Tygodnik Pułtuski

Nie radzą sobie z drogami!

Co roku pojawia się ten sam problem, którego specjaliści drogowcy rozwiązać nie mogą. Mieszkańcy załamują ręce i piszą petycje, radni apelują do władz miasta i służb odpowiedzialnych i otrzymują odpowiedź, że to nie jest czas na równanie i zasypywanie dołów. Tylko jak tu jeździć po takich drogach, jak się poruszać czekając na odpowiedni dla drogowców moment?!
Temat ten wzbudził spore emocje i zdenerwował burmistrza na ostatniej sesji Rady Miejskiej. Radni zgłosili bowiem szereg dróg, którymi po prostu nie da się jeździć. Temat ulicy Zielona Dróżka poruszyli radni Adam Maicki i Adam Prewęcki. List mieszkańców tej ulicy publikowaliśmy w jednym z ostatnich numerów Tygodnika i owszem, pojawiła się tam równiarka, która poruszyła nawierzchnię bardzo powierzchownie, jak stwierdził radny Maicki na 3 centymetry, co dało jakąś poprawę przez dwa dni, a teraz wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Podobnie jest na ulicy Rejenta.- Mamy odpowiedni sprzęt by działać, potrzebne są tylko chęci – stwierdził radny Maicki, słabo oceniając jakość prac wykonywanych przez pracowników PPUK.

O kompletnie nieprzejezdnych popławskich drogach gruntowych mówili radni Michał Kisiel i Ryszard Rutkowski, wymieniając Leśną, Letniskową, Konwaliową, Wrzosową, Paderewskiego, Polną, Kupisa. Są tu doły wybite na głębokość do pół koła, których nie da się ominąć, drogi te  wymagają czujności służb i wyrównywania na bieżąco.

Na Polnej, jak mówił radny Ryszard Rutkowski, mieszkańcy wprost z posesji wychodzą na doły wypełnione wodą. Trzeba czymś twardszym podsypać nawierzchnię, bo to jest niedopuszczalne.

Co na to burmistrz? Nie ukrywał zdenerwowania, choć radny Michał Kisiel przypomniał mu że radni muszą stać na straży spraw mieszkańców, a burmistrz z pokorą przyjmować ich sugestie i starać się zgłaszane problemy rozwiązać.

Wojciech Gregorczyk poinformował, że konieczne naprawy dróg trzeba zgłaszać do kierownika Andrzeja Grąbczewskiego, do Urzędu Miejskiego, bo to on zleca prace PPUK. W gminie mamy 176 km dróg, o które trzeba dbać, modernizować, odśnieżać, wyrównywać, ale styczeń to nie jest miesiąc na prowadzenie prac drogowych. Efekty pracy równiarki są krótkotrwałe, sypanie materiału utwardzającego na błoto nie przyniesie korzyści, a wręcz pogorszy przejezdność. Prace będą wykonywane sukcesywnie, gdy aura się zmieni.

Tyle od burmistrza, choć co roku słyszymy podobne tłumaczenia, tak naprawdę jeszcze bardziej wkurzające mieszkańców codziennie pokonujących drogowe wertepy. Wiadomo, teraz sypać i równać się nie opłaca, ale może by o tym pomyśleć przed kolejną jesienią i zrobić coś porządnie, żeby przynajmniej na jeden sezon wystarczyło?! Zdajemy sobie sprawę, że nie od razu i nie wszystko, ale gdyby co roku skutecznie poprawić choćby ze dwie drogi gruntowe, to efekty byłyby dostrzegalne. A tak to mamy wieczne tłumaczenie że się nie da, nie opłaca, nie ta pora…

ED

Komentarze

Exit mobile version