NIE PODCHODZIMY POLITYCZNIE
2020-03-20 5:01:26
Z wójtem GMINY ŚWIERCZE, Adamem Misiewiczem, rozmawia Kazimierz Dzierżanowski
Pana wójtowski staż?
Wow! Aż ciężko powiedzieć, od `98 roku, to moja szósta kadencja, pewnie najdłużej w powiecie.
Gratuluję! Wyjątkowy przypadek. A jakiej gminie Pan przewodzi?
Gmina zmienia swój charakter. Jeszcze parę lat temu powiedziałbym, że byliśmy gminą typowo rolniczą. Dziś następuje scalanie gruntów, powiększanie gospodarstw i tak naprawdę we wsi jest jeden-dwóch rolników, którzy zajmują się produkcją rolną na rynek. Trochę jest, tak je nazwę, gospodarstw socjalnych i dobrze, że one są. Ich właściciele nie przychodzą do nas po zasiłek, bo gospodarstwo pozwala im na w miarę godziwe życie. A tendencja w tej chwili jest taka, że stajemy się powoli sypialnią Warszawy, powoduje to przebiegająca linia kolejowa i duża ilość pociągów do Warszawy, czas dojazdu 50 minut… No i miejscowość Świercze nam się rozrasta. W `98 r. mieszkało tu około 600 osób, w tej chwili jest ponad 1200. Dużo jest osób napływowych, następuje też migracja wewnątrz gminy – rodzice zajmują jeszcze siedliska, a młodzi budują się tutaj w centrum. Świercze to ¼ mieszkańców gminy, centrum usług publicznych. W terenach wiejskich, na słabszych glebach, działki dzielone się na – powiedzmy w cudzysłowie – działki mieszkalne, czy bardziej rekreacyjne. Warszawiacy te działki nabywają, do czego zachęca niska cena, powierzchnia do nawet do 3 tysięcy metrów – wznoszą budyneczki. A co do ich estetyki… Niestety, nasz krajobraz mazowieckiej wsi jest oszpecany. Wielu mówi, że to olbrzymia korzyść, że za działkowiczami idą podatki. Tak naprawdę są one niewielkie, a wymagania, roszczenia są duże. A moim zdaniem to w pierwszej kolejności należy zaspakajać potrzeby naszych rodowitych mieszkańców. Jedyna rzecz, która by zablokowała to dzielenie działkowe, to są miejscowe plany zagospodarowania, ale niestety jest to bardzo kosztowne.
Były próby wprowadzenia ładu architektonicznego na mazowieckiej ziemi?
Tak, były przymiarki i projekty ustaw w tym zakresie, żeby nadać rangę planów miejscowym – Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego. Niestety, nie było woli w Sejmie, żeby taką ustawę – brzydko powiem – przepchnąć.
Te gospodarstwa, o których mówiliśmy, mają jakiś charakter?
Dominuje u nas hodowla bydła mlecznego przede wszystkim z tego względu, że gmina ma najniższy wskaźnik gruntów zmeliorowanych, tylko 25%, na terenie powiatu, stąd naturalne użytki zielone i uprawa kukurydzy. Patrząc na te ostatnie lata, jest to plus, ale gdy były mokre lata, to wszystko wymiękało. Rolnicy mieli problem z uzyskaniem odszkodowania, gdyż ustawy pomocowe przewidują tylko sytuacje zdarzeń losowych – huragan, deszcz nawalny, ale nie całomiesięczne padanie deszczu.
Pracodawcy gminni?
Nie mamy żadnego dużego zakładu produkcyjnego, tylko placówki handlowe, stacje paliw, jest też firma zajmująca się recyklingiem złomu. Największym pracodawcą jest samorząd, a drugim to prężnie działający ośrodek zdrowia NZOZ MEDICAL WEST z gabinetem rehabilitacji w Strzegocinie , prowadzony przez małżeństwo lekarzy, państwa Godlewskich, zatrudniający ponad 15 osób.
Panie wójcie, drogi w Pana gminie? Kolej…
Kolej ma swoje plusy i minusy. Dla mieszkańców olbrzymi plus, bo jest dojazd do pracy, minus, bo każda inwestycja – kanalizacyjna, wodociągowa, telekomunikacyjna – związana jest z przejściem pod torami kolejowymi i długotrwałymi uzgodnieniami. Pięć lat temu przeprowadzaliśmy sieć kanalizacji z jednej strony torów na drugą i narzucili nam ponad 6 m w dół poniżej poziomu gruntu, i jeszcze gmina – w razie gdyby coś przysiadło – byłaby odpowiedzialna za wszelkie zdarzenia na torach, na szczęście jest OK. Przy modernizacji linii kolejowej ostro protestowali mieszkańcy przeciwko lokalizacjom wiaduktu/ tunelu na terenie Świercz i pozostał w poziomie szyn przejazd kolejowy. To ściąga zagrożenia. Wielokrotnie zostały samochody przymknięte wewnątrz szlabanów, które opuszczają w parę sekund, a pendolino jedzie u nas z prędkością 160 km na godzinę!
A drogi, które nam… odbiegły?
Mamy wojewódzką w stanie, jak każdy widzi. Została ona podremontowana, ale jest wąska, nie spełnia normatywów, komunikacyjnie to jedno z głównych łącz. Rozpoczęła się przebudowa od strony Gminy Gzy, doszła do naszej gminy i na razie na tym utknęła. Została wyremontowana, załatana, ale bardzo jest potrzebna przebudowa przynajmniej w obrębie naszego centrum. Świercze-Klukowo – pozyskaliśmy grunty od naszych mieszkańców pod ciąg pieszo-rowerowy do Klukowa – sporo ludzi z tego korzysta. Złożyliśmy też pozwolenie na budowę ronda w Klukowie, bo to najniebezpieczniejsze skrzyżowanie drogi wojewódzkiej z drogami powiatowymi. Gmina wykonała dokumentację, bo jest zainteresowana bezpieczeństwem swoich mieszkańców. Niestety, były problemy z uzgodnieniami i pozyskaniem gruntów i trochę przeciągnęło się w czasie. W kierunku Pułtuska też potrzebna jest przebudowa, budowa chodnika. A drogi powiatowe? Te są coraz lepsze, ale jeszcze wiele do życzenia pozostawiają. Powiat tak po bandycku z nas skórę zdarł, chociażby na drogę Strzegocin – Nasielsk – milion dwieście pomocy udzieliliśmy plus prawie 250 tys. dokumentacja techniczna. Jedna droga powiatowa to 400 tys. w ub. roku, następna 300 tys. I to powoduje zadłużenie gminy i ogranicza nasze inwestycje. A drogi gminne? Staramy się, żeby były w jak najlepszym stanie, pozyskujemy pieniądze. W tej chwili już nam zaczyna brakować odcinków dróg, które można byłoby budować, gdyż brakuje szerokości pasów drogowych, które wiążą się z wykupem gruntów, z uzgodnieniami.
No to PODJEDŹMY do… oświaty w gminie.
Zlikwidowaliśmy w 2018 jedną szkołę – w Świeszewie, było tam około 30 uczniów. Próby utrzymania szkoły podejmowaliśmy, ale Nasielsk zabrał nam połowę uczniów, nie pomogło utworzenie oddziału dla 3-4 latków. Ale my brzydko powiem, odwdzięczyliśmy się i zabraliśmy z terenu Gminy Nasielsk warsztaty terapii zajęciowej do budynku po szkole w Świeszewie. Uczestników jest duża grupa, razem z klubem absolwenta ok. 70 osób, są zadowoleni z godnych warunków, otworzyły się też perspektywy dla niepełnosprawnych z terenu naszej gminy. Cieszę się, że udało się ich wyrwać z domów. A szkoły? Zostały dwie podstawowe, w Świerczach – ok. 250 uczniów i Strzegocinie – ok. 110. Dokładamy do oświaty, subwencji wystarcza mniej więcej na 60% zadań oświatowych.
Szkoły to zarazem centra kulturalno-sportowe.
Tak. Szkoła w Świerczach to duży obiekt, kubaturowy, i hala sportowa, i ścieżki edukacyjne zewnętrzne, i kort tenisowy, place zabaw. Mamy klub GKS Świercze, który skupia się na młodszych dzieciaczkach. Zatrudniamy trenera piłki nożnej, natomiast szkoły, wuefiści, skupiają się na siatkówce, to dodatkowe zajęcia. Mamy też w Świerczach w budynku remizy OSP siłownię. Ma powodzenie, korzystają z niego nie tylko młodzi chłopcy, mężczyźni, ale też panie. Podchodziłem z dystansem do działania właściciela klubu, a tu ludzie się zjeżdżają z okolicznych gmin! Można pogratulować młodemu człowiekowi, że trafił w rynek. Fit jest w modzie teraz.
Ten kort?
O sztucznej nawierzchni, trochę grających jest, aczkolwiek na razie Agnieszki Radwańskiej ze Świercz nie mamy (śmiech).
A sprawa śmieci w gminie?
Gminę obsługuje firma PARTNER z Warszawy. Nie ma hałd śmieci, więc firma je zbiera. Ale problem jest – wymóg segregacji i z niego nie do końca ludzie się wywiązują. Tych odpadów zmieszanych powinno być mniej, powinno się więcej wysegregowywać. Odpady zielone – niektórzy wystawiają po 30 worków! A kg odebranych odpadów z terenu gminy to złoty czterdzieści. Opłata od osoby 25 zł, jeżeli ktoś kompostuje, jeśli ktoś nie ma kompostownika 26 zł od osoby. Produkujemy odpadów coraz więcej. Dużo mamy popiołu, który waży, duża ilość gabarytów była. Około 5 lat temu tych odpadów mieliśmy ok. 300 ton, dwa lata temu 500, a w ub. roku 700 ton. I tak firma odbiera śmieci, my płacimy, mieszkańcy płaczą, że drogo, a zaległości w płatnościach trochę rosną.
Walory turystyczne?
Mamy. Jesteśmy najwyższym punktem na Mazowszu, teren ciekawy, morenowy, są łąki, trochę lasów posadzonych przez Niemców w czasie okupacji. Las w Kacperowie sadzili Żydzi, drugi wiekowy, naturalny w rejonie Strzegocina. Ludzie obecnie nie potrzebują lasów, żeby uprawiać turystykę. Coraz większe zainteresowanie jest turystyką rowerową. Mamy opracowane trasy rowerowe, niedługo pojawią się oznakowania – to trasa MAZOWIECKIE KLIMATY, ponad 30 km. Sporo mamy też zabytków – drewniany kościół w Gąsiorowie, w Strzegocinie zespół klasztorny, są dworki szlacheckie w Strzegocinie, w Kowalewicach, w Kościeszach, jest pomnik Bitwy Warszawskiej w Prusinowicach, są miejsca pochówków bohaterów z 1920 roku. Mamy też takie inicjatywy turystyczne – MŁYN GĄSIOROWO, gdzie pani Adriana z panem Jackiem prowadzą zielone szkoły i warsztaty. Drugi punkt to TURKOLANDIA – teren edukacyjno-rekreacyjny w Klukówku – wyplatanie wikliny, pieczenie chleb w piecu chlebowym, warsztaty… Powstało też Stowarzyszenie Przyjaciół Rzek Turki i Tatarki. Jest jeszcze “Szturmówka” w Prusinowicach o charakterze militarnym.
Koła gospodyń?
W tej chwili mamy dwa koła, jedno w Chmielewie, drugie w Brodowie. Panie nam się zaczynają organizować. Natomiast bardzo prężnie działa Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów ŚWIERCZEWIANKA, ponad 80 osób, zaktywizowanych seniorów. Organizują wyjazdy, różne warsztaty, spotykają się regularnie. Próbowaliśmy utworzyć Radę Seniorów w ubiegłym roku, ale nam to nie wyszło, seniorzy wolą działać w ramach stowarzyszenia niż w Radzie Seniorów. Około listopada planujemy otwarcie Klubu Senior + w Świerczach.
Rada Gminy… Jak się Panu z nią współpracuje? Pewnie dobrze.
Różnie (śmiech). Każdy ma swoje kompetencje – RADA swoje, WÓJT swoje. Staram się nie wchodzić w kompetencje RADY, w sprawy majątkowe, inwestycje, drogi czy inne. Wójt, którego wybiera ogół społeczeństwa, nie powinien zajmować stanowiska w sprawie drogi, gdzie ona ma być, czy w Świerkowie, czy w miejscowości Wyrzyki, czy w Świerczach… Wszędzie żyją wyborcy. Trzeba patrzeć realnie, na natężenie ruchu, na ilość korzystających z danej drogi. Tu nie podchodzimy politycznie. Przez lata nie było polityki odnośnie inwestycji. Znajdujemy konsensus. Przy budżecie jaki mamy, każda inwestycja wiąże się z kredytem, więc to nie jest tylko podniesienie ręki za inwestycją, ale później trzeba podnieść rękę drugi raz. A niestety, wydłuża nam się okres spłaty kredytu, w tej chwili mamy 2033 rok. Gdybyśmy nie inwestowali, to wtedy mielibyśmy zerowy stan, a to nierealne. Są potrzeby, oczekiwania, są środki unijne i krajowe… Trzeba gospodarować tym, co mamy i starać się pozyskiwać dodatkowe środki. A co do RADY, raz tylko stanąłem przeciwko RADZIE – z mieszkańcami – przeciwko swojemu skarbnikowi odnośnie przebudowy świetlicy w Kowalewicach Włościańskich. Aż telewizja przyjechała, a RADA się ugięła. W tej chwili to świetlica, która się cieszy olbrzymim wzięciem. Nie powstałaby, gdybym nie trzasnął drzwiami. Czasami trzeba się wkurzyć i postawić na swoim.
Współpraca z powiatem?
Ze starostwem, z urzędnikami współpraca jest naprawdę bardzo dobra. Z wydziałem geodezji, architektury, rolnictwa, komunikacji… Także pod względem kontaktów. Dodam, że na naszym terenie powiat nie ma żadnych jednostek, są tylko drogi. Ciekawostka, jesteśmy jedyną gminą, która bezpośrednio nie łączy się z gminą Pułtusk.
I zawsze byliście na końcu?
Zawsze. Nie wybudowano u nas pawilonów GS, nie było porządnych baz SKR, nie wybudowano Urzędu Gminy. Obecnie budynek zagraża bezpieczeństwu! Należałoby go zamknąć. W moim pokoju żadne okno się nie otwiera, bo już wszystkie wypadły, a klimatyzacja jest naturalna.
Nie kończmy tak minorowo!
Mamy dokumentację przygotowaną, mamy pozwolenie na budowę, sporo nas to kosztowało. Czekamy na środki. Obiecują je nam już od półtora roku. Jestem nastawiony jak najbardziej pozytywnie. Nigdy nie idę w kierunku, że się nie uda! Gdybym utyskiwał, nie byłoby szkoły, hali sportowej, dróg, kanalizacji, wodociągów…
Panie wójcie, kropka! Dziękuję.