożenie”, “czy policja nie widzi, że po rynku szaleją wariaci w samochodach” itp. Mieszkańcy szeroko komentują takie posty, podając konkretne przypadki, daty i czas, kiedy miejscy rajdowcy urządzali sobie wyścigi dookoła rynku. Oczywiście chodzi w tym o to, aby jak najbardziej zwrócić na siebie uwagę, czyli im szybciej, z większym rykiem i przyspieszeniem – tym lepsza zabawa. Tygodnik Pułtuski pisał w minionych latach na temat organizacji ruchu na rynku czterokrotnie. Jezdnie i chodniki na rynku i ulicach dojazdowych w końcu wyremontowano, jednak w kwestii ruchu kołowego i ruchu pieszych nadal jest wiele do zrobienia: poprawiono kilka wcześniejszych błędów, jednak wiele beztrosko pozostawiono i… dodano kilka nowych drogowych absurdów. Mamy zatem sytuację potencjalnie bardzo groźną: piesi poruszają się po rynku, przechodząc w dowolnych miejscach przez jezdnię, po której pojazdy mogą poruszać się z prędkością dozwoloną na obszarze zabudowanym, czyli 50 km/h. Tymczasem kierowców – rajdowców, których niestety nie brakuje, zdawać by się mogło nie obowiązują żadne ograniczenia. Szaleją, jadąc na rynku z ekstremalnymi prędkościami. Co jest tego przyczyną? Brak wyobraźni? – tak. Głupota? – z pewnością. Brawura? – oczywiście. Lecz przede wszystkim: bezkarność! Czy ktoś z naszych czytelników słyszał o przypadku interwencji policji wobec takich kierowców na rynku? Jak mawia stare porzekadło – nie ma kary, nie ma miary. Nie próbujemy dociekać, czy za organizację ruchu na rynku odpowiada bezpośrednio burmistrz czy zarząd dróg powiatowych. Słyszeliśmy już obie wersje. Zatem, bez wnikania w niuanse kompetencyjne: czy któryś z urzędników potrafi uzasadnić, czemu na rynku, gdzie bardzo liczni piesi wchodzą na jezdnię w dowolnych miejscach, dopuszcza się prędkość 50 km/h? Naprawdę nie widzicie zagrożenia?! Proponuję proste obliczenia: objeżdżając cały, najdłuższy w Europie rynek, pokonamy ok. 840 m. Jadąc z prędkością 50 km/h. na przejechanie takiego dystansu potrzebujemy ok. 60 sekund, ale przy takiej prędkości musimy znacząco zwalniać na kolejnych zakrętach pod kątem prostym, więc realnie droga dookoła rynku z maksymalną dozwoloną prędkością zajmie nam około 80 sekund, czyli blisko półtorej minuty. A jak by to wyglądało, gdyby prędkość ograniczyć do 20 km/h? W takim wypadku nie musimy zwalniać na zakrętach, zatem objedziemy rynek w 150 sekund, czyli dwie i pół minuty. Pomyślmy – jeśli nie będziemy się “wlekli” 20 km/h, tylko pojedziemy “na maksa” 50 km/h. objedziemy cały rynek dookoła mniej więcej 60 sekund szybciej. A teraz zastanówmy się – jak ciekawie wykorzystamy ten wspaniale zaoszczędzony czas… Smutna prawda jest jednak taka, że tu nie idzie o to, kto szybciej objedzie rynek. Chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo – o to, kto ma szanse zatrzymać się przed pieszym, który zapatrzony w sklep naprzeciwko wszedł na jezdnię? O to, kto ma szanse zahamować przed dzieckiem, które na jezdnie wbiegło czy wjechało na rowerze? Zatem jeszcze kilka wartości liczbowych: w ciągu jednej sekundy, pokonujemy 5 i pół metra jadąc z prędkością 20 km/h. Kiedy przyspieszymy do 50-tki, przejedziemy blisko 14 metrów w każdej sekundzie. Przy 80 km/h po sekundzie będziemy 22 metry dalej. Urzędniczko, urzędniku, którzy to czytacie, a odpowiadacie za opisany stan rzeczy: popatrzcie na pokój, w którym urzędujecie. Długi na 5 metrów? 8 metrów? Wyobraźcie sobie, że prowadzicie pojazd, a na dystansie takim jak wasze biuro wybiega wam pod koła dziecko. Przy 50 km/h dojedziecie do niego w mniej niż pół sekundy. Znacie kogoś, kto ma taki refleks, by zdążyć zahamować? Jesteście odpowiedzialni za każde dziecko, każdego pieszego tam, gdzie dopuszczony jest ruch kołowy – bo to wy ustalacie reguły. Zwracamy się też do naszych pułtuskich policjantów. Czy funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego naprawdę nie czytają wpisów na społecznościowych portalach? Czy naprawdę tak trudno wyobrazić sobie wprowadzenie kontroli prędkości na rynku? Czy to możliwe, że nie dostrzegacie problemu? Jeśli kontrole nie są możliwe, prosimy o stosowne informacje, podzielimy się nimi z naszymi czytelnikami. Działajcie tak, żeby “Polak był mądry…przed szkodą. ZCZ |